Reklama

Rodzaje antypolskości: bezwiedna albo wyrachowana

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już co drugi Polak - jak pisze „Rzeczpospolita”, powołując się na zamówiony przez siebie sondaż opinii publicznej - zauważa, że „antypolonizm to problem”; rozumiemy, że także, a nawet przede wszystkim, problem polityczny. Ale b. wiceminister spraw zagranicznych, dziś ambasador w Madrycie - Ryszard Schnepf uspokaja, stwierdza, że „reagujemy alergicznie” i „powinniśmy raczej promować pozytywny obraz Polski i Polaków”. W podobnym tonie wypowiada się b. minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz M. Ujazdowski, dodając odważniej, że „nie można problemu zachowań antypolskich za granicą bagatelizować”.
Mniejsza o to „alergiczne” reagowanie według ekscelencji ambasadora Schnepfa, sugerujące, jakobyśmy byli przewrażliwieni na własnym punkcie. Ciekawszy wydaje się postulat, by „nie bagatelizować antypolskich zachowań za granicą”.
To oczywiste, że w przypadku oszczerstw, kłamstw czy pomówień Polski i Polaków o brzydkie cechy „ze względu na narodowość” powinniśmy reagować, i pod rządami PiS-owskimi wytworzyła się pewna, słaba jeszcze, ale jednak, praktyka reagowania. Taka praktyka jest jednak skuteczna, więc „niebagatelizująca problemu”, wówczas gdy po drugiej stronie barykady mamy do czynienia z dobrą wolą naprawienia krzywdzących aktów, wynikających na przykład z niewiedzy czy fałszywych stereotypów. Jaka jednak praktyka „nie będzie bagatelizować problemu” w przypadku celowych, świadomych i dobrze skalkulowanych ataków naszych politycznych wrogów, przeciwników lub wysługujących się im instytucji i osób?
Niedawno ambasadorem w Polsce pewnego dużego, ważnego i niby zaprzyjaźnionego kraju został dyplomata, który publicznie opowiadał się wcześniej za rasistowskimi żądaniami uznania przez Polskę „dziedziczenia bezspadkowego”, więc za próbami wyłudzenia od Polski i Polaków przez znanych w świecie wydrwigroszy wielomiliardowego majątku, pod groźbą „upokarzania na arenie międzynarodowej” Polski i Polaków (to są właśnie te świadome i celowe oszczerstwa i pomówienia). Była bardzo dobra okazja, by nie wyrażając zgody na tę ambasadorską kandydaturę, rząd premiera Tuska zademonstrował w sposób skuteczny (rząd każdego suwerennego kraju ma prawo sprzeciwić się konkretnej kandydaturze!), że klakierzy szantażystów i wydrwigroszy nie będą w Polsce przyjmowani w charakterze dyplomatów. Takie dyskretne, w toku zwyczajowych uzgodnień dyplomatycznych wyrażone zastrzeżenie (zwłaszcza w połączeniu z praktykowanym w całym demokratycznym świecie „przeciekiem do prasy”) zmuszałoby zagranicznych partnerów naszego rządu do staranniejszego doboru personelu swych ambasad, nie mówiąc już o pouczającej lekcji dla tych wszystkich, którzy celowo i świadomie, w celach jak najbardziej politycznych, dopuszczają się oszczerstw, pomówień i szantażu wobec Polski i Polaków, w ramach tej wojny psychologicznej, jaką nam wypowiedziano i jaka jest świadomie prowadzona. Nie wydaje się na przykład poważnym, więc „niebagatelizującym problemu antypolskości” stanowiskiem rządu i urzędu prezydenckiego przyjmowanie jako rozmówców przedstawicieli tych właśnie organizacji, które wcale nie z niewiedzy czy nieświadomości żądają dla siebie haraczu. Przeciwnie - stanowcza odmowa rozmów byłaby właśnie poważnym, skutecznym, „niebagatelizującym tego problemu” stanowiskiem, tym bardziej że organizacje takie nie są żadnym równorzędnym partnerem do rozmów dla polskich władz państwowych. A jeśli owe organizacje mają swych „mecenasów” pośród przedstawicieli dyplomatycznych obcych państw w Polsce - tym bardziej należyta staranność w akceptacji lub nieakceptacji proponowanych nam dyplomatycznych kandydatur powinna cechować nasz MSZ.
Skuteczność w walce z „antypolonizmem” nie tkwi tylko w tym, kto głośniej wykrzyczy na cały świat swoje: czy oszczercy swe antypolskie oszczerstwa, czy my - prawdę. Ci, którzy rozpowszechniają nieprawdę o Polsce z niewiedzy - zapewne zreflektują się, ale walka z tymi, którzy oszczerstw i szantażu używają jako celowych instrumentów swej świadomej antypolskiej polityki, wymaga bardziej stanowczych środków niż medialne „przegadywanie się”, kto głośniej. Takimi środkami nasze władze jeszcze dysponują...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkopolskie lekcje pokory

2024-05-05 13:08

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeżdżąc teraz intensywnie po Wielkopolsce zawsze znajduję czas, aby choć na chwilę w różnych miejscowościach znaleźć się tam, gdzie czas płynie inaczej, bo w rytmie wieczności. Katolickie świątynie: niektóre jeszcze z zachowanymi elementami architektury romańskiej czy gotyckiej, inne pamiętające czasy baroku, wreszcie niektóre budowane w wieku XIX i później.

Jednak połączone, powiem niezwykłym w tym miejscu językiem matematycznym: „wspólnym mianownikiem”. Przybywają tu ludzie bardzo bogaci i niezamożni, bardzo wiekowi i na ramionach rodziców, ludzie „różnych stanów” jakby to powiedziano w I Rzeczypospolitej czy też „różnych klas” ,jakby to ujęli „marksiści”. I są tu razem. Być może, a nawet prawie na pewno jest to jedyne miejsce, gdzie mogą spotkać się i być wspólnotą bez uprzedzeń, zawiści, negatywnych emocji. Czy idealizuję? Chyba nie.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi ze Słowacji

2024-05-04 22:26

Małgorzata Pabis

    Już po raz 17. do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przybyła doroczna pielgrzymka katolików ze Słowacji organizowana przez „Radio Lumen”.

    Uroczystej Eucharystii, sprawowanej na ołtarzu polowym w sobotę 4 maja, przewodniczył bp František Trstenský, biskup spiski. W pielgrzymce wzięło udział ponad 10 tysięcy Słowaków.

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

W czasie pierwszej Mszy św. proboszcz ks. Ryszard Pawluś przedstawił historię parafii w Skomielnej Białej. Sięga ona przełomu XV i XVI w. Pierwsza kaplica pod wezwaniem św. Sebastiana i św. Floriana powstała w 1550 r., a w XVIII w. przebudowano ją na kościół. Drewnianą budowlę wojska niemieckie spaliły w 1939 r. a już dwa lata później poświęcono tymczasowy barokowy kościół, a proboszczem został ks. Władysław Bodzek, który w 1966 r. został oficjalnie potwierdzony, gdy kard. Karol Wojtyła ustanowił w Skomielnej Białej parafię. Nowy kościół oddano do użytku w 1971 r., a konsekrowano w 1985 r. - Postawa wiary łączy się z zatroskaniem o kościół widzialny - mówił ksiądz proboszcz, podsumowując zarówno duchowy, jak i materialny wymiar życia wspólnoty parafialnej w Skomielnej Białej. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, przekazał mu ciupagę.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję