Reklama

Daliśmy z siebie wszystko

Niedziela toruńska 9/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JOANNA KRUCZYŃSKA: - Jest Pani polonistką i przez wiele lat pracowała jako nauczycielka języka polskiego. Jak to się stało, że znalazła się Pani w gronie osób zaangażowanych w prace synodalne i co należało do Pani zadań?

BARBARA PAWŁOWSKA: - Nie byłam członkiem Synodu, nie uczestniczyłam w sesjach bezpośrednio, ale z uwagą śledziłam jego prace. Synod nie stanowił dla mnie zupełnie nowego zjawiska, bowiem wraz z grupą kilku osób z Torunia brałam udział w sesjach 2. Polskiego Synodu Plenarnego. Do prac naszego Synodu dołączyłam w 2010 r., gdy zaproponowano mi udział w Komisji redakcyjnej ostatecznej wersji tekstów uchwał i aneksów 1. Synodu Diecezji Toruńskiej. Dekretem bp. Andrzeja Suskiego zostałam powołana do tej komisji. Początkowo sądziłam, że będzie to praca krótkotrwała: otrzymam tekst, nad którym pochylę się w zaciszu domowym, następnie zgłoszę ewentualne uwagi i na tym moja rola zakończy się. Jednakże rzeczywistość okazała się zupełnie inna. W komisji redakcyjnej uczestniczyło 7 osób. Równolegle z nią powołano 4-osobową komisję polonistyczną, do której również należałam. Jej zadaniem było sprawdzanie tekstów pod kątem językowym. Praca nad ostateczną wersją uchwał synodalnych rozpoczęła się po przedostatniej sesji plenarnej od działań poszczególnych specjalistów, w tym polonistów. Najpierw każdy z nas indywidualnie pracował nad pewną partią materiału. Następnie spotykaliśmy się w kurii i dzieliliśmy się swoimi uwagami. Potem były spotkania komisji redakcyjnej, w której reprezentowałam polonistów. Szybko okazało się jednak, że ta metoda pracy nie sprawdza się, gdyż poprawiane przez polonistów teksty, członkowie komisji redakcyjnej uzupełniali merytorycznie, przeredagowując je. Nasza (polonistów) więc praca stawała się nieaktualna. Wobec powyższego po kilku takich spotkaniach doszliśmy do wniosku, że będziemy pracować inaczej. Uczestniczyłam w spotkaniach komisji redakcyjnej i korygowałam materiał na bieżąco, natomiast sprawy kontrowersyjne konsultowałam z moimi kolegami z komisji polonistycznej. Komisja redakcyjna natomiast nanosiła poprawki związane z meritum spraw zawartych w uchwałach. Wszyscy członkowie tej komisji mieli niezwykle duże wyczucie językowe, niemniej obecność polonisty była wskazana z wielu względów, choćby w celu czuwania nad jednorodnością stylistyczną tekstu oraz przejrzystością i komunikatywnością wypowiedzi. Dla komisji redakcyjnej naprawdę istotne było każde słowo, tym bardziej, że niektóre wyrazy mają inne znaczenie w logice, matematyce, a inne w użytkowej polszczyźnie. Szczególną czujność w tej materii wykazywał przewodniczący ks. prał. Andrzej Wawrzyniak. Na tym tle dochodziło niekiedy do pewnych sporów, co było nie tylko twórcze, lecz także prowadziło do najlepszych rozwiązań. Konkludując, naszą rolą było stworzenie jednolitego tekstu przede wszystkim pod względem merytorycznym, a również językowym i formalnym.

- Jak często spotykała się komisja redakcyjna?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Spotkaliśmy się przez kilka miesięcy ponad 60 razy, początkowo raz w tygodniu na kilka godzin. Jestem pełna uznania dla osób, które dojeżdżały spoza Torunia, jak np. ks. Zbigniew Żynda z Lubawy czy ks. kan. Krzysztof Badowski z Chełmży. Im bliżej daty zamknięcia pracy komisji redakcyjnej, tym bardziej okazywało się, że tych spotkań jest za mało. Były więc takie tygodnie, gdy spotkaliśmy się kilkakrotnie, nawet przez 6 dni, z sobotami włącznie. W ostatnim zaś tygodniu, ze względu na specyfikę prac, spotkania odbywały się nawet 2 razy dziennie. Wówczas bowiem pojawiły się pierwsze teksty z drukarni, czyli tzw. szczotka. Spotykaliśmy się przed południem z dzień wcześniej sprawdzonym tekstem, razem nad nim pracowaliśmy, a następnie zabieraliśmy kolejną część materiału z wydawnictwa, szliśmy do domu, gdzie każdy z nas nanosił swoje poprawki, i ponownie po południu wracaliśmy do kurii, aby podzielić się uwagami. I tak do ostatniej praktycznie chwili oddania do druku ostatecznej wersji. Ilość materiału, jego różnorodność, dbałość o zgodność przypisów i benedyktyńska praca, by niczego nie przeoczyć, sprawiły, że był to prawdziwy wyścig z czasem, bo data finalizacji prac była nieprzekraczalna.

- I wygraliście?

- Być może nie wyszło dzieło doskonałe, bo nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Przy tak obszernym materiale z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że wszyscy daliśmy z siebie wszystko. Początkowo moje skrępowanie budził fakt, że byłam w tym gronie jedyną osobą świecką oraz świadomość, że pracuję z fachowcami w dziedzinie, której dotyczą uchwały. Zostałam jednak przez pozostałe osoby przyjęta z życzliwością, między członkami komisji redakcyjnej wytworzyła się serdeczna więź, więc i początkowe obawy zniknęły. Pod koniec współpracy rozumieliśmy się niemalże bez słów. Poczynania komisji redakcyjnej wspierał wytrwale bp Andrzej Suski. Jestem pod wielkim wrażeniem sposobu jego pracy. Przecież był to m.in. okres bierzmowań, częstych wyjazdów Księdza Biskupa do różnych parafii diecezji, a jednak czuwał nad pracami. Brał część materiału przez nas przygotowanego i następnego dnia przychodził z rzeczowymi uwagami. Nie wiem, kiedy znajdował na to czas i siły. Nieustannie czuliśmy jego duchową opiekę i to także nas dopingowało.
Synod wspominam jako duży trud, niekiedy po ludzku brakowało sił. Jednakże dzisiaj widzę, że w gruncie rzeczy więcej otrzymałam niż dałam. Doceniam wszystkie nasze rozmowy, wartość słów wsparcia, które niejednokrotnie padały wśród członków komisji redakcyjnej. Były chwile ścierania się racji i zdań, ale były też sytuacje komiczne, budzące śmiech i powodujące odprężenie. Wszystko to było dla mnie ważne i ubogacające. Mam świadomość, że uczestniczyłam w wydarzeniu historycznym, ważnym dla Kościoła toruńskiego. Cieszę się, że mogłam w tych pracach brać udział, bo dzięki nim posiadam wiedzę, która już teraz, przed wejściem w życie uchwał synodalnych, przydaje mi się.

Reklama

- Co mówi Synod o duszpasterstwie nauczycieli?

- Uchwały synodalne obejmują wiele grup zawodowych, w tym nauczycieli i duszpasterstwo nauczycieli. Synod niczego nie narzuca, proponuje jedynie, wskazuje właściwy kierunek. Bardzo silnie podkreśla misję, jaką mają do spełnienia nauczyciele. Każdy nauczyciel (przedmiotowiec) musi być równocześnie wychowawcą, musi umiejętnie łączyć przekazywanie uczniom wiedzy z wychowywaniem, czyli przekazywaniem określonych wartości, które sam swoją postawą powinien reprezentować. W mojej pamięci wciąż żywe jest wzruszające dla mnie spotkanie z Janem Pawłem II w 1985 r. Odbyło się ono podczas pielgrzymki toruńskiego duszpasterstwa nauczycieli do Włoch. Ojciec Święty powiedział do nas wówczas: „Wychowujcie w prawdzie i w miłości, bo tylko w ten sposób można wychować młodego człowieka”. I tę ideę znalazłam właśnie na kartach dokumentów synodalnych bardzo wyraźnie i jasno sformułowaną.

- „Uchwały Pierwszego Synodu Diecezji Toruńskiej” dotyczą prawa partykularnego Kościoła Toruńskiego. Dlaczego więc zajrzeć winny do nich również osoby świeckie?

- Nie można mówić o Kościele, nie znając tej księgi. Nie można też, nie znając jej, uważać się za świadomego członka Kościoła. Zostały bowiem tutaj wyłożone zasady tego, co w Kościele się dzieje, i pokazane, dlaczego tak się dzieje. Zatem zamiast snuć domysły na jakiś temat, warto zajrzeć do uchwał i dowiedzieć się, jak jest naprawdę. Polecam to z pełną odpowiedzialnością, bo przecież bardzo dokładnie i szczegółowo przeczytałam teksty uchwał synodalnych.

* * *

„Synod odnosi się ze szczególnym uznaniem do powołania nauczyciela-wychowawcy. Nauczyciele katolicy powinni pojmować swą pracę jako spełnienie odpowiedzialnego powołania, dającego im bezpośredni udział w prorockiej misji Chrystusa, jedynego Mistrza i Nauczyciela. Nauczyciel nie może zatem ograniczać się tylko do przekazywania uczniom wiedzy, lecz powinien przede wszystkim pełnić rolę wychowawcy, prowadzącego swoich wychowanków do życia w prawdzie i posłudze dobru wspólnemu”
(stat. 423 §1)

„Duszpasterstwo nauczycieli służy pogłębieniu chrześcijańskiej odpowiedzialności nauczycieli za ich misję nauczania i wychowania oraz zmierza do budowania autentycznej wspólnoty nauczycieli, rodziców i uczniów”
(stat. 423 §2)

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fatima - główne treści orędzia Matki Bożej

[ TEMATY ]

Fatima

100‑lecie objawień fatimskich

Fatima – wizerunki Dzieci Fatimskich/Fot. Graziako/Niedziela

Od maja do października 1917 roku - gdy toczyła się pierwsza wojna światowa, kiedy w Portugalii sprawował rządy ostro antykościelny reżim, a w Rosji zaczynała szaleć rewolucja - na obrzeżach miasteczka Fatima, w miejscu zwanym Cova da Iria, Matka Boża ukazywała się trojgu wiejskim dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać. Byli to Łucja dos Santos (10 lat), Hiacynta Marto (7 lat) i Franciszek Marto (9 lat). Łucja była cioteczną siostrą rodzeństwa Marto. Pochodzili z podfatimskiej wioski Aljustrel, której mieszkańcy trudnili się hodowlą owiec i uprawą winorośli.

Wcześniej, zanim pastuszkom objawi się Matka Boża, przez ponad rok, od marca 1916 roku, przygotowuje ich na to Anioł. Na wzgórzu Loca do Cabeco dzieci odmawiają różaniec i zaczynają zabawę. Raptem, gdy słyszą silny podmuch wiatru widzą przed sobą młodzieńca. Przybysz mówi: Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się razem ze mną". Następnie uczy ich jak mają się modlić, słowami: "O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Proszę, byś przebaczył tym, którzy nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i nie kochają Ciebie". Nakazuje im modlić się w ten sposób, zapewniając, że serca Jezusa i Maryi słuchają uważnie ich słów i próśb.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

2024-05-10 13:22

[ TEMATY ]

Raymond Nader

Karol Porwich/Niedziela

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

W Duszpasterstwie Akademickim Emaus w Częstochowie miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Raymond Nader, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel, podzielił się swoim świadectwem.

Raymond Nader jest chrześcijaninem maronitą, ojcem trójki dzieci, który doświadczył widzeń św. Szarbela. Na początku spotkania Raymond Nader podzielił się historią swojego życia. – Przed rozpoczęciem studiów byłem żołnierzem, walczyłem na wojnie. Zdecydowałem o rozpoczęciu studiów, by tam zrozumieć istotę istnienia świata. Uzyskałem dyplom z inżynierii elektromechanicznej. Po studiach wyjechałem z Libanu do Wielkiej Brytanii, by tam specjalizować się w fizyce jądrowej – tak zaczął swoją opowieść Libańczyk.

CZYTAJ DALEJ

Weigel o 1. pielgrzymce Jana Pawła II do Polski: 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory

2024-05-13 18:50

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. to było 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory - mówił w poniedziałek biograf Jana Pawła II George Weigel. Dodał, że była to rewolucja sumienia, która zapoczątkowała rewolucję polityczną.

Weigel, który napisał m.in. biografię polskiego papieża zatytułowaną "Świadek nadziei", wziął w poniedziałek udział w dyskusji w Centralnym Przystanku Historia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję