Reklama

Kościół na Wschodzie

Syberyjska sonata

Niedziela Ogólnopolska 51/2004

ks. Eugeniusz Spyrka

Najświętszy Sakrament w bagażniku. „Śpiewałem wtedy Panu Jezusowi piosenki rosyjskie i polskie kolędy”.

Najświętszy Sakrament w bagażniku. „Śpiewałem wtedy Panu Jezusowi piosenki rosyjskie i polskie kolędy”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie rozumiem misjonarzy, ale podziwiam ich. Przychodzą do naszej redakcji. Są zmęczeni, wynędzniali, trapieni chorobami, mają spracowane ręce, ogorzałe, niemłode twarze, ale kiedy zaczynają mówić o swojej pracy, oczy im błyszczą jak u dwudziestolatków. A przecież to praca heroiczna, bez jakiejkolwiek gwarancji na sukces. Nie ma z tego ani chwały, ani dochodu, ani szans na spokojną emeryturę. Przypominam sobie rozmowę z ks. Eugeniuszem Spyrką, klaretynem z Syberii, o jego diecezji wielkości Polski, parafii wielkości województwa śląskiego czy jakoś tak, o losie kilku kapłanów, którzy próbują budować na Syberii Kościół. A potem jest opowieść o Krasnojarsku, gdzie w centrum króluje strzelisty kościół z czerwonej cegły, budowany rękami polskich zesłańców. Swego czasu Sowieci przerobili go na dom muzyki i teraz za opłatą wynajmują chrześcijanom dawną świątynię na godziny. Albo i nie wynajmują pod byle pretekstem, bo np. Msza św. koliduje z koncertem muzyki Czajkowskiego. Teraz akurat grzecznie, acz stanowczo, odmówili, więc katolicy z ks. Eugeniuszem Spyrką na czele tymczasową kaplicę urządzili w mieszkaniu blokowym - pokój stołowy służy jako kaplica, a w małym przechowywany jest Najświętszy Sakrament. Ksiądz Eugeniusz, opisując uroczystości, mówi, że „procesja z krzyżem szła z jednego pokoju do drugiego”.
- Wiara na misjach ma wymiar heroiczny - tłumaczy. - Żeby spotkać się w okresie przedświątecznym z moim biskupem, jechałem z Krasnojarska do Irkucka pociągiem 20 godzin! Prowadzi tam słynna kolej transsyberyjska. Ilekroć nią jadę, zawsze modlę się za tych, którzy pracując morderczo, zginęli tu z głodu, mrozu i wycieńczenia. Byli - dosłownie - podkładami kolejowymi magistrali transsyberyjskiej. Zapewne w niektórych miejscach pociąg pędzi teraz kilometrami po ich mogiłach.
Spotkanie z Biskupem umówiono na 4 dni przed Świętami, by księża mogli wrócić do swoich na czas. Mają więc raptem kilka godzin. Razem się modlą, rozmawiają, żalą na trudy codzienności, żartują. Na pożegnanie bp Cyryl Klimowicz zaopatruje księży... w kanapki. I znów 20 długich godzin w jednostajnym stukocie kół. Co się wtedy śni? Polska? Wyłącznie Polska.
Ksiądz Eugeniusz musi jeszcze zrobić zakupy. To on w domu zakonnym w Krasnojarsku odpowiada za wyżywienie i mnóstwo innych spraw. Potem - cmentarz: trzeba pomodlić się przy grobie Ojca Jana, kapłana zamordowanego tu 3 lata temu. Po wieczornej Mszy św. Ksiądz Eugeniusz biegnie do kuchni gotować kolację dla współbraci. Kapłan na misjach musi mieć w zanadrzu kilka zawodów.
- Czasem człowiek nie wie, od czego zacząć. Nie wolno jednak wpadać w depresję. A w Rosji - w tym krajobrazie, w tych przestrzeniach, zapachach jest coś nostalgicznego i smutnego. Trzeba optymizmu - mamy przecież wykupiony plac pod budowę kościoła, rychło rozpoczną się pierwsze prace. Dość tułania się po wynajętych mieszkaniach, salach w kino-teatrach, proszenia się o „godzinkę” na odprawienie Mszy św. Jeśli Bóg pobłogosławi, znajdą się i dobrzy ludzie...
Z Krasnojarska trzeba jechać do Kańska. Natychmiast. Miasteczko liczy ok. 120 tys. mieszkańców. Niszczy je bezrobocie, bieda i samogon. Ksiądz Eugeniusz pakuje swój samochód po sam dach. Wiezie rzeczy dla parafian i miejscowych biedaków. Ponieważ w Kańsku nie ma możliwości przechowywania Najświętszego Sakramentu, to i Pana Jezusa zabiera ze sobą.
- Pomyślałem, że najbezpieczniej będzie, jeśli Najświętszy Sakrament schowam w puszce, zawinę w odzież, którą wiozę i - wybacz, Panie Jezu - włożę do bagażnika...
Dzień jest piękny, słoneczny - idealny na podróż, więc skąd nagle to poczucie osamotnienia, ta tęsknota za Polską? Te obrazy rodzinnego domu pod powieką? Ksiądz nie poddaje się łatwo emocjom. Zatrzymuje samochód. Jest 15.00. Otwiera bagażnik, klęka na tym pustkowiu wśród smukłych, syberyjskich brzóz i zaczyna się modlić.
- Gdyby te syberyjskie brzozy mogły przemówić, opowiedziałyby wiele wstrząsających historii o losie zesłańców i ich tragicznym końcu. Wsłuchując się w ich szum, można wiele usłyszeć. Wiem, że nie ma co się mazać... Wiem, wiem, Pan Jezus jest ze mną. Więc w dalszej drodze ks. Eugeniusz śpiewa na całe gardło Panu Jezusowi i sobie rosyjskie pieśni i polskie kolędy.
W Kańsku zaplanowano dwa chrzty - niemowlaka i dorosłego mężczyzny. Księdza Eugeniusza irytuje nieporadność i bezmyślność tutejszych ludzi. Ks. Spyrka, nim ochrzci malucha, musi najpierw poszukać dla niego... rodziców chrzestnych, załatwić świece i białe giezłeczko. Z tym ostatnim jest najgorzej. Z opresji ratują przyjaciele, przynosząc biały szalik. Owija się nim malucha „na okrągło” i... do chrzcielnicy. Chrztu nie wolno odkładać, bo zazwyczaj oznacza to „na świętego nigdy ”. Mama jednego z ministrantów coś tam szybko odgrzewa na obiad. Ksiądz cieszy się, bo przynajmniej nie będzie jadł w samotności. I znów w drogę. Tym razem do miejscowości Unyr - 140 km od Kańska.
Czeka tam wspólnota katolicka, raptem jedna rodzina, ale pobyt na Syberii uczy pokory. Najpierw Msza św. Oczywiście w Unyr nie ma kościoła, są tylko wierzący ludzie i ich dom do dyspozycji. Spowiedź, modlitwa, biesiada przy stole. Skromnie, ale godnie. Gospodarze to rodzina niemieckich zesłańców. Godzinami opowiadają o poczuciu krzywdy, o tym że nie potrafią zapomnieć lat poniżeń i upokorzeń. Mówią to tylko kapłanowi. To kwestia zaufania.
Jest dobrze po 22.00, gdy Ksiądz Edward jest znów u siebie, w Krasnojarsku, i... natychmiast zasypia.
W Rosji drugi dzień Świąt jest zwykłym dniem pracy. Ksiądz jedzie więc na targ po paszę dla świń. Pomaga w ten sposób wielu biednym i niedołężnym ludziom w sprawunkach.
Czasem trzeba dać kilka rubli na chleb, czasem na autobus po Mszy św. W niedziele i uroczystości odprawiane są tzw. Msze św. zbiorowe. Na kilku kartkach intencje - najpierw „litania” zmarłych, na innych - prośby o modlitwę za żywych. Są i ofiary na tacę, nie więcej jak - w przeliczeniu - 1,5 do 2 $.
- Pamiętam wiele spotkań z babuszkami-Polkami - opowiada ks. Spyrka. - Już nie mówiły w ojczystym języku, ale Litanię do Matki Bożej i Pod Twoją obronę recytowały z zamkniętymi oczami, bo nauczyły je tego w dzieciństwie ich mamy. A to święta rzecz! W czasach walki z Bogiem, gdy nie było Mszy św. i nie miał kto udzielać sakramentów, zostawała Litania do Matki Bożej i odmawiany na palcach Różaniec. Dziś na takim właśnie fundamencie powoli budujemy jutro Kościoła na Syberii.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzień po dniu budujmy osobistą relację z Jezusem

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 21, 20-25.

Sobota, 18 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Jana I, papieża i męczennika

CZYTAJ DALEJ

Święcenia kapłańskie w Przemyśl

2024-05-18 13:30

kl. Krzysztof Bilik

Neoprezbiterzy z Pasterzami i Przełożonymi

Neoprezbiterzy z Pasterzami i Przełożonymi

Kapłan jutra ma mieć zatem serce podobne do serca Jezusowego, ma poznać swoje serce i mieć to serce otwarte tak jak serce Jezusa, otwarte na Pana Boga, na wolę Bożą, ale także na drugiego człowieka – mówił abp Adam Szal – metropolita przemyski w czasie święceń kapłańskich, w czasie których udzielił tego sakramentu sześciu diakonom Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu.

W czasie homilii abp Szal zwrócił się do kandydatów do święceń: „jesteście drodzy bracia diakoni w ręku Pana Boga, za chwilę przyjmiecie szczególną posługę jako kapłani jak przypomniał nas Chrystus. To On nas wybrał na tę służbę. Wybrał was po to, abyście szli w Jego imieniu na cały świat – mówił metropolita przemyski.

CZYTAJ DALEJ

Krzyż w miejscu publicznym nie narusza wolności

2024-05-18 16:28

[ TEMATY ]

krzyż

rozmowa

archiwum dr. Błażeja Pobożego

dr. Błażej Poboży

dr. Błażej Poboży

O tym, kto w Warszawie boi się krzyża, pozornej bezstronności władz publicznych i dążeniu do starcia światopoglądowego mówi dr Błażej Poboży, doradca Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Dr Błażej Poboży: To jest w mojej ocenie odbieranie obywatelom, urzędnikom prawa do okazywania swoich uczuć religijnych i swojego związku z religią. Jest to sytuacja absolutnie niedopuszczalna i oburzająca. Stanowi pewną konsekwencję działań, które stołeczny ratusz podejmował od dłuższego czasu. Pamiętam, jako radny Warszawy z pięcioletnim stażem, jak najpierw niektórym radnym z zaplecza prezydenta Trzaskowskiego przeszkadzały kolędy w windach, które jeździły w Pałacu Kultury. Później, już dwa lata z rzędu, zrezygnowano z tradycyjnego „opłatka”, który przez lata, niezależnie od tego, kto był prezydentem stolicy, był czymś zupełnie naturalnym w okresie świątecznym. A teraz, w myśl zasady jednego z aktualnych ministrów w rządzie Donalda Tuska, który mówił o opiłowywaniu katolików z przywilejów, mamy skandaliczne, niezrozumiałe, w mojej ocenie sprzeczne z Konstytucją RP i z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zarządzenie prezydenta Trzaskowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję