Reklama

Z ziemi dalekiej do Polski

W Sarnakach odbyła się niedawno skromna ceremonia pogrzebowa. Udział w niej wzięło kilkanaście osób z rodziny Zmarłego oraz nieliczna grupka mieszkańców Sarnak, w tym delegacja z Nadleśnictwa Sarnaki. Na katafalku w kościele parafialnym zamiast trumny stanęła niewielka drewniana skrzyneczka skrywająca urnę z prochami 88-letniego Aleksandra Majewskiego, który zmarł 4 styczna br. w dalekiej Orindzie nad Zatoką San Francisco w USA

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kim był Aleksander Majewski i w jaki sposób jego losy łączyły się z Sarnakami?

Korzenie

W rodzinie Majewskich bardzo silne były tradycje narodowowyzwoleńcze. Udział przodków w powstaniach listopadowym, styczniowym i związane z tym represje, bohaterska śmierć stryja podczas I wojny światowej - o tym ciągle pamiętano. Ojciec Aleksandra, Romuald Majewski, z racji młodego wieku nie mógł wstąpić do Legionów, ale był aktywnym członkiem POW już jako 15-latek. A w 1918 r., mając 17 lat, dzielnie bronił Lwowa, następnie wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. Sarnaki leżały na trasie wojennych przygód młodego Romualda. Tu poznał panienkę ze dworu, młodą nauczycielkę Annę Przesmycką. Oboje mieli po 21 lat, gdy w czerwcu 1922 r. brali ślub w sarnackim kościele, a wkrótce wyjechali do Lwowa, gdzie po roku urodził się ich jedyny syn Aleksander. Romuald Majewski jako zawodowy oficer przez całe życie służył w wojsku. W latach 1926-28 był adiutantem gen. Władysława Sikorskiego. We wrześniu 1939 r. dowodził improwizowanym batalionem 19. pp składającym się z rezerwy i ochotników, znowu broniąc lwowskiej Cytadeli przed Niemcami. Gdy 22 września 1939 r. wojska sowieckie wkroczyły do miasta, Lwów poddał się, a żołnierze poszli do niewoli. Mjr Romuald Majewski znalazł się w obozie w Starobielsku, aby w kwietniu 1940 r. zginąć od bolszewickiego strzału w tył głowy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czas młodości

Reklama

Aleksander Majewski, będąc uczniem słynnego klasycznego IV Gimnazjum im. Jana Długosza we Lwowie, był bardzo wysportowanym chłopcem. Grał w koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną, hokeja, water polo, tenis, ale jego ulubionym sportem było pływanie. Rok przed wybuchem II wojny światowej zapisał się do Klubu Sportowego „Pogoń” i zaczął intensywnie trenować pływanie, przygotowując się na Olimpiadę w Helsinkach, która miała się odbyć w 1940 r. Miał duże szanse na sukces, był drugi we Lwowie w tej dziedzinie sportu. Nie zdążył…
Ulubionym miejscem młodego Olka na spędzanie wakacji stały się Sarnaki. Tu do gościnnego majątku dziadków Przesmyckich zjeżdżało się na lato liczne grono kuzynów z Warszawy, Łodzi, Wilna… Dwór kipiał radością, gwarem, życiem. Młodzież wymyślała sobie różne sposoby spędzania czasu kanikuły: urządzano wieczorki towarzyskie, można było swobodnie jeździć konno, łapać ryby, biegać po nadbużańskich lasach i polach, strzelać do wróbli czy do celu - słowem, robić wszystko, na co się miało ochotę. W deszczowe dni zapraszała bogato zaopatrzona dziadkowa biblioteka. W salonie stały dwa koncertowe fortepiany Bechstein, na których często grywał Olek.
Czas beztroski skończył się we wrześniu 1939 r. Aleksander miał już 16 lat. Żołnierzom, którzy na dachu jego domu zbudowali stanowisko przeciwlotnicze, podawał amunicję, nawet kilka razy pozwolono mu strzelić do nieprzyjacielskich samolotów. W tym czasie jego ojciec bronił Cytadeli, a wkrótce poszedł do sowieckiej niewoli. Aleksander nie przeczuwał, że spotkanie z ojcem w bramie Cytadeli jest ostanie. Potem było tylko kilka informacji przekazanych z drogi przez uczynnych kolejarzy, kilka pocztówek z obozu. Niestety, korespondując z uwięzionym Romualdem, rodzina ujawniła swój nowy adres. To ułatwiło NKWD wywiezienie Anny i Aleksandra Majewskich do Kazachstanu.
W połowie kwietnia 1940 r. Aleksander jako „wróg ludu”, w bydlęcym wagonie przerobionym do transportowania ludzi, na zawsze opuścił swoje ukochane miasto Lwów. Razem z matką i innymi wysiedleńcami trafił do północnego Kazachstanu, do kołchozu Dawydienowka nad rzeką Toboł w pobliżu miasta Kustanaj. Aby utrzymać się przy życiu, sprzedawali przywiezione ze sobą rzeczy. W cenie były buty, odzież, przedmioty użytkowe. To jednak nie wystarczało. 17-letni wówczas Olek po 12 i więcej godzin na dobę ciężko pracował fizycznie w kołchozie, np. wiosną w brygadzie orał pola na rozległym stepie, potem jako człowiek „gramotnyj” obliczał zaoraną ziemię przy pomocy prymitywnego cyrkla.
Po roku przeniósł się wraz z matką do Kustanaju. Tu znalazł zatrudnienie w teatrze jako członek orkiestry. Wkrótce rozpoczęła się wojna niemiecko-rosyjska. W Kustanaju zaczęło brakować żywności, przybywało uchodźców. Aleksandra zwolniono z teatru. Musiał dorywczo pracować, nosząc ciężkie worki zboża i mąki w pobliskim spichlerzu czy kopiąc doły na fundamenty. We wrześniu 1941 r. nastąpił radykalny zwrot w jego życiu. Zgłosił się do polskiego wojska w miejscowości Buzułuk k. Czelabińska, gdzie znajdował się sztab nowo tworzącej się Armii Polskiej w ZSRR.

Wojenne drogi

Reklama

Po krótkim pobycie w Buzułuku otrzymał przydział do 6. Batalionu (potem Pułku Pancernego) „Dzieci Lwowskich”, który formował się w pobliskim Tockoje i razem z tym oddziałem przebył cały szlak bojowy, jak sam mówił, „od surowego rekruta do podporucznika, weterana wielu bitew”.
Oddziały polskie zostały przerzucone na południe do Uzbekistanu, do egzotycznego miasta Szachrizjabs. Tu Aleksander ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy, w kompanii karabinów maszynowych, w plutonie moździerzy. Tu również spotkał się z matką, która w kilka miesięcy po wyjeździe syna do wojska przejechała cały Kazachstan i Uzbekistan, szukając polskich oddziałów. Została przyjęta do Pomocniczej Służby Wojskowej Kobiet i pracowała w instytucjach wojskowych w Teheranie, potem w Jerozolimie aż do 1947 r.
Nastąpiła niecierpliwie oczekiwana ewakuacja wojska z sowieckiej Rosji na Bliski Wschód. Najpierw przez Morze Kaspijskie przerzucono ich do Persji, potem były Irak, Palestyna, Egipt, Włochy. Polskie jednostki 2. Korpusu Armii Polskiej pod dowództwem gen. Władysława Andersa podporządkowane zostały dowództwu brytyjskiemu. W okolicach Bagdadu Aleksander Majewski spotkał Władysława Broniewskiego w randze kapitana.
Pułk „Dzieci Lwowskich” nie brał bezpośredniego udziału w natarciu na klasztor Monte Cassino, znajdował się w odwodzie korpusu. Po zdobyciu Monte Cassino odbyła się trwająca 5 dni bitwa pod Piedimone San Germano i to był prawdziwy chrzest bojowy. Kapral podchorąży Majewski był wówczas dowódcą szwadronu motocyklistów, pełniących funkcje łączników, kierujących ruchem, poszukujących pozostałych na drodze pojazdów. Następnie jako dowódca czołgu, a potem plutonu czołgów wziął udział w zdobyciu Loreto, Ankony i Bolonii. To był początek maja 1945 r., koniec wojny. Aleksander wraz z innymi żołnierzami, którzy nie zdążyli zrobić matury przed wojną, został skierowany na kurs maturalny w południowych Włoszech. Dzięki temu mógł myśleć o dalszej edukacji w szkole wyższej. Zanim opuścił Włochy, odwiedził jeszcze matkę w Jerozolimie.
Za swoją postawę w czasie wojny został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino, brytyjską Gwiazdą 1939-45, Medalem Obrony oraz Italy Star.

Na obcej ziemi

Reklama

W 1946 r. znalazł się w Anglii. Ciągle jeszcze był żołnierzem, ale już zaczynała się demobilizacja. W marcu 1947 r. pułk został rozwiązany. Należało się zastanowić, co dalej. Do ukochanego Lwowa wracać nie mógł, wszak miasto znalazło się w granicach ZSRR. Do Polski? Mieszkali tu wprawdzie dziadkowie i liczni krewni ze strony matki, ale nie miał tu swojego miejsca na ziemi. Aleksander postanowił pójść na studia tekstylne w Blackburn. Niestety, dwa lata w college’u, mimo dobrego świadectwa, nie zapewniły mu pracy. Wkrótce przeniósł się do Londynu, gdzie z Palestyny przyjechała również jego matka. Tu podejmował się różnych prac, trudnił się nawet wyrobem biżuterii, aby jakoś zapewnić sobie byt. W Londynie było wówczas wielu Polaków, także koledzy z 2. korpusu, więc życie towarzyskie kwitło. Poznał tu wielu ciekawych ludzi, np. dziennikarzy Radia Wolna Europa: poetę Mariana Hemara, legendę Lwowskiej Fali Władę Majewską, kompozytora Jana Tyszkiewicza. Tak minęło kilka lat, bez dobrych widoków na przyszłość.
W 1956 r. zdecydował się skorzystać z zaproszenia matki, która mieszkała wtedy ze swoim drugim mężem w Chicago - i wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Tuż przed wyjazdem zaręczył się z poznaną w Londynie Elwirą Biedrzycką, absolwentką szkoły baletowej przy Operze Warszawskiej. Wira (tak ją nazywano) po wojennych przejściach znalazła się w 2. Korpusie Polskim we Włoszech. Występowała tam w teatrze „PolishParade” (była najmłodszym członkiem zespołu) u słynnego Ref-Rena, Feliksa Konarskiego, autora piosenki „Czerwone maki na Monte Casino”, oraz na wielkich scenach włoskich. Pobrali się już w Chicago.
Aleksander podjął studia techniczne w Illinois Institute of Technology, który ukończył w 1965 r., pracując jednocześnie w firmie produkującej różne produkty tekstylne dla lekarzy, szpitali i aptek, a później w znanej firmie „Johnson & Johnson”. W międzyczasie Wira ciężko zachorowała na astmę. Dlatego w 1969 r. Majewscy, w poszukiwaniu lepszego klimatu, przenieśli się do Kalifornii, gdzie Aleksander dostał pracę w słynnej na całym świecie firmie inżynieryjnej BechtelCorporation w San Francisco, zmieniając całkowicie profil zawodowy. Pracował tam 18 lat. Wira z kolei pracowała w ekskluzywnych domach mody w San Francisco jako konsultant.
Gdy w 1985 r. zachorował ciężko na serce, przeszedł na emeryturę. Od wielu już lat mieszkali z żoną w uroczym niewielkim mieście Orinda, „sypialni” San Francisco, odległym o ok. 25 km od centrum metropolii.

Na emeryturze

Człowiek z tak bogatym życiorysem nie mógł pozostać bezczynny na emeryturze. Skromny, sympatyczny, pogodny, o ciepłej osobowości, zawsze łatwo nawiązywał kontakty towarzyskie, utrzymywał też zażyłe kontakty z dożywającymi swoich dni kolegami z 2. Korpusu Polskiego. Udzielał się społecznie w działalności Stowarzyszenia Polskich Weteranów w Martinez, w Kalifornii, gdzie należał do Koła nr 49, wielokrotnie uczestniczył w balach Polonii w San Francisco.
Do Lwowa nigdy nie pojechał, chcąc zachować w pamięci młodzieńcze wspomnienia tego miasta, ale prosił, by mu sfotografować rodzinną kamienicę przy Łyczakowskiej 70. Odwiedzał jednak Polskę. W 1989 r. był w Krakowie i w Warszawie, a w 1998 r. przybył do Sarnak, odprowadzając na wieczną wartę swoją matkę, która przeżyła 97 lat. Mógł wówczas odwiedzić siedzibę rodową swoich dziadków Przesmyckich, odebraną rodzinie w 1962 r. w ramach nacjonalizacji. W zabytkowym dworze mieszczą się biura Nadleśnictwa Sarnaki.
W 1990 r. został awansowany przez Ministra Spraw Wojskowych na Uchodźstwie do stopnia kapitana, a w 2001 r. przez Ministra Obrony Narodowej RP do stopnia majora. W 2004 r. opublikował swoje wspomnienia: „Przez cztery kontynenty… Od Lwowa do San Francisco. Wspomnienia żołnierza «dzieci lwowskich»”, wydane przez Instytut im. gen. Stefana „Grota” Roweckiego w Lesznie, opracowane przez dr. Waldemara Handke. (Korzystałam z tej pozycji, przedstawiając barwne losy Aleksandra Majewskiego).

* * *

Poznałam p. Aleksandra telefonicznie w 2010 r. w związku z posadzeniem na starym cmentarzu w Sarnakach dębu pamięci poświęconego jego ojcu, mjr. WP Romualdowi Majewskiemu. Rozmawialiśmy kilka razy - okazał się wspaniałym gawędziarzem, opowiadał mi m.in. o sarnackich epizodach w swoim życiu. Przez ostatnie pół roku na próżno czekałam na telefon od mego sympatycznego, pełnego subtelnego humoru rozmówcy. Okazało się, że zmogła go choroba i rzeczywistość przestała cieszyć.
Prochy mjr. inż. Aleksandra Konstantego Majewskiego zostały złożone w rodzinnym grobowcu Przesmyckich na cmentarzu parafialnym w Sarnakach obok prochów jego matki, dziadków i kuzynów. W ostatnią podróż odprowadziła go żona Elwira z Biedrzyckich Majewska, krewni z obu stron, przedstawiciele Nadleśnictwa Sarnaki i mieszkańców Sarnak. Mszę św. żałobną odprawił ks. Walery Tomaszewski.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Łódź: Msza Św. pogrzebowa śp. ks. Bogdana Nowackiego

2024-11-21 08:25

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archidiecezja Łódzka

W kościele pw. św. Antoniego z Padwy na łódzkich Bałutach rodzina, przyjaciele, wychowankowie, duchowni oraz licznie zgromadzeni wierni uczestniczyli we Mszy św., modląc się o łaskę życia wiecznego dla śp. ks. Bogdana Nowackiego.
CZYTAJ DALEJ

Tatry: W górach zagrożenie lawinowe pierwszego stopnia

2024-11-21 10:24

[ TEMATY ]

Góry

Tatry

lawiny

śnieg

Karol Porwich/Niedziela

Ratownicy TOPR ogłosili w czwartek, po raz pierwszy w tym sezonie, pierwszy stopień zagrożenia lawinowego. Najniższy stopień zagrożenia obowiązuje w Tatrach od wysokości 1800 m n.p.m. – ogłosili ratownicy z Zakopanego. Możliwe jest samoistne schodzenie małych i średnich lawin.

"Pokrywa śnieżna jest na ogół dobrze związana i stabilna. Wyzwolenie lawiny jest na ogół możliwe jedynie przy dużym obciążeniu dodatkowym, w nielicznych miejscach, na bardzo stromych lub ekstremalnych stokach. Możliwe jest samoistne schodzenie małych i średnich lawin" – czytamy w komunikacie ratowników TOPR.
CZYTAJ DALEJ

Abp Budzik: sztuczna inteligencja jest wielkim wyzwaniem

2024-11-21 18:41

[ TEMATY ]

abp Stanisław Budzik

sztuczna inteligencja

ks. Paweł Rytel-Andrianik/Vatican News

Abp Stanisław Budzik i bp Marian Florczyk w Watykanie

Abp Stanisław Budzik i bp Marian Florczyk w Watykanie

O tym, że internet jest „kontynentem”, który trzeba ewangelizować, oraz nowych technologiach, mogących pomóc w wychowaniu i edukacji, mówił abp Stanisław Budzik w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News. Metropolita lubelski i Wielki Kanclerz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II wraz z bp. Marianem Florczykiem podsumowali audiencję u Papieża, która była zwieńczeniem zebrania plenarnego Dykasterii ds. Kultury i Edukacji.

Bogactwo nadziei
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję