Reklama

Wiara

"Bliżej życia z wiarą"

Świadectwo: Maryja ratuje dziecko

Kronika jasnogórskich cudów wciąż się rozrasta. Nie brakuje w nich cudów, które lekarzom nie mieszczą się w ich racjonalnych umysłach. Oto jeden z nich.

[ TEMATY ]

świadectwo

Bliżej Życia z wiarą

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szanowni Państwo, bardzo mi przykro, lecz szanse na przeżycie Krzysztofa są nikłe. Obrażenia mózgu są zbyt rozległe i zbyt dotkliwe. Nawet jeśli jakimś nieprawdopodobnym zrządzeniem losu Państwa syn przeżyje, to trzeba mieć świadomość, że będzie on skazany na stan wegetatywny – powiedział lekarz opiekujący się umierającym chłopcem. Kilka dni po tej diagnozie Krzysztof o własnych siłach wyszedł ze szpitala... Za życie i zdrowie mógł dziękować Maryi.

Na granicy śmierci

Był rok 1974. Pewnego słonecznego majowego dnia 14-letni Krzysztof postanowił wyruszyć na rowerową przejażdżkę. Jechał trasą znajdującą się w niewielkiej odległości od Dębicy. Wtedy to właśnie zaczął wyprzedzać go autobus, który jechał na zderzenie czołowe z pędzącym z naprzeciwka samochodem-chłodnią. Kierowca chłodni wykonał intuicyjny manewr wymijający i chociaż uniknął zderzenia z autokarem, to wjechał w jadącego na rowerze Krzysztofa. Chłopiec uderzył z całym impetem głową o maskę samochodu. Leżał nieprzytomny i zakrwawiony. Jeden ze świadków zdarzenia szybko pobiegł do najbliższego domostwa. Szczęśliwie posiadali oni telefon, co w tamtych czasach było rzadkością. Stamtąd wezwano pogotowie. Do szpitala chłopiec trafił ze stłuczeniem mózgu, pękniętą czaszką, wstrząsem rdzenia kręgowego i złamanym obojczykiem. Ze względu na skalę obrażeń mózgu nastąpił bezwład całego ciała od trzeciego żebra w dół. Lekarze pracujący w dębińskim szpitalu, którzy przyjmowali chłopca na ostrym dyżurze, byli zdruzgotani widokiem jego pokiereszowanego ciała.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Modlitewny szturm do Maryi

Przybyłych do szpitala rodziców Krzysztofa lekarze poinformowali, że nie są w stanie pomóc młodemu pacjentowi. Po interwencji rodziców chłopiec został przetransportowany do Kliniki Akademii Medycznej w Krakowie, która dysponowała lepszym sprzętem. Przez ponad dwa tygodnie Krzysztof był nieprzytomny. Odżywiany był kroplówkami oraz sondą włożoną przez nos. Ponadto pojawiło się zapalenie płuc, a temperatura ciała nie schodziła poniżej 40°C. – Szanowni Państwo, bardzo mi przykro, lecz szanse na przeżycie Krzysztofa są nikłe. Obrażenia mózgu są zbyt rozległe i dotkliwe. Nawet jeśli jakimś nieprawdopodobnym zrządzeniem losu Państwa syn przeżyje, to trzeba mieć świadomość, że będzie on skazany na stan wegetatywny – powiedział rodzicom ordynator kliniki.

Reklama

Wieść o tragicznym wypadku Krzysztofa dotarła do wikariusza z jego parafii. Kapłan rozpoczął modlitewny szturm do nieba o życie chłopaka – zachęcał każdego, kto tylko dotarł w pobliże kościoła, by modlić się o cud uzdrowienia. I tak przez ponad dwa tygodnie ponad setka wiernych w błagalnej modlitwie prosiła Matkę Bożą o cud.

Zwrócone życie

Rodzice pogrążeni w rozpaczy czuwali nieustannie przy łóżku szpitalnym syna. Krzysztof przez większość tego czasu nie dawał znaku życia. Jednak 2 czerwca, w Niedzielę Zesłania Ducha Świętego, chłopiec niespodziewanie otworzył oczy. Zszokowani rodzice prędko ruszyli do gabinetu ordynatora, lecz ten nieco tonował ich nadzieje. Nieraz bowiem ze zmęczenia ludziom się coś przewidziało. Gdy wszedł jednak do sali, zdębiał. – Jezu Chryste! – wykrzyczał ordynator i natychmiast kazał wezwać innych lekarzy. Dzień później udało się z chłopcem nawiązać kontakt. W następną niedzielę chłopiec zaczął mówić, a 15 czerwca zaczął chodzić.

5 lipca 1974 r. Krzysztof został wypisany ze szpitala. „Pamiątką” po wypadku pozostała trwała utrata słuchu w lewym uchu. – Szanowni państwo, jeśli państwo są wierzący, to proszę udać się w jakieś święte miejsce, ponieważ nie jest to po ludzku możliwe, by ten chłopak o własnych siłach wyszedł ze szpitala – powiedział na pożegnanie jeden z lekarzy. Rodzice byli tego świadomi, dlatego w ramach podziękowania za cudowne ocalenie udali się wraz z synem na Jasną Górę. Chociaż historia ta mogłaby się zakończyć w tym miejscu, to Matka Boża sprawiła Krzysztofowi jeszcze jeden prezent. Kiedy wrócił ze swej pielgrzymki dziękczynnej, to po kilku dniach zauważył zaskoczony, że dźwięki rejestruje także jego lewe ucho, a zatem został w pełni uzdrowiony.

Tekst pochodzi z archiwalnego numeru "Bliżej życia z wiarą". Najnowsza "Niedziela" do kupienia wraz z tygodnikiem "Bliżej życia z wiarą": Zobacz

2023-09-08 21:47

Ocena: +29 -5

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Rita ocaliła życie mojego syna. Dwukrotnie!

[ TEMATY ]

rodzina

świadectwo

św. Rita

uzdrowienie

Komunia święta Pawła. Fot. archiwum rodzinne

Wszystko zaczęło się, gdy miałam rodzić piąte dziecko. Ta ciąża – jako jedyna – przebiegała książkowo, więc liczyliśmy na szczęśliwe rozwiązanie. Do czasu przyjęcia mnie na salę porodową...

Wówczas okazało się, że syn był owinięty pępowiną, która była za krótka i dziecko nie mogło się z niej wyswobodzić. Pojawiły się ogromne bóle, panika tak przenikała umysł, że chciałam uciekać z łóżka i szukać ratunku gdzieś indziej. Wtedy przyszło do mnie natchnienie, aby pomodlić się do św. Rity. Teściowa kiedyś o niej opowiadała. Słowa „to wielka święta od spraw trudnych i beznadziejnych, pamiętaj, że możesz się do niej zwracać” nagle zadźwięczały w mojej głowie. Pomodliłam się na głos bez skrępowania: „Święta Rito, jeśli istniejesz, dopomóż, aby to dziecko urodziło się zdrowe albo żeby Pan Bóg zabrał je do siebie”. Położna natychmiast podjęła inne działanie i syn pojawił się na świecie.

CZYTAJ DALEJ

Trudny patron

O tym, że św. Zygmunt jest trudnym patronem, wiedzą najlepiej kaznodzieje, którzy głoszą kazania ku jego czci. Jak bowiem stawiać za wzór - co przecież jest naturalne w przypadku świętych - człowieka, ogarniętego tak wielką żądzą władzy, że dla jej realizacji nie zawahał się zabić własnego syna? Niektórzy pomijają ten fakt milczeniem, przywołując za to chrześcijańskie cnoty króla Burgundów, których był przykładem. Inni koncentrują się na męczeńskiej śmierci, nie wspominając, że rozkaz królewski stał się przyczyną śmierci młodego Sigeryka.

Lęk o władzę

CZYTAJ DALEJ

Leźnica Wielka: Majówki rozpoczęte!

2024-05-02 11:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

Jest już tradycją, że każdego majowego dnia na wsiach i w miastach przy przydrożnych krzyżach i kapliczkach gromadzą się wierni w różnym wieku, aby wspólnie śpiewać litanię loretańską wielbiąc Boga przez wstawiennictwo Jego Matki Maryi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję