Reklama

Wy tę Polskę macie, my jej nie mamy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Listopad, miesiąc bohaterskiej obrony Lwowa z 1918 r., budzi wspomnienia każdego, kto choć raz odwiedził to miasto. Nasz polski Lwów, choć leżący na obcej dziś ziemi. Byliśmy tam z grupą pielgrzymią dwa krótkie sierpniowe dni, chodziliśmy jego uliczkami - na przemian to płacząc razem z deszczem, to śmiejąc się w promieniach słońca. Bo przecież nie sposób nie radować oczu, patrząc na piękne zabytki miasta, ale i nie uronić łez nad bohaterstwem Lwowskich Orląt i nad losem Polaków, którym przyszło żyć w naszym polskim Lwowie na ukraińskiej ziemi.
Przygotowani byliśmy, a jakże, na zderzenie z trudną rzeczywistością. Tak nam się przynajmniej wydawało. Jeszcze w Przemyślu, za zebrane wspólnie pieniądze, kupiliśmy od całej grupy produkty spożywcze dla Polaków, którzy jak większość społeczeństwa na Ukrainie klepią przysłowiową biedę. Cukier, mąka, kasza, makaron i olej miały stanowić zadośćuczynienie za to, że nie chcąc lub nie mogąc opuścić ukochanego miasta znaleźli się po mniej szczęśliwej stronie granicy. Okazji do obdarowywania naszych rodaków we Lwowie nie brakowało. Już pod przepiękną katedrą greckokatolicką św. Jura polskie napisy na naszym autokarze z pietyzmem odczytywała rodaczka-staruszka. Po chwili rozmowy luki autokaru otwarły się jak sezam. Do rąk staruszki powędrowały torebki z mąką, kaszą, makaronem. Obdarowana łzy lała nad produktami, które spadły jej jak z nieba, i obiecywała ofiarodawcom polską gorącą modlitwę, taką jaką pamiętają mieszkańcy umęczonego, ale wciąż dumnego Lwowa. Bo dumny Lwów to dumni Polacy. Niezwykłe spotkanie kilkoro z nas przeżyło pod gmachem Opery. Emerytowana polska nauczycielka, przedstawicielka przedwojennej inteligencji, opowiedziała oczekującym na autokar historię swego życia. Pochodziła z rodziny ziemiańskiej, której władza ludowa odebrała wszystko. Wszystko prócz godności. Choć dziś z biedy zmuszona jest przeglądać kosze na śmieci, z dumnie podniesioną głową nosi miano Polki. Nie zawsze za nasze gesty dobroci spotykała nas jedynie wdzięczność. Dla równowagi, jakby na otrzeźwienie i sprowadzenie nas z "błogostanu dobroczynności" na ziemię, starsza pani, emerytowana przewodniczka po mieście, zapytała z miną chmury gradowej: "A gdzie wyście byli przez te 50 lat?". No i lunęło. Za karę zwiedzaliśmy Lwów w deszczu, tonący w chmurach, chwilami tylko ciesząc się promieniami słońca. Dla niektórych z nas ta aura była błogosławieństwem. W deszczu trudno było dociec, czy ta wilgoć na policzku to krople deszczu, czy łzy. A do tych ostatnich okazji było co krok.
Uliczki Lwowa, kamienice w rynku - świadkowie polskiej historii. Piękne świątynie, które po chwili przestaliśmy dzielić na nasze, katolickie, i obce. W przepięknej, cichej katedrze ormiańskiej byliśmy świadkami niecodziennej lekcji. W przedsionku świątyni proboszcz katedry z modlitewnika uczył małego chłopca języka ormiańskiego. Trwały wakacje, a ten maluch z wypiekami na twarzy, stremowany przed swym proboszczem, składał literkę do literki. Ten przedsionek świątyni jest dziś jedyną "szkołą" ormiańską we Lwowie.
Za chwilę już autokarem jedziemy na naszą wyjątkową lekcję. Cmentarz Łyczakowski. Stajemy kolejno przy grobach Gabrieli Zapolskiej, Władysława Bełzy, Marii Konopnickiej, Ordona, Seweryna Goszczyńskiego. Mimo iż nie brak nagrobków z nazwiskami ukraińskimi, jesteśmy tu jak u siebie, a za sprawą naszej przewodniczki Ireny z każdym krokiem przybliżamy się do serca Polski. Niebo na chwilę się przejaśnia, gdy stajemy na Cmentarzu Orląt Lwowskich - bohaterskich obrońców polskiego Lwowa. W słońcu bielą się rzędy białych krzyży. Byliśmy już pielgrzymią grupą na polskich cmentarzach w Loreto i na Monte Cassino. Wzruszenie, jakie tam przeżywaliśmy, wydaje się niczym w porównaniu z tym, jakiego doznaliśmy stojąc nad mogiłami tych młodziutkich bohaterów. Gdy nad symbolicznym grobem, z którego 29 października 1925 r. zabrano zwłoki do Warszawy, by umieścić je w Grobie Nieznanego Żołnierza, nasza przewodniczka Irenka zadeklamowała wiersz Orlątko, na nic zdało się powstrzymywanie łez. Ja wytrzymałam jeszcze chwilkę. " Przecież zdjęcie musisz zrobić ostre, weź się w garść, dziewczyno" - powtarzałam sobie w myśli i pomogło, na krótką chwilę. Irenka rozkleiła mnie puentą swej wypowiedzi: "Walczyli za wolną Polskę, za polski Lwów. Wy tę Polskę macie, my jej nie mamy". Nie wiem, czy płakałam z prostego wzruszenia, czy bardziej z irracjonalnego poczucia winy, ale w żaden sposób nie mogłam się już pozbierać ani tego dnia, ani następnego - a to za sprawą pięknego świadectwa złożonego przez jednego z naszych kapłanów, ks. Wincentego, podczas Mszy św. we lwowskiej katedrze łacińskiej.
My tę Polskę mamy, oni jej nie mają. I dlatego musiałam opuścić Lwów z opuchniętymi powiekami. Jakieś pół godziny przed odjazdem ze Lwowa na targu staroci zamęczałam sympatycznego Ukraińca pytaniami o figurki lwów: - Dlaczego nie ma figurek lwów? - Są figurki psów - odpowiedział ze śmiechem młody Ukrainiec, dobrze rozumiejąc moją zaczepkę i wskazał na skądinąd śliczne miedziane i kamienne pudle, wyżły i setery. - Ale dlaczego nie ma lwów, przecież to symbol waszego miasta? - zadręczałam handlarza. - No, dziewczyna, no co ty? Są psy - odpowiedział z uśmiechem od ucha do ucha Ukrainiec. No i czego ja tu szukam? Kamiennych lwów? Przecież znalazłam polską historię i polskie dumne serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

Fundacja Grupa Proelio: nowy przedmiot „edukacja zdrowotna” to permisywna edukacja seksualna

2024-04-19 14:27

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

Od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot „Edukacja zdrowotna”, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie”. - Ministerstwo Edukacji wraz z resortami zdrowia i sportu, pod przykrywką troski o zdrowie dzieci i młodzieży, planuje wprowadzić do szkół permisywną, deprawacyjną, edukację seksualną. W odróżnieniu od Wychowania do Życia w rodzinie nowy przedmiot może być obowiązkowy - alarmuje Grupa Proelio i zachęca do sprzeciwu wobec tych planów.

Ministrowie edukacji, zdrowia i sportu na wspólnej konferencji prasowej zapowiedzieli, że od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie” - „Edukacja zdrowotna”. Jego elementem ma być edukacja seksualna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję