Podczas ścinki drzew w Bieszczadach natrafiono na metalowe elementy w pniu drzewa, które zagrażają zdrowiu i życiu drwali i pracowników w tartakach. To nie jedyny eksces organizacji "ekologicznych" w ostatnim czasie.
Podczas prac zniszczeniu uległ łańcuch tnący pilarki. Leśnicy zgłosili sprawę na policję, bo wbite gwoździe nie tylko są niszczeniem drzew oraz cennego surowca, ale zagrażają zdrowiu i życiu drwali, a także pracowników tartaków.
– Tylko szczęście uratowało leśnika w Nadleśnictwie Cisna przed poważnymi obrażeniami, gdy piłą natrafił na wbity w drzewo gwóźdź. Agresja pseudoekologów zagraża już bezpośrednio zdrowiu i życiu leśników. Nasilenie ich przestępczych działań to także wynik przyzwolenia na takie zachowanie ze strony oficjalnych organizacji ekologicznych, które rozpowszechniają nieprawdziwe lub zmanipulowane informacje o działalności Lasów Państwowych - podkreśla Michał Gzowski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po dokonanych szczegółowych oględzinach i badaniu detektorem metali okazało się, że głęboko w drzewo wbito grube gwoździe i zakrzywiono je tak, by nie były widoczne. - Gdy piła trafi na taki gwóźdź, może on zabić. Śmierć grozi też stolarzom w tartaku - mówi "Niedzieli" Michał Gzowski, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Reklama
Wbijanie gwoździ to celowe działania, bowiem metalowe elementy znaleziono również w kilku innych jodłach i jaworach, wyłącznie tych, które od dwóch lat wyznaczone są do ścinki. Nadleśnictwo złożyło zawiadomienie w sprawie okaleczonych jodeł do Komendy Powiatowej Policji w Lesku. - Wbijanie gwoździ to niebezpieczna akcja, która się nasila w ostatnim czasie. Odkrywamy coraz więcej okaleczonych drzew w jednym skupisku, które stwarzają niebezpieczeństwo dla pilarzy - wskazuje rzecznik Lasów Państwowych.
To nie jedyna niebezpieczna akcja "ekologicznych aktywistów" w ostatnim czasie. W popularnym serwisie społecznościowym na internetowym koncie organizacji Dziki Ruch Oporu pojawiły się wpisy z groźbami karalnymi wobec pracowników Lasów Państwowych. Była tam zapowiedź nękania rodziny leśniczego, jego dzieci, a także nachodzenia go w jego prywatnym domu. - - Wydaje się, że przeciwko Lasom Państwowym rozpoczęły się zaplanowane działania hybrydowe, mające narzucić polskiej opinii publicznej, że leśnicy, stojący przecież na straży naszych lasów od prawie stu lat, są zagrożeniem dla polskiej przyrody i należy te przedsiębiorstwo zlikwidować. Wykorzystywane są do tego media i popularne serwisy społecznościowe - mówi Gzowski.
W ostatnim czasie odbył się też protest aktywistów z Dzikiego Ruchu Oporu w Nadleśnictwie Borki w Kruklankach na Mazurach. Oprócz lasów w Bieszczadach, w Puszczy Białowieskiej aktywiści znaleźli kolejne lasy, które ich zdaniem są szczególnie cenne. W Nadleśnictwie Borki identycznie jak w innych przypadkach aktywiści sprzeciwią się pozyskaniu drewna. "Dość nielegalnych wyrębów prowadzonych przez LP w Puszczy Boreckiej! Żądamy natychmiastowego zatrzymania wszystkich wycinek!" - takie hasła miała na transparentach kilkuosobowa grupka "ekologów".
Podobnie jak było to w czasach protestów w Puszczy Białowieskiej także teraz do Polski przyjeżdżają aktywiści z całej Europy, by zrobić sobie zdjęcia i w ten sposób chwalić się oraz zbierać pieniądze od darczyńców na swoją działalność. Gdy na początku sierpnia policja rozbiła nielegalny obóz pseudoekologów z tzw. Kolektywu Wilczyc w Nadleśnictwie Stuposiany w Bieszczadach, w ich koczowisku znaleziono narkotyki w ilościach handlowych, broń gazową oraz kusze. W trakcie akcji policji aktywiści byli agresywni, a na miejscu koczowiska las był zniszczony i bardzo poważanie zanieczyszczony śmieciami.
Leśnicy pozyskują drewno spośród drzewostanu posadzonego przez ludzi, który jest dorosły, czyli osiągnął wiek rębności. W miejsce wyciętych drzew sadzą młode, by wzrastając mogły m. in. pochłaniać CO2 z atmosfery i chronić klimat. Najwięcej węgla pochłaniają bowiem te drzewa, które rosną, a stare rozkładające się znów emitują pochłonięty węgiel do atmosfery. Sprzeciw wobec tradycyjnej gospodarki leśnej jest więc działaniem na szkodę klimatu, co tylko pokazuje hipokryzję niektórych organizacji "ekologicznych".