Ciekawą sylwetkę jedynego chińskiego kardynała, nazywanego „głosem Hongkongu”, Zen Ze-kiuna zaprezentowała włoska „La Repubblica”. Kardynał ma 75 lat. Demokrata z krwi i kości, który stawał na czele półmilionowego protestu mieszkańców Hongkongu, gdy Chiny, po przejęciu władzy w mieście od Brytyjczyków, próbowały ograniczyć prawa człowieka. - Nie będę cicho - mówił dziennikarzowi, a przez niego władzom, kardynał. Jakie jest jego zapatrywanie na sytuację religijną w Chinach? Kard. Zen nie wierzy chińskim władzom i ostrzega przed nimi watykańskich dyplomatów. W prowadzonych z Watykanem rozmowach dyplomatycznych Chińczycy żądają, aby Stolica Apostolska zerwała stosunki dyplomatyczne z Tajwanem, który uważają za zbuntowaną prowincję. Kard. Zen radzi być ostrożnym. Postuluje, aby warunkiem ponownego nawiązania kontaktów dyplomatycznych była poprawa sytuacji w kwestiach praw człowieka. Jeśli przy tej okazji nie da się tego wymusić, to później już nie będzie na to szans.
O kapłanach Kościoła oficjalnego wypowiada się ciepło. - Mają takie samo kapłaństwo jak my - podkreśla. Ich nieszczęściem jest to, że są bezwzględnie kontrolowani.
Kard. Zen proponuje ogłosić pielgrzymkę do sanktuarium maryjnego w jego rodzinnym Szanghaju. Planuje ją na maj. To będzie test na to, jak się zachowa policja. Na trzy miesiące przed olimpiadą to będzie decydująca próba, która da odpowiedź na to, czy za cenę igrzysk udało się choć trochę wyzwolić zwykłych ludzi z jarzma reżimu.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu