Reklama

Wakacyjne lektury i krzyż

W czasie wakacji zazwyczaj więcej czytam. Sięgam po lektury, na które nie daję sobie czasu w ciągu roku pracy i szkoły. Gdy wyjeżdżam na urlop, zaopatruję się w kilka książek. Pochłaniam je w całości. Nie lubię telewizji, remeików, nowych wersji czy kolejnych powtórzeń filmów i seriali. Ciężko znoszę przemoc, której pełno na ekranie, odrzucam manipulację informacją oraz manipulację ludźmi przez pokazywanie łez i spiętrzonych emocji. A więc wyrzucam pilota za okno, zapominam o telewizji i otwieram książki. Daję się pochłonąć lekturze, która kształtuje wyobraźnię i samodzielne myślenie, pogłębia wiarę, pozwala zmagać się o lepsze rozumienie Prawdy objawionej, drugiego człowieka i otaczającej mnie rzeczywistości. Zabieram na urlop książki nieprzeczytane, zakupione w ciągu roku i te stare, cierpliwie stojące na półce. Niektóre były już czytane, ale dawno. Odkurzam je, pakuję do walizki. Przeczytam po raz kolejny. Oczy mi się śmieją

Niedziela toruńska 37/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W tym roku, w wakacyjnym czasie, sięgnąłem m.in. po antologię polskiej liryki religijnej pt. „Każdej nocy, każdego dnia”. Ukazała się ona w 1988 r., gdy książki religijne były wydawane w małych nakładach, gdy się je zdobywało, jak zdobywało się wiele innych rzeczy potrzebnych do życia. Trzeba było cierpliwie chodzić po księgarniach, pilnować nowości, szybko pisać do wydawnictw, aby zdążyć przed wyczerpaniem nakładu.
Lektury zdobywanych książek były niezapomniane. Pozwalały odkryć bogactwo wiary przekazywane przez wielu autorów, a ukrywane przez ówczesne władze i cenzurę. Wojna toczyła się o to, aby katolicki naród wiary się wstydził. Jeżeli wierzy, to aby nie pogłębiał wiedzy religijnej. Jak mawiano, wiarę trzeba zepchnąć do zakrystii, kruchty, czyli wmówić, że jest ona sprawą prywatną, osobistą. Wierz sobie, ale niech nikt nie widzi twego życia inspirowanego wiarą. O wierze nie rozmawiaj, chyba że w plotkach. Tym się możesz karmić sam i innych. Treści podsuną ci gazety i TV.
Z wspomnianej antologii przygotowanej przez poetę Bogdana Ostromęckiego pragnę przytoczyć kilka wersów z wiersza Kazimiery Iłłakowiczównej „Litania kochających Jezusa” (str. V). W tej refleksji o wakacyjnych lekturach powtórzę jedno z wezwań: „Za to, że krucyfiks Twój, gdy nań spojrzeć, taką ulgę przynosi, - kochamy Cię, Jezu!”.
Biedni ci, którzy walczą z krzyżem, usuwają go z miejsc publicznych. Ewangelia od 2 tys. lat mówi: „To są ślepi przewodnicy ślepych. Jeśli zaś ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15,14).
Czy nie macie wrażenia, że czas zatoczył koło. Wracają stare idee, dopiero co pożegnane rewolucją „Solidarności”. Krzyż? Owszem, mówią, ale w zakrystii, przepraszam, we wnętrzu kościoła, tylko nie w tzw. przestrzeni publicznej, no może poniesiony na pielgrzymce.
Skromny, drewniany krzyż wzbudza tyle emocji. Krzyż sam stoi jak żebrak przy drodze. Czeka na życzliwy gest, na zrozumienie, na wrażliwość. Zdany na łaskę i niełaskę przechodzących obok. Czy można go zakrzyczeć? Pewnie można. Ale odgłos uderzeń młota wbijających gwoździe w ciało zawieszone na krzyżu, dochodzi sprzed 2 tys. lat, dochodzi, gdy ucichną wiece, gdy trzeba zająć miejsce w sali szpitalnej, gdy popłyną łzy nad grobem osoby bliskiej i w tylu innych miejscach życia. Niewinne cierpienie spod Golgoty, miłość największa została wyrażona i zawarta w znaku krzyża. Doświadczający cierpienia - przez kolejne 20 wieków, także dziś i zawsze - będą w krzyżu widzieć ocalenie. Ja też będę walczył o krzyż, będę bronił krzyża. Patrząc na krzyż, widzę Jezusa. Krucyfiks nie stanowi dla mnie ozdoby powieszonej na szyi, dodatku w krajobrazie. Stanowi znak ofiary Jezusa Chrystusa, miłości, która odkupiła, znak Syna Bożego, którego obieram jako mego Pana. Nie wyobrażam sobie życia bez bliskości krzyża na ołtarzu, na którym sprawuję Eucharystię, bez krzyża nad drzwiami mojego pokoju, bez krzyża na rozstaju dróg, wbitego na mogile, bez krzyżyka umieszczonego na końcu różańca. Całuję go każdego dnia, gdy odmawiam tę modlitwę. Nie wyobrażam sobie braku krzyża w chwilach, gdy muszę sam składać ofiarę cierpienia, choroby, niezrozumienia, jakąkolwiek ofiarę dnia codziennego.
Krajobraz życia pozbawiony krzyża podobny będzie do widzenia ślepca, którego prawą rękę prowadzi wyszkolony pies, a lewa bada drogę za pomocą białej laski. Przeciwnik krzyża skazany jest na koszmary. Z przerażeniem stwierdzi, że biała laska układa się z powierzchnią ziemi na kształt krzyża. Mam nadzieję, że nie wytrąci laski z ręki niewidomego, aby ukryć swój lęk przed krzyżem.
Może warto zabrać ten wiersz modlitwę na wieczystą adorację Jezusa. Wstąpić do świątyni, siąść opodal przydrożnego krzyża. Odkryć Jego - Chrystusa - moc, odkryć moc krzyża, która w słabości się doskonali. Odkryć w milczeniu, w ciszy najgłębszej, z dala od zgiełku doraźnych gier politycznych i medialnych, gdy wielcy tego świata (wielcy dziś, jutro o nich świat zapomni) bawią się nami, bawią się tym, co dla nas najcenniejsze. A krzyż pozostanie, ponieważ jest znakiem miłości, znakiem Bożej miłości.
Jedną z ważnych całorocznych lektur, do których powracam dzięki zachowanym wycinkom, był ścienny kalendarz katolicki wydawany co roku przez ojców werbistów. Z jednej strony miał niezwykłej piękności zdjęcia, w które można było wpatrywać się godzinami. Z drugiej strony były zapisane mądre przypowieści różnych autorów. Pośród nich bardzo często powtarzały się przypowieści o. Antoniego Czeczki. Czytałem je chętnie. Dopiero jednak, gdy przed laty spotkałem autora osobiście w klasztorze ojców werbistów w Monachium, gdy miałem możliwość rozmawiać z nim, gdy dowiedziałem się o jego cierpieniu, o tym, że każdego dnia musi poddawać się dializie, ponieważ jego nerki nie działają, zacząłem jego teksty czytać inaczej. Ten człowiek jest doświadczony cierpieniem, myślałem. Słowa, które pisze, nie są dywagacjami intelektualisty pisanymi zza biurka. Za każdym stoi doświadczenie duchowe człowieka, który codziennie zmaga się z bólem, niepewnością istnienia, bliskością śmierci. Może zapisane przez niego słowa są wyrywane w krótkich chwilach, gdy organizm działa sprawnie. Słowa jak klejnoty, jak zastygłe krople krwi, opłacone cierpieniem i intensywnym namysłem. To, co przecierpiane, niesie płodność duchową. Czytam po latach ponownie słowa duchownego. Odczytuję z wyciętych i skrzętnie przechowywanych kartek: „Istnieje pewna szczelnie zamknięta, aczkolwiek niestrzeżona granica. Jest to granica pomiędzy światem człowieczej bezsiły i bezradności a czarowną krainą Bożej mocy i Bożych nieograniczonych możliwości. Owej granicy nie da się sforsować ani siłą, ani fortelem, ani przekupstwem. Poprowadzić przez nią może człowieka jedynie wiara”.
Tak więc wakacyjne refleksje zamyka stwierdzenie, że cierpienie, które zanosimy pod krzyż, staje się esencją człowieka. Jest fundamentem życia stabilnego, niemiotanego jak kartka papieru przez podmuchy codzienności, ale życia zakorzenionego w wierze, mocno opartego na doczesności, z perspektywą wieczności. Krzyż mocno wbity w ziemię z ziemią - doświadczeniem codzienności - łączy. Skierowany ku niebu niesie nadzieję. Człowiek pozbawiony jednego z tych wymiarów, wpisanych w krzyż, pozostaje zagubiony.
O. Czeczko, cytując G. Greena, dziwił się: „Ludzie są przedziwni, niektórym z nich łatwiej przychodzi uwierzyć w siłę gwiazd, niż zaufać potędze i mocy Boga”.
Bądź przy Jezusie, przy Jego krzyżu. Bądź po stronie słabych, wyśmianych, chorych, ciemnogrodzian. Możesz być pewien: Jesteś po dobrej stronie.

Litania kochających Jezusa

Kazimiera Iłłakowiczówna

Jezu, nie zwlekaj dłużej,
Chryste, usłysz nas,
Jezu, nie zwlekaj dłużej.

Chryste, zejdź ku nam niżej, Jezu, nie zwlekaj dłużej:
Z Bogiem Ojcem, którego się lękamy, pojednaj nas;
Ducha Świętego, którego pojąć nie możemy, wytłumacz nam;
Matkę Twoją, która człowiekiem była jak i my, włącz na zawsze w krew naszą;
Wszystkich Świętych, braci dalekich i obcych, zaszczep nam.
Za to, że Ciebie zrozumieć tak łatwo - kochamy Cię, Jezu!
Za to, że Twoja prawda o tym, co dobre, a co złe, nigdy się nie zmienia,....
Za to, że pomazańcy Twoi, grzeszni czy cnotliwi, zawsze do Ciebie nas wiodą,...
Za to, że co dzień czegoś nowego od Ciebie można się nauczyć,...
Za to, że dniem i nocą, zimą i latem zawsze jesteś jednaki,...
Za to, że bez Ciebie żyć niepodobna,...
Za to, żeś cierpiał od swoich i od swoich byłeś zamęczony,...
Za to, że przebaczyłeś sędziom, katom i ludowi, Za to, żeś Ty jeden nas nigdy nie zawiódł,...
Za to, żeś został z nami na pobojowisku, gdy nas wszyscy opuścili,...
Za to, żeś poszedł z nami na najdalsze wygnania, Za to, że chleb Twój żywił nas, gdy innego nam skąpiono,...
Za to, że krucyfiks Twój, gdy nań spojrzeć, taką ulgę przynosi,...
(fragment)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Męski Różaniec ulicami Piotrkowa Trybunalskiego

2024-11-02 18:50

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Maciej Hubka

W pierwszą sobotę listopada ulicami Piotrkowa Trybunalskiego przeszedł Męski Różaniec. W 68. edycji wydarzenia wzięło udział ponad 50 mężczyzn.
CZYTAJ DALEJ

Św. Marcin de Porres. Jeden z najskuteczniejszych orędowników

[ TEMATY ]

świadectwo

Św. Marcin de Porres

pl.wikipedia.org

Jest jednym z najpopularniejszych świętych w Ameryce Południowej. Każdego roku przybywa cudów dokonywanych za jego wstawiennictwem.

U nas mało popularny św. Marcin de Porres za oceanem jest nieustannie proszony o wstawiennictwo i pomoc w otrzymaniu łask z Nieba. Mieszkańcy Ameryki widzą w nim jednego z najskuteczniejszych orędowników. Bóg obdarzył Marcina darem bilokacji, czytania w ludzkich sumieniach i przepowiadania. Ten czarnoskóry dominikanin z peruwiańskiej Limy, nazywany „murzyńskim psem”, swoją pokorą, spokojem w znoszeniu upokorzeń, łagodnością i miłością zaskarbił sobie serca wszystkich. Współbracia, którzy początkowo nim pogardzali, z czasem nazwali go „ojcem dobroczynności”.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek: istotą życia chrześcijańskiego jest miłowanie Boga i bliźniego

2024-11-03 12:22

[ TEMATY ]

Franciszek

Vatican News

„Uczniom wszystkich czasów Pan mówi: tym, co się liczy na twojej drodze, nie są zewnętrzne praktyki, jak całopalenia i ofiary (por. w. 33), ale usposobienie serca, z jakim otwierasz się na Boga i na braci w miłości” - stwierdził papież Franciszek w rozważaniu poprzedzającym niedzielną modlitwę „Anioł Pański” w Watykanie.

Ojciec Święty odniósł się do fragmentu Ewangelii czytanego w 31 niedzielę zwykłą roku B (Mk 12, 28-34), gdzie Pan Jezus odpowiadając na pytanie uczonego w Piśmie podkreśla ścisłe powiązanie przykazania miłości Boga i miłości bliźniego.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję