Reklama

Rząd naruszył Fundusz na czarną godzinę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Premier Donald Tusk w świetle telewizyjnych kamer udzielił reprymendy prezesom Otwartych Funduszy Emerytalnych. Tym samym stworzył wrażenie, że troszczy się o los przyszłych emerytów. Ale póki co, to tylko wrażenie, bo o konkretnych propozycjach, które naprawiłyby trudną sytuację, premier nic nie mówi. Następnego dnia natomiast po medialnym spotkaniu rząd podjął decyzję o przejęciu ponad połowy środków zgromadzonych w Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD) i przeznaczeniu ich na bieżącą wypłatę emerytur. Fundusz ten miał być zabezpieczeniem na czarną godzinę. Czy to oznacza, że ta godzina już wybiła?

FRD - przejaw myślenia o przyszłości

Reklama

Polska polityka zdominowana jest przez myślenie doraźne. Przywódcy państwa koncentrują swoją uwagę na najbliższych wyborach, lekceważąc potrzeby bliższej i dalszej przyszłości. Pozytywnym wyjątkiem na tym tle było utworzenie w 2002 r. Funduszu Rezerwy Demograficznej. Powstał on w odpowiedzi na raporty naukowców, zwracające uwagę, że rodzi się coraz mniej dzieci, a społeczeństwo się starzeje. Będzie więc coraz mniej pracujących, a coraz więcej pobierających emerytury. Przewidywano, że apogeum tego zjawiska nastąpi ok. 2030 r. Utworzono więc Fundusz, na którym zaczęto już teraz gromadzić pieniądze, aby wspomóc wypłacanie emerytur, gdy to zjawisko się nasili. Na ten cel przeznaczono najpierw 1 proc. pobieranej z pensji składki, a następnie zmniejszono do 0,35 proc. Fundusz zasilany jest też znaczną częścią wpływów z prywatyzacji. Po potrąceniu środków przeznaczonych na reprywatyzację 40 proc. dochodów z prywatyzacji wpływało na ten Fundusz. Rozwiązanie takie jest w pełni uzasadnione. Obecnym emerytom - w latach, gdy pracowali - państwo też potrącało składki na poczet przyszłych świadczeń. Składki te nie były jednak odkładane, ale przeznaczane na opłacenie ówczesnych emerytów lub bezpośrednio inwestowane w gospodarkę. Można więc w pewnym uproszczeniu powiedzieć, że dzięki ich pracy mamy dzisiaj co prywatyzować. A trzeba pamiętać, że dochody z tego źródła nie będą trwały wiecznie i szybko się skończą.
W ten sposób w sierpniu 2010 r. na koncie Funduszu znajdowało się 12,7 mld zł. Jak na osiem lat gromadzenia nie była to kwota zawrotna, ale dawała pewne nadzieje na przyszłość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziura w finansach ZUS coraz większa

Pod koniec sierpnia br. rząd postanowił jednak naruszyć Fundusz Rezerwy Demograficznej, i to w znacznym stopniu. Pobrano z niego kwotę 7,5 mld zł, co stanowi prawie 60 proc. zgromadzonych tam środków.
Pieniądze te przeznaczono na wypłatę wrześniowych emerytur. W ZUS-ie brakuje bowiem środków, gdyż wpływy ze składek, po potrąceniu części należnej OFE, nie wystarczają na bieżące płatności. Rośnie bowiem systematycznie liczba osób pobierających świadczenia. Według danych podawanych przez ZUS, na koniec maja 2010 r. było już 5 mln emerytów. Dla porównania - średnio miesięcznie w 2009 r.było 4,98 mln, w 2008 - 4,77 mln, a w 2007 - 4,56 mln. W ciągu trzech lat przybyło ok. pół miliona osób uprawnionych do emerytury, a w tym samym czasie bezrobocie wzrosło o ok. 2 proc. Zmniejszyła się też liczba osób w wieku produkcyjnym właśnie na skutek niekorzystnych zjawisk demograficznych. Sytuację dodatkowo utrudnia emigracja zarobkowa do innych krajów, zwłaszcza do Wielkiej Brytanii. Osoby tam pracujące tam też opłacają składki.
Narastanie tego zjawiska, nazywanego procesem starzenia się społeczeństwa, rodzi określone skutki dla budżetu państwa, który jest gwarantem nabytych przez emerytów praw. Deficyt w ZUS-ie i KRUS-ie wyrównywany jest dotacją budżetową. W 2010 r. w ZUS-ie ma on wynieść 65,2 mld zł, a w KRUS-ie - 15,6 mld zł, czyli razem ponad 80 mld zł. Trzeba jednak zaznaczyć, że deficyt ten dotyczy nie tylko emerytur, ale wszystkich świadczeń społecznych, w tym rent i różnego rodzaju zapomóg. Będzie jednak jeszcze rósł. Przewidywania mówią, że w 2011 r. będzie najtrudniej, bo deficyt wzrośnie o kolejne 5,5 mld zł. Potem się trochę ustabilizuje, by znowu skoczyć, w 2015 r., o następne 5 mld zł.

Rząd nic nie robi

Problem w tym, że sytuacja ta nie jest zaskoczeniem. Było o tym wiadomo od wielu lat, a eksperci dokładnie to wyliczali i przekazywali rządowi stosowne prognozy. Mimo to gabinet Donalda Tuska, który od trzech lat sprawuje władzę w Polsce, w tej sprawie nie zrobił nic. Ministrowie od dwóch lat kłócą się o zmniejszenie strumienia pieniędzy ze składek przekazywanych do OFE, ale żadnych pozytywnych wyników tego sporu nie ma. Premier ogranicza się jedynie do medialnego pouczania prezesów OFE. Wykazuje się przy tym indolencją. Apeluje bowiem do nich, aby sami przedstawili propozycje zmian. Jest to nieporozumienie. Wiadomo bowiem, że będą bronić swoich interesów i dlatego rząd nie powinien kreować ich na partnerów dialogu społecznego w sprawie systemu emerytalnego. Państwo jest od tego, aby ten system modelować samodzielnie, kierując się wyłącznie interesem budżetu, gospodarki i obecnych oraz przyszłych emerytów, a nie interesem korporacji finansowych, w większości międzynarodowych.
W ubiegłym roku rząd próbował zmniejszyć wpłaty do Funduszu Rezerwy Demograficznej, zmniejszając odpis z prywatyzacji z 40 do 10 proc. Ostatecznie się z tego wycofał, ale teraz wprost sięgnął do tych zasobów gromadzonych na czarną godzinę. Trudno to zrozumieć w kontekście wcześniejszych deklaracji premiera Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego, że Polska jest zieloną wyspą w ogarniętej kryzysem Europie. Trudno to zrozumieć także w kontekście utrzymywania wpłat do OFE na dotychczasowym poziomie. Zanim się skorzysta z żelaznych rezerw, powinno się najpierw wykorzystać możliwość czasowego zmniejszenia strumienia pieniędzy kierowanego do II filaru bez burzenia całego systemu. Jest trudna sytuacja budżetowa i nie stać nas na kierowanie do OFE tylu środków. To jest zrozumiałe i racjonalne. Nie robi się jednak tego, a wyczyszcza się oszczędności. Dlaczego? Jeśli jest już tak źle, że sięga się po ostatnie zaskórniaki, to co będzie za parę lat, gdy negatywne zjawiska demograficzne jeszcze bardziej się nasilą?

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Dominik Chmielewski: Czyściec jest po coś

Niedziela szczecińsko-kamieńska 9/2019, str. II

[ TEMATY ]

wywiad

czyściec

dusze czyśćcowe

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Dominik Chmielewski

Ks. Dominik Chmielewski

Z ks. Dominikiem Chmielewskim, mówiącym o sobie, że „jest wielkim grzesznikiem, który uwierzył, że jest kochany przez Boga”, rozmawia Monika Mazanek-Wilczyńska.

Monika Mazanek-Wilczyńska: – Ksiądz w swoich kazaniach w Wyższym Seminarium Duchownym w Lądzie bardzo ciekawie mówił o duszach czyścowych. Przypomniał Ksiądz też, że włoska mistyczka Natuzza Evolo powiedziała, że nawet św. o. Pio spędził trzy dni w czyśćcu.
CZYTAJ DALEJ

Kiedy dążę do Boga, zrozumiem siebie i bliźniego

2024-10-15 13:39

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mk 12, 28b-34.

Niedziela, 3 listopada. Trzydziesta pierwsza niedziela zwykła
CZYTAJ DALEJ

„Wielkie Kłamstwo” w Polsce i na świecie

2024-11-02 21:25

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Czy można tak bardzo minąć się z prawdą, że aż wszyscy uwierzą? Wydaje się to absurdalne, ale w polityce nie jest to niemożliwe. Określenie "The big lie” jest znane we współczesnym świecie, jako opis „rażącego zniekształcenia lub fałszywego przedstawienia prawdy, wykorzystywanego głównie jako technika propagandy politycznej”. Bardzo często wykorzystywane jest jako bat na „populistów”, czyli prawicę w Europie i USA.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję