Odnosząc się do odczytanego przed chwilą opisu Męki Pańskiej, Ojciec Święty zwrócił uwagę, że na Kalwarii zderzają się dwie mentalności. Oprawców Jezusa, którzy dbają tylko o siebie, nie o innych: „o własnym zdrowiu, własnym sukcesie, własnym interesie; o posiadaniu, o władzy, o zaistnieniu”; oraz Jezusa, który modli się za złoczyńców, o Boże przebaczenie dla nich.
- Bóg postępuje tak samo z nami: kiedy sprawiamy Mu ból naszymi czynami, On cierpi i ma tylko jedno pragnienie: by mógł nam przebaczyć – wskazał papież i wyjaśnił, że w ten sposób na krzyżu „Jezus realizuje swoje najtrudniejsze przykazanie: miłość nieprzyjaciół”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pomyślmy o kimś, kto nas zranił, obraził, rozczarował; o kimś, kto nas rozgniewał, nie zrozumiał lub nie był dobrym przykładem. Jakże długo zastanawiamy się nad tymi, którzy nas skrzywdzili! Tak jak zatrzymujemy się, by zajrzeć w głąb siebie i wylizać rany zadane nam przez innych, przez życie, przez historię. Jezus uczy nas dzisiaj, abyśmy tam się nie zatrzymywali, ale reagowali. Aby przerwać błędne koło zła i ubolewań. Abyśmy na gwoździe życia odpowiedzieli miłością, na ciosy nienawiści – czułością przebaczenia – zachęcał Franciszek.
Wskazał, że „jeśli chcemy sprawdzić, czy należymy do Chrystusa, przyjrzyjmy się temu, jak postępujemy z tymi, którzy nas skrzywdzili”. Podkreślił, że „trzeba okazywać współczucie i miłosierdzie dla wszystkich, ponieważ Bóg widzi w każdym z nich syna. Nie dzieli nas na dobrych i na złych, na przyjaciół i wrogów”, bo dla Niego „wszyscy jesteśmy umiłowanymi dziećmi, które pragnie wziąć w ramiona i którym pragnie przebaczyć”.
Jezus „przyszedł na świat, aby przynieść nam odpuszczenie grzechów, a na koniec dał nam dokładne polecenie: abyśmy w Jego imię głosili wszystkim odpuszczenie grzechów”. - Nie popadajmy w znużenie Bożym przebaczeniem: my, kapłani, aby go udzielać, każdy chrześcijanin, aby je przyjmować i dawać o nim świadectwo – zaznaczył papież.
Reklama
Zauważył, że Jezus prosząc o przebaczenie, usprawiedliwia oprawców, „bo nie wiedzą, co czynią”. – Tak właśnie Jezus zachowuje się wobec nas: staje się naszym obrońcą. Nie staje przeciwko nam, lecz za nami, przeciwko naszemu grzechowi – tłumaczył Franciszek.
Zwrócił uwagę, że „kiedy stosujemy przemoc, nic już nie wiemy o Bogu, który jest Ojcem, ani o innych ludziach, którzy są braćmi”. Dlatego „zapominamy, po co jesteśmy na świecie, i posuwamy się do popełniania absurdalnych okrucieństw”. – Widzimy to w szaleństwie wojny, gdzie Chrystus zostaje po raz kolejny ukrzyżowany. Tak, Chrystus ponownie zostaje przybity do krzyża w matkach, które opłakują niesprawiedliwą śmierć swoich mężów i dzieci. Zostaje ukrzyżowany w uciekających przed bombami uchodźcach z dziećmi na rękach. Zostaje ukrzyżowany w starcach pozostawionych samym sobie na śmierć, w młodych pozbawionych przyszłości, w żołnierzach posłanych, by zabijać swoich braci – wyliczał Ojciec Święty.
Przypominając postać dobrego łotra, który przyjął Boga tuż przed swą śmiercią, stając się pierwszym kanonizowanym w dziejach, prosił wiernych, by przyjęli „pewność, że Bóg może przebaczyć każdy grzech, każde oddalenie”; „pewność, że z Jezusem zawsze jest miejsce dla wszystkich; że z Jezusem nigdy nie jest po wszystkim, nigdy nie jest za późno”, gdyż „z Bogiem zawsze możemy powrócić do życia”.
- Chrystus nieustannie wstawia się za nami u Ojca, a patrząc na nasz pełen przemocy i zranień świat, nie przestaje powtarzać: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”- zakończył Ojciec Święty.