Reklama

Wiadomości

Argentyńska korespondentka wojenna: Morale ukraińskiego społeczeństwa jest bardzo wysokie

„Byłam świadkiem wielu wojen, m. in. w Iraku w czasie pierwszej i drugiej wojny. Ale tam było inaczej. Obecnie nikt, ale to naprawdę nikt, nie myślał, że Putin zaatakuje Ukrainę. To, co bardzo mnie zszokowało to fakt, że ta wojna wybuchła w Europie i że może się przerodzić w trzecią wojnę światową. Morale ukraińskiego społeczeństwa jest bardzo wysokie. Będziemy walczyć, nie poddamy się - te słowa, które słyszałam codziennie na Ukrainie budzą ogromny podziw i nadzieję” – mówi Elisabetta Piqué.

[ TEMATY ]

media

Ukraina

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W rozmowie z KAI znana dziennikarka, korespondentka we Włoszech i w Watykanie argentyńskiej gazety “La Nación” mówi m. in. o swoich przeżyciach w bombardowanym Kijowie, sytuacji na Ukrainie oraz roli dyplomacji watykańskiej w rozwiązywaniu konfliktów. Osobiście Piqué cieszy przyjaźnią papieża Franciszka.

Publikujemy tekst wywiadu.

Podziel się cytatem

Piotr Dziubak (KAI Rzym): Kiedy pojechałaś na Ukrainę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Elisabetta Piqué: 23 lutego ostatnim lotem Ryanair z Rzymu do Kijowa. Od tamtego dnia nie udało mi się przespać całej nocy. 24 zaczęła się wojna…

KAI: Miałaś jakieś przeczucie, że zacznie się wojna? Dlaczego wyjechałaś?

- Nie. 22 lutego redakcja zapytała, czy mogłabym tam polecieć. Na drugi dzień byłam w samolocie. 21 lutego Putin uznał republiki: doniecką i ługańską. Z jego przemówienie można było wywnioskować, że jest gotowy zaatakować Ukrainę. To był sygnał, że coś dramatycznego zaczyna się dziać.

KAI: Kiedy wyjechałaś z Ukrainy?

EP: W piątek wieczorem - 4 marca.

KAI: Co przeżyłaś w kraju ogarniętym wojną?

- To były bardzo burzliwe i dramatyczne dni. Pierwszą noc spałam w Hotelu Ukraina przy placu Majdańskim. Kiedy rano zaczęły wyć syreny i zaczęły się bombardowania Kijowa powiedziano mi, że musimy opuścić ten hotel. W kolejnym nocowaliśmy praktycznie każdą noc w schronie. Jak tylko udało mi się wejść na chwilę do pokoju i zaraz było słychać syreny, rozlegało się pukanie do drzwi i musiałam szybko biec do schronu. W hotelu była niewielka grupa dziennikarzy: koleżanka z Chile i kilku włoskich kolegów, którzy opuszczali już to miejsce. W schronie pod hotelem było bardzo dużo rodzin z dziećmi. Była to okazja, żeby wysłuchać i opowiedzieć ich historie światu. Spotkałam w schronie hiszpańską rodzinę z ósemką dzieci. Działali w Kijowie od 10 lat w Drodze Neokatechumenalnej. Wybrali ten hotel właśnie ze względu na solidny schron. Następnego dnia wyjechali z hiszpańskim konwojem poza Ukrainę. Ze względu na ograniczenia w dystrybucji żywności dyrekcja hotelu nie chciała przyjmować już więcej gości. Ze schronu łączyłam się na żywo z Argentyną. Nagrywałam i zbierałam materiały także na zewnątrz.

Reklama

W pierwszy weekend wojny była godzina policyjna, trwała bardzo długo. Także dziennikarze nie mogli wychodzić poza hotele i miejsca schronienia. W weekend dołączył do kolega z Chile, którego w drodze wyjątku wpuszczono do hotelu. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się, co się dzieje na mieście. Któregoś dnia znalazłam się w dużym supermarkecie, w którym półki dosłownie opróżniały się w mgnieniu oka. Ludzie wykupowali wszystko. Po drodze spotkałam dziennikarzy z Włoch, z którymi byłam w Libii w czasie upadku Kadafiego.

KAI: Jak się przemieszczałaś po Kijowie?

- Samochody nie były już dostępne. Żeby zmienić hotel potrzebna była taksówka, bo nowe miejsce pobytu było daleko. Służby bezpieczeństwa Ukrainy sprawdzały nasze dokumenty, czy każdy z nas jest dziennikarzem. I znowu, jeśli udało się wejść na chwilę do swojego pokoju w hotelu, zaczynało się wycie syren, przybiegał personel hotelu i musieliśmy biec do schronu. Taki był tam rytm naszego dnia. Problemem było znalezienie schronu w nowym miejscu.

W kolejnym hotelu mieliśmy coś w rodzaju piwniczki pod schodami. Praktycznie nikt tam nie chodził. Było coraz trudniej. Miasto było coraz bardziej zmilitaryzowane. Któregoś dnia w recepcji panowała wręcz histeryczna atmosfera, wszyscy chcieli uciekać, bo zaraz miało być bombardowanie. Większość gości tak robiła. Moja gazeta też była coraz bardziej zaniepokojona i radziła wyjeżdżać. Powiedziałam: zaczekajmy kilka godzin, zobaczymy co się będzie działo. Następnego dnia władze zorganizowały dla dziennikarzy coś w rodzaju dziennikarskiego objazdu. Zabrano nas autobusem, żeby pokazać zniszczoną wieżę telewizyjną. Było widać już znaczne zniszczenia. Pokazano nam zrujnowane budynki cywilne: szkoły, sale gimnastyczne i inne budynki użyteczności publicznej. Na stacji metra w pobliżu wieży telewizyjnej było mnóstwo ludzi i widać było bardzo dobrą organizację pomocy. Z młodzieżą mogłam porozmawiać po angielsku. W innym schronie spotkałam zaimprowizowany oddział porodowy. Kobiety, które przygotowywały się do porodu, w miejscu, gdzie przechodziły wielkie rury ciepłownicze. Tak wyglądała absurdalna rzeczywistość w miejscu narodzin dzieci.

Reklama

KAI: Korespondent wojenny uczestniczy w dramatach spotykanych ludzi, rannych, cierpiących, płaczących. Nie można się chyba wobec horroru wojny wyłączyć emocji i uczuć? Powiedzieć sobie ja tu tylko pracuję…

- Moją pracę staram się wykonywać najlepiej jak potrafię. Mam już doświadczenie wojenne, ale naprawdę nie spodziewałam się czegoś takiego na Ukrainie. Moją kamizelkę kuloodporną zostawiłam w Rzymie gdyż jest bardzo ciężka. Mam ją jeszcze z Izraela, gdzie byłam w czasie drugiej intifady.

Kiedy relacjonuję konflikt wojenny przekazuję to, co widzę. Na wojnie każdy dziennikarz stara się założyć coś w rodzaju emocjonalnego pancerzyka, bo inaczej cały czas człowiek byłby wewnętrznie rozedrgany i wręcz szlochał. Oczywiście nie można być obojętnym wobec tego, co się widzi. W czasie wojny cały czas pamiętamy, że mamy do czynienia z propagandą i to po każdej ze stron. Nie zawsze jest łatwo odkryć prawdę. W powszechnej opinii wiemy, że prezydent Zełenski jest dobry a Putin jest zły. I tak jest, ale w życiu nic nie jest tylko białe albo tylko czarne. Przede wszystkim trzeba opowiedzieć o tych, którzy cierpią. Ludzie widzą, że ich życie z dnia na dzień kompletnie się zmieniło, że muszą uciekać ze swoich domów i przede wszystkim szukać schronienia.

Reklama

Do redakcji wysłałam m. in. materiał o historii Argentyńczyka i Ukrainki z Donbasu. Niewiarygodna historia. On mi powiedział, że właśnie zaczęli swoją odyseję. Liczył, że w ciągu dwóch, trzech dni dotrze do Lwowa. Zapytałam: co zabierasz ze sobą? Nic. Tylko plecak z dokumentami. W drugim plecaku jedno ubranie na zmianę. Masz pieniądze? Nie. Wziąłem tylko złote pierścionki i obrączki. Sprzedamy je, żeby przeżyć. Chciałbym zapewnić lepszą przyszłość mojej córce, która ma 10 lat.

To co widziałam na Ukrainie to jest naprawdę coś strasznego. Chciałam jeszcze zostać, ale redakcja nie chciała mnie dalej narażać. Nie mam telefonu satelitarnego. Są problemy z prądem. Trudno pracować. Wielu innych dziennikarzy otrzymało podobne polecenia od swoich redakcji. W miniony piątek wieczorem dojechałam do Bukaresztu.

Podziel się cytatem

KAI: Relacjonowałaś różne wojny. Co sądzisz, jak potoczy się ta wojna?

- Byłam świadkiem wielu wojen, m. in. byłam w Iraku w czasie pierwszej i drugiej wojny. Ale tam było inaczej. Obecnie nikt, ale to naprawdę nikt, nie myślał, że Putin zaatakuje Ukrainę. To co bardzo mnie zszokowało to fakt, że ta wojna wybuchła w Europie i że może się przerodzić w trzecią wojnę światową. Morale ukraińskiego społeczeństwa jest bardzo wysokie. Będziemy walczyć, nie poddamy się - te słowa, które słyszałam codziennie na Ukrainie budzą ogromny podziw i nadzieję. Putin stał się pariasem wspólnoty międzynarodowej a Zełenski bohaterem narodowym i świata. Tak mi mówią m. in. ludzie w Rumunii.

KAI: W Rzymie zajmujesz się także Watykanem. Według niektórych komentatorów papież Franciszek powinien był wezwać do siebie ambasadora Rosji przy Stolicy Apostolskiej, a nie iść do niego. Taki gest mógł zrobić jakiś ksiądz, ale nie papież. Inni dodają, że papież powinien zdecydowanie i jasno zabrać głos przeciwko Putinowi, a nie przemawiać w dyplomatyczny sposób.

- Jeśli ktoś mówi coś takiego to nie wie co się dzieje w Watykanie. Papież zachęca i wzywa do modlitwy o pokój. Franciszek jest jezuitą. Wierzy w moc modlitwy. Nie raz rozmawiał przez telefon z prezydentem Zełenskim. Trzeba też pamiętać o ograniczeniach jakie ma Watykan w możliwościach działania. Jeśli tylko pojawiłaby się jakaś możliwość mediacji ze strony Watykanu, na pewno papież będzie działać. Mediator nie może stać tylko po jednej ze stron konfliktu. Trzeba pamiętać o bardzo delikatnych relacjach Watykanu z prawosławnym Patriarchatem Moskiewskim. Putin nie chce, aby mediatorem był papież Franciszek.

Reklama

Z drugiej strony dyplomacja watykańską na pewno działa. Przypomnijmy, że w 2002 r., kiedy upadał Saddam Hussejn, jedynym z niewielu dyplomatów, którzy pozostali w bombardowanym Bagdadzie był nuncjusz apostolski kard. Fernando Filoni. Rozmawiałam wczoraj z ambasadorką Argentyny na Ukrainie, która musiała w piątek opuścić kraj. Mówiła mi, że Ukraińcy bardzo kochają papieża Franciszka. Wcale bym się nie zdziwiła, że jak tylko to będzie możliwe, Franciszek przyjedzie na Ukrainę.

W zeszłym roku byłam z papieżem w Iraku. Ktoś z dziennikarzy pytał go wtedy o możliwość mediacji w czasie kryzysu w Wenezueli. Franciszek odpowiedział, że jak najbardziej jest gotowy, co pokazuje, że zawsze jest otwarty na mediację. Watykan zawsze chce pomóc w odbudowaniu pokoju, ale z prośbą o mediację muszą się zwrócić obie strony konfliktu. Jeśli Putin nie chce Franciszka za mediatora to nic z tego nie wyjdzie. Papież zna bardzo dobrze zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, abp Światosława Szewczuka, wspólnotę ukraińską w Buenos Aires i dlatego sprawy Ukrainy bardzo głęboko leżą mu na sercu. Papież Bergoglio jest osobą bardzo konkretną i na pewno pomaga, i to niekoniecznie w świetle jupiterów.

Fakt, że Franciszek poszedł do ambasadora Rosji przy Watykanie świadczy o tym, jak ktoś powiedział, że jest kapłanem-proboszczem świata. Tak, Franciszek jest proboszczem całego świata! Takie gesty Franciszka bardzo denerwują wiele osób w Watykanie. To, że papież Franciszek nie boi pokazać się jako proboszcz świata wywołuje u niektórych nawet złość, że Franciszek jest ciągle taki normalny, że ciągle nie przestaje być zwyczajnym kapłanem. Pójście papieża do ambasadora Rosji to wielki gest pokory. Franciszek często mówi, że jesteśmy świadkami trzeciej wojny światowej w kawałkach. Teraz ta wojna pokazała się u naszych bram…

Reklama

KAI: Jak oceniasz działanie dyplomatów? Większość mówi, że Putin ich oszukał.

- Teraz byłam na Ukrainie. Nie miałam okazji słuchać i czytać ich wypowiedzi. Ale jedno mogę powiedzieć po tym, co zobaczyłam na Ukrainie: działali bardzo źle. Żeby dopuścić do czegoś takiego. To jest niepojęte. Na pewno później będziemy wysłuchiwać różnych dziwnych tłumaczeń ze strony polityków i dyplomatów. Teraz pomoc Ukrainie ma się wyrażać nie tylko dostawami broni, ale politycy muszą szukać też innych rozwiązań, wywierać skuteczną presję polityczną i gospodarczą na Putina. Pamiętajmy, że pierwszą rzeczą, która ginie na każdej wojnie to prawda, przez małe i duże „P”. Niestety.

Rozmawiał Piotr Dziubak

Elisabetta Piqué, dziennikarka, korespondentka we Włoszech i w Watykanie argentyńskiej gazety “La Nación ”. Jest najbardziej uznaną argentyńską korespondentkę wojenną. Relacjonowała wojnę w Iraku, Afganistanie, Bośni i Hercegowinie, Haiti, Kosowie, Indonezji, Izraelu i Palestynie. W 2003 roku napisała książkę “Pamiętniki z wojny: notatki korespondenta”. Jej najbardziej znaną publikacją jest “Franciszek - życie i rewolucja”. Jak pisze w swojej książce, po pierwszym wywiadzie z kardynałem Bergoglio zaprzyjaźnili się z przyszłym papieżem Franciszkiem. Jest uznaną watykanistką.

2022-03-07 11:28

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konkurs o miejsce na cyfrowym multipleksie

[ TEMATY ]

media

TV Trwam

BOŻENA SZTAJNER

25 lutego o godz. 15.00 minął termin składania wniosków w konkursie na miejsca na cyfrowym multipleksie 1 (tzw. MUX-1), które w 2014 r. opuści Telewizja Polska. Można się ubiegać o koncesje na programy telewizyjne o charakterze wyspecjalizowanym, wśród których będzie też program społeczno-religijny.

CZYTAJ DALEJ

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Pio Si/pl.fotolia.com

Od Wielkiego Czwartku Kościół rozpoczyna uroczyste obchody Triduum Paschalnego, w czasie którego będzie wspominać mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Wielki Czwartek liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz kapłaństwa służebnego.

Wielki Czwartek jest szczególnym świętem kapłanów. Rankiem, jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego, ma miejsce szczególna Msza św. Co roku we wszystkich kościołach katedralnych biskup diecezjalny wraz z kapłanami (nierzadko z całej diecezji) odprawia Mszę św. Krzyżma. Poświęca się wówczas krzyżmo oraz oleje chorych i katechumenów. Przez cały rok służą one przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych, oraz konsekracji kościołów i ołtarzy. Namaszczenie krzyżem świętym oznacza przyjęcie daru Ducha Świętego.. Krzyżmo (inaczej chryzma, od gr. chrio, czyli namaszczać, chrisis, czyli namaszczenie) to jasny olej z oliwek, który jest zmieszany z ciemnym balsamem.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: uroczystości pogrzebowe poety Leszka Długosza

2024-03-27 19:12

[ TEMATY ]

pogrzeb

PAP/Łukasz Gągulski

- Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie uroczystości pogrzebowych śp. Leszka Długosza w kościele Świętego Krzyża w Krakowie. Doczesne szczątki artysty spoczęły na Cmentarzu Rakowickim.

- Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja, a także często poezja śpiewana - stwierdził abp Marek Jędraszewski na początku Mszy św. pogrzebowej w kościele Świętego Krzyża w Krakowie. Zwrócił uwagę na zbiór wierszy „Ta chwila, ten blask lata cały”. - Ten zbiór mówi wiele o miłości pana Leszka Długosza do życia; do tego, by tym życiem umieć się także upajać - dodawał metropolita krakowski cytując fragmenty poezji, wśród których był wiersz „Końcowa kropka”. - Odejście pana Leszka Długosza jest jakąś kropką, ale tylko kropką w jego wędrówce ziemskiej - mówił abp Marek Jędraszewski. - Głęboko wierzymy, że dopiero teraz zaczyna się pełne i prawdziwe życie; że z Chrystusem zmartwychwstałym będziemy mieć udział w uczcie cudownego życia bez końca. Tym życiem będziemy mogli się upajać i za nie Bogu dziękować i wielbić - dodawał metropolita krakowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję