Cztery wieki miną niebawem od momentu, gdy łaskami słynący obraz Madonny trafił na ziemię staszowską. Był rok 1620. Krzysztof Podłęski w założonej przez siebie osadzie Bogoria wystawił drewniany kościół, a wraz z nim ufundował klasztor dla kanoników regularnych. Ojcowie zakonni przybyli tu z Krakowa. Jeden z nich - Justus Pomorski przywiózł ze sobą wizerunek Maryi z Dzieciątkiem, który umieszczony został początkowo w niedalekiej Kiełczynie, a dopiero później przeniesiono go na obecne miejsce. Pierwsze, niezwykłe znaki zaczęły się dziać zaraz potem. Z czasem cudów było coraz więcej. Zakonnicy zaczęli prowadzić ich rejestr. Do świątyni napływały liczne wota dziękczynne za wysłuchane modlitwy. Miejsce stało się sławnym ośrodkiem kultu. Ciągnęły tu pielgrzymki, nierzadko z bardzo odległych stron. Tak jest do dzisiaj. U stóp Bogoryjskiej Pani wierni każdego dnia wypraszają potrzebne im łaski. Od 11 maja 2008 r. trwa wieczysta nowenna do Matki Bożej Pocieszenia, która z tygodnia na tydzień gromadzi coraz większą liczbę osób. Niedawno z inicjatywy księdza proboszcza Andrzeja Wierzbickiego obraz przeszedł gruntowną konserwację. Teraz na skronie Madonny i jej Syna nałożone zostały korony biskupie.
- Ten dzień był wyczekiwany przez pokolenia czcicieli Matki Pocieszenia - mówił podczas ceremonii Ksiądz Proboszcz. - Tym uroczystym aktem potwierdzona zostaje wiara naszych przodków i nasza w cudowną obecność Matki Bożej na tej ziemi. Przy okazji koronacji chcemy również dokonać osobistego aktu wybrania Maryi Panią naszego życia, królową serc i umysłów. Chcemy zawierzyć Jej nasze wczoraj, dziś i jutro.
Bp Krzysztof Nitkiewicz w homilii zaznaczył, że koronowany wizerunek Madonny Bogoryjskiej powinien inspirować do refleksji nad naszą duchowością maryjną. - Poprzez dzisiejszą koronację pragniemy oczyścić się z fałszywej pobożności i dwulicowości. Najświętsza Dziewica nie potrzebuje naszych koron. One są potrzebne nam, Jej dzieciom. Bowiem widzialny znak w postaci koronowanego wizerunku Bogoryjskiej Matki Pocieszenia pomoże nam osiągnąć pełnię dojrzałości chrześcijańskiej. Ona będzie się przejawiała w codziennej walce ze złem, rozpoczynając od zła, które rozpleniło się w naszym sercu, w naszych rodzinach i w naszej Ojczyźnie - mówił Ksiądz Biskup.
Ordynariusz diecezji nawiązał również do 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Zwrócił uwagę, że strajkujący robotnicy umieszczali zawsze w najbardziej godnych i widocznych miejscach wizerunki Matki Bożej, krzyże i zdjęcia Ojca Świętego. Uczestniczyli masowo w odprawianych na terenie zakładów Mszach św. i przystępowali do sakramentów. Przyznawali otwarcie, że to pomogło im przezwyciężyć najtrudniejsze chwile. - Nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież Maryja nie opuszcza nigdy swoich dzieci - mówił Ksiądz Biskup. - Nie dajmy więc sobie wmówić, że trzeba teraz zrewidować określone prawnie w 1989 r., a następnie w Konkordacie i innych ustawach relacje pomiędzy Państwem i Kościołem. Nie dajmy sobie wmówić, że Polska będzie lepsza bez symboli i elementów religijnych w miejscach publicznych i podczas uroczystości państwowych. Że Polska będzie sprawiedliwsza bez katechezy w szkołach, bez kapelanów w szpitalach i w wojsku. Taka Polska byłaby bardzo uboga, smutna i słaba.
Moment nałożenia koron na skronie Maryi i Dzieciątka przez księdza biskupa Krzysztofa Nitkiewicza i bp. Edwarda Frankowskiego, obwieściły wiernym fanfary i salwy armatnie oddane przez Chorągiew Rycerstwa Ziemi Staszowskiej. Po Mszy św. na placu koronacyjnym wizerunek Bogoryjskiej Pani przeniesiono w uroczystej procesji do świątyni, gdzie każdy udać mógł się na osobistą modlitwę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu