Reklama

Na spotkanie z młodzieżą świata na Jasnej Górze

Niedziela Ogólnopolska 37/2010, str. 8-9

Adam Bujak/Pielgrzymki Polskie/Biały Kruk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Czwarta pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny składała się z dwóch etapów. Pierwszy miał miejsce w dniach 1-9 czerwca 1991 r. Hasłem papieskiej pielgrzymki były słowa: „Bogu dziękujcie... Ducha nie gaście” (1 Tes 5, 18-19).
Pierwszym akordem tego kolejnego spotkania Jana Pawła II z Krajem Rodzinnym była głęboka radość Narodu i Papieża z odzyskanej wolności, czego symbol stanowił Lech Wałęsa - pierwszy z woli Narodu wybrany prezydent odrodzonej Polski. Nic dziwnego, że od pierwszej stacji tego wędrowania, jaką było przemówienie na lotnisku w Koszalinie, aż po ostatnie przemówienie w parku Agrykola w Warszawie, daje o sobie znać ta tonacja radości z odzyskanej wolności. Słychać ją w przemówieniach w Rzeszowie, Przemyślu i Lubaczowie, w Kielcach, w Radomiu i Olsztynie. Oczywiście, w zmodyfikowanej postaci w związku z okolicznościami to „Bogu dziękujcie” pobrzmiewa z różnym natężeniem. Wyakcentowane było również jako doniosły wątek papieskiej pielgrzymki to drugie ogniwo Pawłowego zawołania: „Ducha nie gaście”, osnute wokół wymogów Dekalogu, jako fundamentalnego klucza do dalszego zdobywania prawdziwej i pełnej wolności.
Przy odlocie z Warszawy 9 czerwca Papież nie żegnał się urzędowo, jak zazwyczaj, z Krajem Ojczystym. Za trzy z górą miesiące miał się tu zjawić na nowo - tyle że już z zasadniczo innym programem. Ale mimo wszystko była to ciągle ta sama ważna czwarta pielgrzymka do kraju wolnego, zauroczonego wolnością i jej prawidłową realizacją.

Zarażać wolnością. Z młodzieżą na Jasnej Górze

Reklama

Zasadniczym celem sierpniowego pobytu Jana Pawła II w Polsce było spotkanie z młodzieżą świata, które miało miejsce w Częstochowie. Spotkania te, zapoczątkowane sławnym Listem do młodych z 31 marca 1985 r., realny kształt przybrały po raz pierwszy w Rzymie, a potem kolejno w Buenos Aires, Santiago de Compostela i właśnie w Częstochowie, w dniach 14-16 sierpnia, jako swoiste zwieńczenie czwartej pielgrzymki Papieża do Ojczyzny. Hasło spotkania brzmiało: „Otrzymaliście Ducha przybrania za synów” (Rz 8, 15).
Kraj oddychał już wolnością, która równocześnie rozlewała się na inne kraje, wyzwalające się ze zbrodniczych objęć Bloku Wschodniego i „braterskich” więzów radzieckiej centrali. Nic więc dziwnego, że świętą Górę, tron Królowej Polski, oblegli tym razem pełni Bożego zapału młodzi - już nie tylko przybysze z wolnego Zachodu, ale także umęczeni, lecz szczęśliwi przybysze zza upiornej żelaznej kurtyny. Kogóż nie było w tym rozentuzjazmowanym tłumie, liczącym ponad milion osób! Po raz pierwszy byli „Rosjanie, Litwini, Ukraińcy, Białorusini” (por. „Jan Paweł II. Dzień po dniu”, opr. Gabriel Turowski, red. Jolanta Sosnowska, fot. Adam Bujak i Arturo Mari - Biały Kruk, Kraków 2005, t. 2, s. 673), Słowacy, Węgrzy i Rumuni. Cały ten różnobarwny tłum łączył Chrystus oraz Jego Matka i Królowa - Jasnogórska Pani. A przewodził temu rozśpiewanemu światu młodych całego globu ziemskiego „tutejszy” Papież, Papież z rodu Polaków. Dusze zgromadzonych wypełniał po brzegi genialny hymn tego niezapomnianego spotkania, którego refren zaczynał się od słów „Abba, Ojcze”.
Światowe Spotkanie Młodych w Częstochowie nie było jednak elementem jedynym tego bogatego finału czwartej pielgrzymki papieskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Po swoich śladach. W ukochanym Krakowie i Wadowicach

Zanim Papież przybył do Częstochowy na VI Światowy Dzień Młodzieży, zawitał 13 sierpnia do królewskiego Krakowa, a następnie do Wadowic.
Pierwszym etapem były odwiedziny na cmentarzu Rakowickim grobu Rodziców. Stamtąd droga Jana Pawła II prowadziła do leżącego z drugiej strony Krakowa Prokocimia i usytuowanego tam Polsko-Amerykańskiego Instytutu Pediatrii Akademii Medycznej w Krakowie. Po wzruszającym spotkaniu z małymi pacjentami oraz wysoko wyspecjalizowanym personelem lekarskim i pielęgniarskim Papież dotarł w swoim papamobile do czcigodnej katedry na Wawelu, by odwiedzić bliskie jego sercu: kryptę św. Leonarda, konfesję św. Stanisława, ołtarz z relikwiami bł. Jadwigi i stojący nad nim historyczny krzyż.
Szczytowym punktem pierwszego dnia tego przedłużonego pielgrzymowania była Msza św. na królewskim Rynku Głównym, u stóp owianego wichrami dziejów kościoła Mariackiego. Była to Msza św., podczas której Papież wyniósł do godności błogosławionej Anielę Salawę (1881-1922), biedną służącą urodzoną w pobliskim Sieprawiu, która całe swoje krótkie życie spędziła na upokarzającej służbie w królewskim Krakowie, gdzie umarła, a jej doczesne szczątki spoczywają w kościele Ojców Franciszkanów. Tam też, do jej grobowca, udał się Papież po Mszy św. A stąd już był tylko krok do rezydencji arcybiskupiej przy ul. Franciszkańskiej 3, gdzie bogaty dzień zakończył się tradycyjnym dialogiem z młodzieżą zgromadzoną pod sławnym dziś „papieskim oknem”.
Następnie na pół dnia Papież udał się do rodzinnych Wadowic, by odlecieć do Częstochowy. Tak było przed wielkim dniem spotkania z młodzieżą świata. Ale po tym rewelacyjnym spotkaniu z milionową rzeszą rozentuzjazmowanych młodych było jedno jeszcze spotkanie, z o wiele skromniejszą grupą, przybyłą z Lublina, która liczyła kilkadziesiąt osób. Byli to uczestnicy zakończonego na KUL-u sympozjum teologicznego.

Teologia jak balsam. KUL z Papieżem na Jasnej Górze

Kongres Teologów Europy Środkowo-Wschodniej odbywał się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w dniach 11-15 sierpnia. Ta doniosła inicjatywa teologiczna miała trzy fazy realizacji. Pierwsza, najważniejsza, była wyraźną inicjatywą Ojca Świętego. To on osobiście wyraził życzenie adresowane do KUL-u, aby podjęto próbę podsumowania tego, co uchowało się z myślenia katolickiego na terenach zdruzgotanych przez ateistyczne imperium zła, jakim był obóz tzw. krajów socjalistycznych. W przekonaniu Papieża, lata 1989-90 stanowiły dla Kościołów na tym terenie czas radykalnego przełomu i tego rodzaju podsumowanie czyniły realnym, ale i niezbędnym do tego, by skutecznie podjąć prace od nowa.
Dla KUL-u był to tytuł do dumy, boć stał za tym sam Papież, a i sprawa była wyjątkowo doniosła. Ale zadanie nie było łatwe, dlatego Ojciec Święty zasugerował pomoc Episkopatu Polski, a konkretnie jego Rady Naukowej. Jej przedstawicielem był kard. Franciszek Macharski, który rzeczywiście z całą energią zaangażował się w realizację tego trudnego zadania.
I tu zaczyna się druga faza realizacji inicjatywy Ojca Świętego. To przede wszystkim powołanie na KUL-u zespołu złożonego głównie z członków Rady Wydziału Teologicznego, pracującego pod życzliwym okiem ówczesnego rektora ks. prof. Stanisława Wielgusa. Koniecznie trzeba dodać, że wyjątkowo czynnym członkiem tego zespołu był nieżyjący już ks. prof. Janusz Nagórny.
Drugim i pilnym zadaniem było nawiązanie kontaktów z ośrodkami teologicznymi poszczególnych krajów byłego obozu socjalistycznego. W tej ważnej sprawie doniosłą rolę odegrał kard. Macharski, podejmując razem z przedstawicielem wspomnianego zespołu z KUL-u długą marszrutę, wiodącą przez Pragę, Bratysławę, Brno, Zagrzeb, Lublanę, Erfurt. Na podstawie danych uzyskanych z tych środowisk Lublin przygotowywał logistykę i treść kongresu. Ostatecznie ustalono jego datę na 11-15 sierpnia 1991 r. Robiliśmy wszystko, aby na zamknięcie kongresu przybył do Lublina sam Ojciec Święty, ale wobec tego, że okazało się to niemożliwe, w grupie liczącej kilkudziesięciu uczestników kongresu udaliśmy się z ks. rektorem Wielgusem do Częstochowy, by tam spotkać się z Ojcem Świętym w ramach Światowego Dnia Młodzieży. Na tym spotkaniu Ksiądz Rektor zaprezentował przebieg kongresu, po czym jego uczestnicy zostali przedstawieni Papieżowi. Ojciec Święty nie krył radości z powodu szczęśliwego przebiegu kongresu oraz jego owoców. Swoistym tego wyrazem była relacja o tym wydarzeniu na Synodzie Biskupów.
Epizod z kongresem lubelskim stanowił zarazem ostateczne zamknięcie doniosłej czwartej pielgrzymki Papieża do Polski, rozpoczętej pod hasłem „Bogu dziękujcie... Ducha nie gaście”, a zakończonej śpiewem milionowej rzeszy młodych z całego świata: „Abba, Ojcze”.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny

1 listopada Kościół katolicki obchodzi uroczystość Wszystkich Świętych. Dzień ten kojarzy się dla wielu ze zniczem, z grobem bliskich osób, z cmentarzem, dla innych z wiązanką kwiatów, jeszcze dla innych z modlitwą i pamięcią o tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności. Nie mniej jednak w tym dniu udajemy się z całymi rodzinami na cmentarz i nawiedzamy groby naszych bliskich, przyjaciół, rodziców, krewnych, znajomych, stawiając kwiaty, zapalając ten "płomyk nadziei", wierząc, że już cieszą się oni chwałą w domu Ojca Niebieskiego. Kościół w tym dniu oddaje cześć tym wszystkim, którzy już weszli do chwały niebieskiej, a wiernym pielgrzymującym jeszcze na ziemi wskazuje drogę, która ma zaprowadzić ich do świętości. Przypomina nam również prawdę o naszej wspólnocie ze Świętymi, którzy otaczają nas opieką.
CZYTAJ DALEJ

„Wielkie Kłamstwo” w Polsce i na świecie

2024-11-02 21:25

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Czy można tak bardzo minąć się z prawdą, że aż wszyscy uwierzą? Wydaje się to absurdalne, ale w polityce nie jest to niemożliwe. Określenie "The big lie” jest znane we współczesnym świecie, jako opis „rażącego zniekształcenia lub fałszywego przedstawienia prawdy, wykorzystywanego głównie jako technika propagandy politycznej”. Bardzo często wykorzystywane jest jako bat na „populistów”, czyli prawicę w Europie i USA.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję