Witamy Cię! Kochamy Cię! Jesteś w domu! Mów do nas! Zostań z nami!
Przyjedź znowu! Czekamy na Ciebie!". Tysiące, setki tysięcy, miliony
ludzi. Niepomni uciążliwości podróży, wielogodzinnych oczekiwań i
protestów - bywa - zmęczonych latami, dopominających się nieubłaganie
spoczynku, serc. Z bliska i bardzo daleka. Ogrom pielgrzymów w potężnych
misteriach wiary, nadziei i miłości. Nierozerwalnie splecione elementy
religijne, patriotyczne, społeczne. Odczucie więzi braterskiej i
umacnianie wspólnoty. Wspólnoty ku dobru. Starsi i młodsi, kobiety
i mężczyźni, sprawni i na wózkach inwalidzkich. Tak dużo młodzieży.
Pięknej. Życzliwej. Niezmordowanej. Na trawnikach, ławkach, podłogach
dworcowych. Na kocach, pałatkach, karimatach. Koczującej godzinami,
przez noc do świtu. Od świtu do nocy. Żeby zobaczyć. Żeby usłyszeć.
Pod słynnym już oknem na Franciszkańskiej w Krakowie. Na Błoniach.
I wszędzie. Dużo młodzieży czującej i rozumiejącej. I ta młodziutka
druhna o surowej, niezwykłej, klasycznej urodzie, bez cienia mizdrzenia
- skupiona, uważna, czy we fragmencie sektora powierzonego jej opiece
ktoś nie potrzebuje pomocy. I ci dzielni harcerze, pędzący na wezwanie
z noszami do omdlałych, aby przekazać w dobre ręce lekarzy. I rozśpiewana,
przepięknie dialogująca z Ojcem Świętym oaza. Zapewne już potomkowie
tych pierwszych, z czasu niezapomnianej Mszy św. na Błyszczu k. Tylmanowej
- na górze "Tabor". Z lat, gdy Metropolita krakowski bronił Ruchu
Światło-Życie przed szykanami władz PRL. Nie ci sami, ale podobni
tamtym - od sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego - w dobrych
nawykach.
Ileż starań dla ulepienia cielca kultu ciała, zdrowia, witalności
- przeważnie utożsamianej z jurnością. A tu zgarbiony pod ciężarem
lat i chorób, z trudem poruszający się człowiek - w sensie fizycznym
stary człowiek ukazuje urodę ducha. Demaskuje miałkość i szaleństwo
tzw. postępu za wszelką cenę. Hołdu "kasy". Czczenia bożka pragmatyzmu
- egoizmu.
Dlaczego zatem? Dlaczego dążymy? Dlaczego wołamy i śpiewamy
do utraty tchu? Dlaczego robi się dziwnie spokojnie koło serca i
jakoś - bywa - mięknie stwardniały od bystrego wypatrywania okazji
i zagrożeń wzrok? Skąd to upięknienie myśli? Również tam, gdzie -
jak się wydawało - już tylko pustka i arogancka zachłanność. Na ważność.
Na władzę. Na szmal. Dlaczego porywa i uwzniośla? Jakże łatwa jest
odpowiedź: Jan Paweł II, wikariusz Chrystusa, jest po prostu autentyczny.
Wierny Zmartwychwstałemu. Nie ma przepaści między słowem a czynem.
Między teorią godnego życia a jego praktycznym, codziennym urzeczywistnieniem.
Czyż nie ku temu - świadomie lub w podświadomości - płyną pragnienia
naszego człowieczego jestestwa? A ostrzeżenia, które przypomina "
nasz" Papież, i przesłania, które niesie, i wskazówki, które daje,
są proste i realne. Od stuleci. Chociaż dostosowywane do realiów
czasów: "Człowiek nierzadko żyje tak, jakby Boga nie było. (...)
Odrzucając Boże prawa i zasady moralne, otwarcie występuje przeciw
rodzinie. Na wiele sposobów usiłuje zagłuszyć głos Boga w ludzkich
sercach, a Jego samego uczynić «Wielkim Nieobecnym» w kulturze i
społecznej świadomości narodu. «Tajemnica nieprawości» wciąż wpisuje
się w rzeczywistość świata, w której żyjemy. (...) Nadszedł czas,
aby orędzie o Bożym Miłosierdziu wlało w ludzkie serca nadzieję i
stało się zarzewiem nowej cywilizacji - cywilizacji miłości. (...)
Potrzeba tego (obrony wolności narodowej - K. N.) i dzisiaj, kiedy
różne siły - często kierując się fałszywą ideologią wolności - starają
się ten teren zagospodarować dla siebie. Kiedy hałaśliwa propaganda
liberalizmu, wolności bez prawdy i odpowiedzialności nasila się również
w naszym kraju, pasterze Kościoła nie mogą nie głosić jednej i niezawodnej
filozofii wolności, jaką jest prawda Krzyża Chrystusowego".
Po takich spotkaniach wraca pamięć tłamszona codziennością
- na jak długo? - iż naszą ludzką perspektywą, prawdziwą perspektywą,
jest wieczność, a nie bezwzględny sprint przez doczesność, mijającą
jak mgnienie. Starsi wiedzą. Powinni wiedzieć. Dostali szansę poznania.
Młodzi dojrzewają. Tylko nie wolno przeszkadzać. Zatruwać kancerogennymi
- choć pozornie efektownymi - zabawkami. Gorszyć. Niszczyć dobro
i urodę. Nie wolno! Za wszystko przyjdzie zapłacić cenę wieczności,
kiedy staniemy - może za sto lat, a może za godzinę - przed Panem
życia i śmierci, przed naszym Bogiem. I wtedy - gdy sprawiedliwość
byłaby strasznym wyrokiem - ratunkiem może być Jego Miłosierdzie.
Czy znajdzie okruch myśli, czynu, z których będzie można je wysnuć?
...
Na jak długo wystarczy wzruszenia chwilą? I woli wcielania
w życie przyrzeczeń, deklaracji? I sił na drogę? Nie lękajcie się!
- woła Jan Paweł II. Nie lękajcie. I wytrwajcie. Jeżeli chcecie mnie
naśladować, weźcie swój krzyż na każdy dzień i chodźcie ze mną zbawiać
świat, w dwudziesty pierwszy już wiek. To trawestacja słów znanej
pieśni.
ON to czyni. Stale. My...
Pomóż w rozwoju naszego portalu