Reklama

Temat tygodnia

Częstochowo! Spójrz Czarnej Madonnie w oczy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dane mi było ponad pół wieku przeżyć w Częstochowie, mogę zatem czynić pewne refleksje i porównania. Pamiętam lata 50., kiedy wspaniale funkcjonowało tu Niższe Seminarium Duchowne. Mieliśmy wyjątkowych profesorów, od których można się było wiele nauczyć. Byli to bowiem często dobrzy nauczyciele wyrzuceni za przekonania i postawę wobec systemu ze szkół państwowych. Dlatego ci, którzy wtedy byli uczniami tej szkoły, mogą powiedzieć, że byli prawdziwymi szczęściarzami, mając takich nauczycieli i wychowawców. Wracamy dzisiaj do nich pamięcią z miłością i wdzięcznością.
Inny obrazek, który zapewne wielu z nas pamięta: Widok Jasnej Góry, kiedy swoje znakomite kazania wygłaszał Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński. Szliśmy wtedy tłumnie słuchać jego wypowiedzi z największą radością. Kościół obecny na Jasnej Górze i na placu jasnogórskim czuł Polskę, wszystkie jej problemy, a Ksiądz Prymas wyraziście się do wszystkich odnosił, ukazując problem w świetle nauki Ewangelii. Uczyliśmy się wtedy Kościoła i bardzo mu ufaliśmy. Widzieliśmy, że tutaj jest prawda. Gdy w Warszawie w marcu 1968 r. studenci palili „Trybunę Ludu”, krzycząc, że prasa kłamie, wiedzieliśmy, że słowa padające z Jasnej Góry nie nie są kłamstwem, że Kościół nie kłamie i nigdy tego nie uczyni. Tak wychowywaliśmy się w Duszpasterstwach Akademickich. Moi studenci z DA pamiętają naszą wspólnotę podczas czuwań jasnogórskich, podczas pielgrzymek majowych, podczas spotkań w naszym akademickim kościółku. Było nas bardzo wielu, tych, którzy wiedzieliśmy, że Kościół jest dla nas skarbem i wielką odskocznią. Mimo bardzo trudnych czasów, ataków SB wiedzieliśmy, że Kościół nie okłamuje, ale uczy nas w prawdzie.
I przyszły dalsze lata, kiedy wszyscy szukaliśmy swojego miejsca w życiu społeczeństwa i Kościoła. Wielu zajęło się biznesem, wielu odnalazło się w naszych władzach i trzeba powiedzieć, że są to ludzie prawi, dobrzy katolicy, uczciwi i patrzący dalej przedsiębiorcy. Ale nie można też powiedzieć, że ci spoza Kościoła wszyscy byli źli i Kościołowi nieżyczliwi. Nie, byli wśród nich ludzie wielkiej kultury i otwartości, życzliwie traktujący Kościół, biskupa diecezjalnego i ludzi wierzących. Ale też przecież Kościołowi nigdy nie chodziło o to, by władza była wobec niego - jak to określił jeden z obecnych polityków - na klęczkach. Nigdy tak nie było. Niemniej jednak udało się Szatanowi zacząć budować w narodzie swoje opcje i realizować swoje plany.
Dzisiaj patrzymy także na to miasto, cieszymy się, kiedy dzieje się w nim coś dobrego i coś takiego buduje. Zauważamy, że wiele z tego jest zapracowane przez władzę poprzednią, choć każdy chętnie sobie dobro przypisuje. I choć dzisiejszy czas dla Kościoła w Częstochowie nie należy do łatwych, chrześcijanie, katolicy wierzący w Chrystusa, który cierpiał, był ukrzyżowany, ale który przecież zmartwychwstał, mają nadzieję.
Wierzymy, że Częstochowa jest zdolna obudzić się. Że spojrzy w oblicze Czarnej Madonny i zrobi głęboki rachunek sumienia. Dotyczy to także nas, księży. Przychodzący na Zmartwychwstanie Pańskie przed Święte Jej Oblicze, zauważą, że z Jej oczu płyną łzy Matki bolejącej nad naszym miastem. Bo są w tym mieście wielkie chrześcijańskie tradycje, są święte Aleje Najświętszej Maryi Panny - droga królewska, na której nie powinno się pojawiać nic nieczystego, wulgarnego, bo wiedzie ona do Królowej Polski...
Gdy będziemy w tym roku podążać w Święta Wielkanocne na Jasną Górę, nie zauważymy już tablicy z napisem: „Niedziela wita pielgrzymów”, którą kazano nam usunąć. Z bólem to uczyniliśmy. Ale niech Częstochowa pamięta, że z naszego miasta wychodzi w świat „Niedziela”, w bratnim języku rosyjskim słowo to brzmi: Woskresienje, czyli Zmartwychwstanie. Niech ta „Niedziela”, którą tak się tu ośmiesza, będzie nam jakiegoś rodzaju wyrzutem sumienia. Bo odrzucając ten katolicki tygodnik, odrzucamy wielki świat wartości, o których piszemy. A przecież ze zwykłego szacunku dla tego tytułu, który ma za sobą doświadczenie prześladowań stalinowskich, który został zamknięty w czasie okupacji niemieckiej, a potem - na 28 lat - w czasie reżimu komunistycznego, warto się nad nim pochylić i myślę - że powinno się być dumnym. Mieszkać w Częstochowie to zobowiązuje. Obywatel tego miasta powinien być człowiekiem wiary. Jeśli jednak zamyka się na te łaski, powinien choć znać ten Kościół, i odznaczać się kulturą.
„Niedziela” pozdrawia wielkanocnie Częstochowian! I - trzymajmy się jednak Jezusa. On żyje!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: liczy się tylko miłość

2024-05-15 10:30

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

„Chrześcijańska miłość obejmuje to, co nie jest urocze, oferuje przebaczenie, błogosławi tych, którzy przeklinają. Jest to miłość tak śmiała, że zdaje się prawie niemożliwa, a jednak jest jedyną rzeczą, która po nas pozostanie. Jest to «ciasna brama», przez którą musimy przejść, aby wejść do Królestwa Bożego” - mówił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Swoją katechezę Ojciec Święty poświęcił teologalnej cnocie miłości.

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Pianiści z całego świata zagrają w Kłodzku

2024-05-15 16:35

stevepb/pixabay.com

Fani muzyki klasycznej będą zachwyceni rozpoczynającym się XXVI Kłodzkim Konkursem Pianistycznym, który po raz pierwszy będzie miał rangę międzynarodową i dlatego będzie to też - I International Kłodzko Piano Competition. Klasyka łączy się z nowoczesnością, bo utwory muzyczne będą do słuchania zarówno stacjonarnie jak i online.

Ten międzynarodowy konkurs pianistyczny odbędzie się w 17-18 maja 2024 roku. Konkurs odbywać się będzie na dwóch płaszczyznach – stacjonarnej na Sali Koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Fryderyka Chopina w Kłodzku oraz online.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję