Reklama

Etos dojrzewa powoli

Niedziela warszawska 44/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jacek Jezierski (49 l.)

W NIK-u najpierw zajmował się sprawami ochrony środowiska i gospodarki przestrzennej. 1 sierpnia 1998 r. został powołany na funkcję wiceprezesa Izby. 6 lipca 2007 r. został wybrany przez Sejm na prezesa NIK-u. Kandydaturę Jezierskiego poparło 239 posłów

(at)

Andrzej Tarwid: - Izba musi być apolityczna, o czym mówi tak konstytucja, jak i ustawa o Najwyższej Izbie Kontroli. Tymczasem większość Pana poprzedników, tuż przed objęciem funkcji prezesa NIK-u, była czynnymi politykami. Pan nie był członkiem żadnej partii. Ale może to wcale nie będzie atrybut w Pana pracy, lecz przeszkoda w zachowaniu niezależności?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jacek Jezierski: - Uważam, że był to bardzo dobry znak, iż prezesem izby została osoba, która - mówiąc językiem potocznym - wychowała się w NIK-u. Dobrze przyjęli to także pracownicy. Moja nominacja pokazuje, że tą instytucją niekoniecznie muszą kierować politycy.
Jeśli zaś chodzi o prawo, to mówi ono, że ani prezes, ani pracownicy wykonujący lub nadzorujący czynności kontrolne nie mogą być członkami partii. I co ważne, nie mogą też prowadzić żadnej działalności politycznej. W tym sensie moja bezpartyjność jest niewątpliwie atrybutem. Nie można mi zarzucić, że jestem z jakąś partią związany, bo się np. z niej wywodzę. Poza tym moją kandydaturę poparli posłowie z różnych ugrupowań, potwierdza to więc, że przez kilkanaście lat pracy w NIK-u byłem niezależny od świata polityki.

- NIK kontroluje m.in. te urzędy, którymi zawiadują politycy. Jaki ma Pan pomysł, aby zabezpieczyć kontrolerów przed polityczną presją?

- Nie spodziewam się nacisków, które miałyby na celu zmianę wyników naszych kontroli. Poza tym obowiązująca procedura zabezpiecza nas przed tzw. ręcznym sterowaniem, jest rozbudowana, opiera się na kolegialności i wielostopniowym opiniowaniu materiału. To skutecznie eliminuje próby zmian naszych ustaleń.

- Pamiętam, jak kilka lat temu NIK kontrolował informatyzację Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jednym ze skutków tej „kolegialności i wielostopniowego opiniowania materiału” było to, że osoba, która podpisała niekorzystną umowę, nie musiała odpowiadać przed sądem za błędną decyzję. Wobec niej sprawa się przedawniła. Oskarżony został za to jej następca, który zastał konkretną sytuację i nie wycofał się z umowy, bo to groziło gigantycznymi karami dla ZUS-u...

Reklama

- Przed sądem rzeczywiście odpowiadał tylko jeden prezes. Chcę jednak przypomnieć, że wyniki naszej kontroli wyraźnie wskazywały, że odpowiedzialność za nieprawidłowości w informatyzacji ZUS-u rozkłada się. Stwierdziliśmy, że za niepowodzenie tego sytemu są odpowiedzialni zarówno ci, którzy przygotowywali całą tę koncepcję i podpisali umowę (Anna Bańkowska z SLD - red.), oraz ci, którzy ją modyfikowali i wprowadzali w życie (Stanisław Alot - red.).

- Ile źle wydanych pieniędzy publicznych udaje się rocznie odzyskiwać?

- Jeśli chodzi o samo stwierdzenie złego wydatkowania pieniędzy, to mówimy o miliardach zł. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że często są to sumy, które nie zostały zmarnowane, lecz np. były wydane niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Jeśli zaś chodzi o zwroty do kasy państwa, to w wyniku naszych kontroli w ubiegłym roku odzyskano ponad 1, 5 mld zł.
W tym kontekście warto podkreślić, że podstawowe efekty naszej działalności są niepoliczalne, gdyż mają charakter prewencyjny.

- Co konkretnie ma Pan na myśli?

- Urzędy, które są przez nas systematycznie kontrolowane, opierają się różnorakim naciskom, argumentując „że przyjdzie NIK i zakwestionuje” ten wydatek czy daną decyzję. Tak więc znaczna część naszej działalności przekłada się na oszczędności państwa, których w żaden sposób nie da się oszacować.

- Jak przeciętny Kowalski słyszy ustalenia kontrolerów NIK-u, to łapie się za głowę. Skala nieprawidłowości, zaniedbań i niegospodarności urzędniczej jest ogromna. Szczególnie ludzie sędziwi zadają pytanie, gdzie się podział etos polskiego urzędnika?

- Etos polskiej administracji ciągle nie jest najwyższy. To jest skutek ogólnej marności życia publicznego oraz przerwanych tradycji. Rzeczywiście ludzie starsi pamiętają, że urzędnik państwowy przed wojną naprawdę cieszył się ogromnym zaufaniem społecznym. I on na to zaufanie potrafił zapracować. Lata PRL-u doprowadziły do tego, że urzędnik był jedną z najmniej szanowanych kategorii i, niestety, na złą reputację często sobie zasłużył. Na wyjście z tej złej tradycji potrzeba lat. Z drugiej jednak strony korpus urzędniczy systematycznie się kształtuje. Tego może nie widać z zewnątrz, ale Polska staje się krajem nowoczesnym, gdzie etos urzędniczy powoli dojrzewa. Mamy coraz więcej urzędników, którzy państwo polskie uważają za dobro najwyższe w wymiarze ziemskim.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pasterka z Małą Armią Janosika podbija sieć. Występ na Monte Cassino też Cię zauroczy

2024-12-27 09:55

[ TEMATY ]

pasterka

kolęda

Mała Armia Janosika

Jezusa Narodzonego

Rabka‑Zdrój

Mała Armia Janosika

Pasterce w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Rabce-Zdroju

Pasterce w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Rabce-Zdroju

W sieci pojawiło się nagranie, w którym młodzi polscy górale odgrywają na skrzypkach wspaniałe nuty polskiej kolędy. Jak się okazuje, występ na Pasterce w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Rabce-Zdroju to nie jedyny koncert Małej Armii Janosika. Poniżej przypominamy przepiękne wykonanie pewnego utworu odegranego na Monte Cassino.

Film, w którym dziesiątki dzieci w strojach góralskich z instrumentami nie wstydzą się swojej wiary i w kościele przepięknie wykonują kolędę „Jezusa narodzonego” robi furrorę w polskim internecie. Jak się okazuje, także za granicą internauci udostępniają sobie fenomenalny występ pokazujący piękno polskiej tradycji.
CZYTAJ DALEJ

Wino św. Jana

[ TEMATY ]

św. Jan Apostoł

Kościół parafialny w Oleszycach – mal. Eugeniusz Mucha/fot. Graziako

„Wino, które pobłogosławił św. Jan, straciło swoją zabójczą moc, zatem ma ono nas uzdrawiać od zła, złości, która w nas jest i grzechu. Ma nas także zachęcać do praktykowania gorącej miłości, którą głosił św. Jan” – wyjaśnia w rozmowie z KAI ks. dr Joachim Kobienia, liturgista i sekretarz biskupa opolskiego. 27 grudnia w Kościele błogosławi się wino św. Jana.

– To bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza. Związana jest z pewną legendą, według której św. Jan miał pobłogosławić kielich zatrutego wina. Wersje tego przekazu są różne. Jedna mówi, że to cesarz Domicjan, który wezwał apostoła do Rzymu, by tam go zgładzić, podał mu kielich zatrutego wina. Św. Jan pobłogosławił go, a kielich się rozpadł.
CZYTAJ DALEJ

Rozpoczęcie Roku Świętego 2025 oraz Jubileuszu 100-lecia Kościoła Częstochowskiego

Zapraszamy na transmisję NA ŻYWO z uroczystości rozpoczęcia Roku Świętego 2025 oraz Jubileuszu 100-lecia Kościoła Częstochowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję