Wielu z nas ostatnio przeżywało szczególną uroczystość: święcenia
kapłańskie swoich najbliższych, wychowanków czy znajomych. To bardzo
ważny czas dla rodziny, a przede wszystkim dla samych bohaterów tego
dnia - kapłanów. Ważna to okoliczność dla Kościoła, bo przez Boży
dar kapłaństwa Kościół staje się żywy i żyjący w społeczeństwie chrześcijańskim.
Pięknie na temat tego wyboru dokonywanego przez Chrystusa pisał Ojciec
Święty Jan Paweł II z okazji 50-lecia swojego kapłaństwa w książce
Dar i Tajemnica. Było to także świadectwo jego miłości do Chrystusa
i Jego Kościoła. Myślę, że wielu kapłanów na swojej drodze do kapłaństwa
ma podobne doświadczenia. Dla każdego, kto przyjmuje święcenia kapłańskie,
jest to czas bardzo ważny i głęboki. Oto Chrystus przyjmuje młodych
neoprezbiterów jako swoje narzędzia, odtąd będą w Jego Imię sprawować
sakramenty święte, głosić Ewangelię i przygotowywać człowieka do
zbawienia.
Musimy wielką troską otaczać kapłaństwo i kapłanów. Wszyscy
jesteśmy zainteresowani tym, by jak najlepiej wypełniali oni misję,
którą im Pan Jezus zlecił, i wykorzystali łaski, którymi ich obdarzył.
To nie jest tylko jakieś zlecenie zewnętrzne, ale ontologiczne, czyli
bardzo wewnętrzne. Cały człowiek z duszą i ciałem wszystko oddaje
Chrystusowi i - jak mówi św. Paweł - "okazywaniem prawdy przedstawia
siebie samego w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka" (
por. 2 Kor 2).
Możemy boleć nad tym, że czasami kapłani zapominają o tym
albo niezbyt żywo przeżywają fakt, że cali są poświęceni Panu Bogu.
Jako tylko ludzie mogą oddalić się od tej najgłębszej myśli, zachłysnąć
się ułudami tego świata: wartościami materialnymi, doczesnymi. Pamiętajmy,
że życie kapłańskie jest szczególnie trudne. Ksiądz musi być człowiekiem
żyjącym na tym świecie, musi wypełniać swoje obowiązki wobec państwa,
spełniać obowiązki gospodarskie, jakże często musi zajmować się budową
kościoła czy obiektu sakralnego, musi być nauczycielem i wychowawcą.
Niekiedy księża pełnią też przeróżne inne funkcje, które nie są wprost
duszpasterskie, ale są ogromnie potrzebne społecznie. Trzeba jednak
wiedzieć, że całe życie kapłana jest wtopione w Chrystusa. I wtedy,
gdy potrafimy przeżywać swoje kapłaństwo jak najpełniej i najgłębiej,
wtedy jesteśmy tym, czym mamy być - alter Christus - drugim Chrystusem.
Wielu świętych tak przeżywało swoje powołanie.
Nieraz jesteśmy zalęknieni, a nawet przerażeni naszą kapłańską
misją. Tak dobrze wytłumaczył to św. Paweł: "Przechowujemy ten skarb
w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie
z nas" (2 Kor 4, 7). A skarb zostaje skarbem i ci, którzy przeżywali
brak kapłana - jak to było np. w byłym Związku Radzieckim, gdzie
na rozległych terenach nie uświadczyło się kapłana - wiedzą, co to
znaczy nie mieć księdza, nie mieć duszpasterza.
Módlmy się za kapłanów i prośmy Boga, żeby te naczynia
gliniane nie pękały, by były jak najtrwalsze. Starajmy się także
pochopnymi uogólnieniami nie niszczyć dobrego imienia kapłanów. To
rzutuje na ich zaangażowanie społeczne, wywołuje rozgoryczenie i
przynosi ogólną szkodę. Musi nam zależeć na kapłanach, na tym, by
byli oni święci, żeby byli świadomi, że są kapłanami Jezusa Chrystusa.
Módlmy się za naszych braci-kapłanów, żeby byli tak bardzo
oddani Chrystusowi, jak to jest w dniu święceń kapłańskich, żeby
umieli tak żyć, jak sobie planują podczas rekolekcji przed święceniami
kapłańskimi.
Wszystkim Neoprezbiterom, czyli nowo wyświęconym Kapłanom,
wraz z całym Zespołem Redakcyjnym Niedzieli składam najserdeczniejsze
życzenia, by całe ich kapłańskie życie było tak piękne, tak głęboko
przeżywane, jak przeżywany jest dzień święceń kapłańskich i dzień
prymicji w swojej rodzinnej parafii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu