Reklama
Czwarta pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny składała się z dwóch etapów. Pierwszy miał miejsce w dniach 1-9 czerwca 1991 r. Hasłem papieskiej pielgrzymki były słowa: „Bogu dziękujcie... Ducha nie gaście” (1 Tes 5, 18-19).
Pierwszym akordem tego kolejnego spotkania Jana Pawła II z Krajem Rodzinnym była głęboka radość Narodu i Papieża z odzyskanej wolności, czego symbol stanowił Lech Wałęsa - pierwszy z woli Narodu wybrany prezydent odrodzonej Polski. Nic dziwnego, że od pierwszej stacji tego wędrowania, jaką było przemówienie na lotnisku w Koszalinie, aż po ostatnie przemówienie w parku Agrykola w Warszawie, daje o sobie znać ta tonacja radości z odzyskanej wolności. Słychać ją w przemówieniach w Rzeszowie, Przemyślu i Lubaczowie, w Kielcach, w Radomiu i Olsztynie. Oczywiście, w zmodyfikowanej postaci w związku z okolicznościami to „Bogu dziękujcie” pobrzmiewa z różnym natężeniem. Wyakcentowane było również jako doniosły wątek papieskiej pielgrzymki to drugie ogniwo Pawłowego zawołania: „Ducha nie gaście”, osnute wokół wymogów Dekalogu, jako fundamentalnego klucza do dalszego zdobywania prawdziwej i pełnej wolności.
Przy odlocie z Warszawy 9 czerwca Papież nie żegnał się urzędowo, jak zazwyczaj, z Krajem Ojczystym. Za trzy z górą miesiące miał się tu zjawić na nowo - tyle że już z zasadniczo innym programem. Ale mimo wszystko była to ciągle ta sama ważna czwarta pielgrzymka do kraju wolnego, zauroczonego wolnością i jej prawidłową realizacją.
Zarażać wolnością. Z młodzieżą na Jasnej Górze
Reklama
Zasadniczym celem sierpniowego pobytu Jana Pawła II w Polsce było spotkanie z młodzieżą świata, które miało miejsce w Częstochowie. Spotkania te, zapoczątkowane sławnym Listem do młodych z 31 marca 1985 r., realny kształt przybrały po raz pierwszy w Rzymie, a potem kolejno w Buenos Aires, Santiago de Compostela i właśnie w Częstochowie, w dniach 14-16 sierpnia, jako swoiste zwieńczenie czwartej pielgrzymki Papieża do Ojczyzny. Hasło spotkania brzmiało: „Otrzymaliście Ducha przybrania za synów” (Rz 8, 15).
Kraj oddychał już wolnością, która równocześnie rozlewała się na inne kraje, wyzwalające się ze zbrodniczych objęć Bloku Wschodniego i „braterskich” więzów radzieckiej centrali. Nic więc dziwnego, że świętą Górę, tron Królowej Polski, oblegli tym razem pełni Bożego zapału młodzi - już nie tylko przybysze z wolnego Zachodu, ale także umęczeni, lecz szczęśliwi przybysze zza upiornej żelaznej kurtyny. Kogóż nie było w tym rozentuzjazmowanym tłumie, liczącym ponad milion osób! Po raz pierwszy byli „Rosjanie, Litwini, Ukraińcy, Białorusini” (por. „Jan Paweł II. Dzień po dniu”, opr. Gabriel Turowski, red. Jolanta Sosnowska, fot. Adam Bujak i Arturo Mari - Biały Kruk, Kraków 2005, t. 2, s. 673), Słowacy, Węgrzy i Rumuni. Cały ten różnobarwny tłum łączył Chrystus oraz Jego Matka i Królowa - Jasnogórska Pani. A przewodził temu rozśpiewanemu światu młodych całego globu ziemskiego „tutejszy” Papież, Papież z rodu Polaków. Dusze zgromadzonych wypełniał po brzegi genialny hymn tego niezapomnianego spotkania, którego refren zaczynał się od słów „Abba, Ojcze”.
Światowe Spotkanie Młodych w Częstochowie nie było jednak elementem jedynym tego bogatego finału czwartej pielgrzymki papieskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po swoich śladach. W ukochanym Krakowie i Wadowicach
Zanim Papież przybył do Częstochowy na VI Światowy Dzień Młodzieży, zawitał 13 sierpnia do królewskiego Krakowa, a następnie do Wadowic.
Pierwszym etapem były odwiedziny na cmentarzu Rakowickim grobu Rodziców. Stamtąd droga Jana Pawła II prowadziła do leżącego z drugiej strony Krakowa Prokocimia i usytuowanego tam Polsko-Amerykańskiego Instytutu Pediatrii Akademii Medycznej w Krakowie. Po wzruszającym spotkaniu z małymi pacjentami oraz wysoko wyspecjalizowanym personelem lekarskim i pielęgniarskim Papież dotarł w swoim papamobile do czcigodnej katedry na Wawelu, by odwiedzić bliskie jego sercu: kryptę św. Leonarda, konfesję św. Stanisława, ołtarz z relikwiami bł. Jadwigi i stojący nad nim historyczny krzyż.
Szczytowym punktem pierwszego dnia tego przedłużonego pielgrzymowania była Msza św. na królewskim Rynku Głównym, u stóp owianego wichrami dziejów kościoła Mariackiego. Była to Msza św., podczas której Papież wyniósł do godności błogosławionej Anielę Salawę (1881-1922), biedną służącą urodzoną w pobliskim Sieprawiu, która całe swoje krótkie życie spędziła na upokarzającej służbie w królewskim Krakowie, gdzie umarła, a jej doczesne szczątki spoczywają w kościele Ojców Franciszkanów. Tam też, do jej grobowca, udał się Papież po Mszy św. A stąd już był tylko krok do rezydencji arcybiskupiej przy ul. Franciszkańskiej 3, gdzie bogaty dzień zakończył się tradycyjnym dialogiem z młodzieżą zgromadzoną pod sławnym dziś „papieskim oknem”.
Następnie na pół dnia Papież udał się do rodzinnych Wadowic, by odlecieć do Częstochowy. Tak było przed wielkim dniem spotkania z młodzieżą świata. Ale po tym rewelacyjnym spotkaniu z milionową rzeszą rozentuzjazmowanych młodych było jedno jeszcze spotkanie, z o wiele skromniejszą grupą, przybyłą z Lublina, która liczyła kilkadziesiąt osób. Byli to uczestnicy zakończonego na KUL-u sympozjum teologicznego.
Teologia jak balsam. KUL z Papieżem na Jasnej Górze
Kongres Teologów Europy Środkowo-Wschodniej odbywał się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w dniach 11-15 sierpnia. Ta doniosła inicjatywa teologiczna miała trzy fazy realizacji. Pierwsza, najważniejsza, była wyraźną inicjatywą Ojca Świętego. To on osobiście wyraził życzenie adresowane do KUL-u, aby podjęto próbę podsumowania tego, co uchowało się z myślenia katolickiego na terenach zdruzgotanych przez ateistyczne imperium zła, jakim był obóz tzw. krajów socjalistycznych. W przekonaniu Papieża, lata 1989-90 stanowiły dla Kościołów na tym terenie czas radykalnego przełomu i tego rodzaju podsumowanie czyniły realnym, ale i niezbędnym do tego, by skutecznie podjąć prace od nowa.
Dla KUL-u był to tytuł do dumy, boć stał za tym sam Papież, a i sprawa była wyjątkowo doniosła. Ale zadanie nie było łatwe, dlatego Ojciec Święty zasugerował pomoc Episkopatu Polski, a konkretnie jego Rady Naukowej. Jej przedstawicielem był kard. Franciszek Macharski, który rzeczywiście z całą energią zaangażował się w realizację tego trudnego zadania.
I tu zaczyna się druga faza realizacji inicjatywy Ojca Świętego. To przede wszystkim powołanie na KUL-u zespołu złożonego głównie z członków Rady Wydziału Teologicznego, pracującego pod życzliwym okiem ówczesnego rektora ks. prof. Stanisława Wielgusa. Koniecznie trzeba dodać, że wyjątkowo czynnym członkiem tego zespołu był nieżyjący już ks. prof. Janusz Nagórny.
Drugim i pilnym zadaniem było nawiązanie kontaktów z ośrodkami teologicznymi poszczególnych krajów byłego obozu socjalistycznego. W tej ważnej sprawie doniosłą rolę odegrał kard. Macharski, podejmując razem z przedstawicielem wspomnianego zespołu z KUL-u długą marszrutę, wiodącą przez Pragę, Bratysławę, Brno, Zagrzeb, Lublanę, Erfurt. Na podstawie danych uzyskanych z tych środowisk Lublin przygotowywał logistykę i treść kongresu. Ostatecznie ustalono jego datę na 11-15 sierpnia 1991 r. Robiliśmy wszystko, aby na zamknięcie kongresu przybył do Lublina sam Ojciec Święty, ale wobec tego, że okazało się to niemożliwe, w grupie liczącej kilkudziesięciu uczestników kongresu udaliśmy się z ks. rektorem Wielgusem do Częstochowy, by tam spotkać się z Ojcem Świętym w ramach Światowego Dnia Młodzieży. Na tym spotkaniu Ksiądz Rektor zaprezentował przebieg kongresu, po czym jego uczestnicy zostali przedstawieni Papieżowi. Ojciec Święty nie krył radości z powodu szczęśliwego przebiegu kongresu oraz jego owoców. Swoistym tego wyrazem była relacja o tym wydarzeniu na Synodzie Biskupów.
Epizod z kongresem lubelskim stanowił zarazem ostateczne zamknięcie doniosłej czwartej pielgrzymki Papieża do Polski, rozpoczętej pod hasłem „Bogu dziękujcie... Ducha nie gaście”, a zakończonej śpiewem milionowej rzeszy młodych z całego świata: „Abba, Ojcze”.