W dziejach Polski bywały wydarzenia wzniosłe i podłe, bohaterskie i nikczemne. Bywali Polacy, którzy dla Ojczyzny oddawali życie, ale byli i tacy, którzy zdradzali i sprzedawali Polskę.
Tak właśnie się stało 27 kwietnia 1792 r., kiedy to w stolicy Rosji grupa czołowych polskich polityków potajemnie podpisała dokument, który od 220 lat znany jest jako akt najbardziej haniebnej zdrady narodowej w całej historii Polski. Pod fałszywą datą 14 maja 1792 r. ogłoszono ten akt w miasteczku Targowica, już na terytorium Rzeczypospolitej.
Rosyjska agentura w Polsce
Reklama
Słowo i pojęcie "zdrada" istnieją w każdym języku świata, ale tylko w języku polskim jest idiom - słowo nieprzetłumaczalne na żaden inny język. Tym słowem jest określenie TARGOWICA. Oznacza ona zdradę narodu i zdradę państwa, ale w sposób szczególny. "Targowica" to zdrada Polski na rzecz Rosji, w imię imperialnych interesów rosyjskich pod pretekstem rzekomej polskiej racji stanu. Od 220 lat słowo "targowica" stanowi polityczny skrót myślowy - symbol rzekomo niepodległej Polski, w rzeczywistości pozbawionej całkowicie suwerenności i rządzonej przez wysługujących się Moskwie zdrajców polskich. Rosjanie już w połowie XVIII wieku stworzyli w Rzeczypospolitej agenturę. Rosyjskimi agentami byli najważniejsi, najbardziej wpływowi politycy polscy, posłowie, senatorowie, ministrowie, niestety, także biskupi, a nawet sam król. Pełni pychy, buty i siły wobec własnych rodaków - w Moskwie byli zaledwie marionetkami kolejnych władców Kremla. Rosjanie posługiwali się tymi Polakami renegatami, ale zarazem pogardzali nimi. Przykładów jest aż nadto: Stanisław August Poniatowski, gen. Stanisław Zajączek, margrabia Aleksander Wielopolski, Bierut, Gomułka, Kania, Jaruzelski rządzili w Warszawie w wyniku rosyjskiej protekcji.
Targowiczanie 1792 r. - Ksawery Branicki, Stanisław Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski zwrócili się do carycy Katarzyny II, aby obaliła polski Sejm, nazywany później Sejmem Wielkim lub Czteroletnim, a zwłaszcza jego najważniejszą uchwałę, jaką była Konstytucja 3 maja 1791 r. Rosyjska interwencja militarna miała też obalić rządy stronnictwa patriotycznego w Polsce. Zdrajcy targowiczanie, w zamian za wyniesienie ich do władzy nad własnym narodem przy pomocy rosyjskich bagnetów, gwarantowali carycy absolutną uległość polityczną oraz podporządkowanie Polski imperialnej rosyjskiej racji stanu. Dla Rosji, oczywiście, niezwykle korzystne politycznie było, aby zachować pozory i aby rządy nad Polską sprawowali Polacy i polscy renegaci oddani całkowicie Rosji i wykonujący rozkazy, które przekazywał im w imieniu dworu carskiego rosyjski ambasador w Warszawie.
Targowica 1792 r. nie była jedynym, wyjątkowym epizodem w historii Polski, lecz przez ok. 300 lat stanowiła określony system polityczny rządów rosyjskich nad Polską. Tak np. formalnie nie byli targowiczanami posłowie na Sejmie Rozbiorowym 1773 r. z Adamem Ponińskim jako marszałkiem. Ale właśnie za targowiczan uznała ich historia, a jedynym sprawiedliwym wśród zdrajców był wtedy poseł Tadeusz Rejtan.
Jeszcze wcześniej - w 1717 r. car Piotr I potrafił wyszukać polskich posłów renegatów, którzy przegłosowali utratę suwerenności Rzeczypospolitej na Sejmie Niemym. Mechanizm zdrady narodowej, istniejący w Polsce od tylu lat, jest ponadczasowy i niezmienny. Czołowi politycy polscy uzasadniają zdradę Ojczyzny fałszywie pojmowanymi dobrymi stosunkami z Rosją, niegdyś carską, następnie sowiecką, a obecnie "demokratyczną" prezydenta Putina. Ci renegaci pragną też wciągnąć do "targowicy" jak największą liczbę Polaków, aby mieć dla samych siebie polityczne alibi. Znakomicie scharakteryzował to zjawisko na przykładzie króla - targowiczanina i zdrajcy Paweł Jasienica: "Stanisław August sam siebie poddał działaniu piekielnego prawa równi pochyłej. Kto raz na nią wstąpił, co głos ogółu zwie zazwyczaj
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przestrogi Józefa Piłsudskiego
Marszałek Józef Piłsudski, definiując sytuację II Rzeczypospolitej wkrótce po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., przestrzegał jednoznacznie: "Niegdyś spotkaliśmy w Polsce ludzi twierdzących, że służba dla Rosji jest równoznaczna ze służbą Ojczyźnie. (.) Polskę być może czekają i ciężkie przeżycia. Podczas kryzysów strzeżcie się agentów. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym. (.) Zwycięstwa nad agenturami nie odnieśliśmy wcale. Cały szereg ludzi zajmujący w państwie naszym wysokie stanowiska przeszedł przez służbę szpiegowską u obcych, nasze partie polityczne szpiegowały płatnie na rzecz obcych, a nawiązane wówczas kontakty pozostają do dziś dnia nie zerwane - wypłacone wówczas rachunki znajdują się do dziś dnia w dossier obcych gabinetów".
Komunistyczna targowica XX wieku
"Tak wyglądała targowica współczesnej Polski" - pisze o latach 1944-45 prof. Norman Davies, wymieniając z nazwiska Bieruta, Gomułkę, Rolę-Żymierskiego i Osóbkę-Morawskiego. Angielski historyk, dalej pisząc o stanie wojennym, tak charakteryzuje generała dyktatora: "Jaruzelski był oficerem w służbie imperium sowieckiego od młodości aż do emerytury. (...) Element prorosyjski był zawsze znacznie silniejszy, niż Polacy chcą się przyznać. (...) Jaruzelski już jako szef Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego był człowiekiem KGB. (.) Gdy się weźmie panujący w Polsce układ polityczny, pytanie o to, czy wprowadzając stan wojenny, Jaruzelski działał z inicjatywy własnej, czy też z inicjatywy Moskwy, staje się pytaniem retorycznym. Gdyby Jaruzelski sam opracował plan działania, to i tak jako lojalny komunista musiałby prosić sowieckich towarzyszy o zielone światło. Gdyby zaś plan narodził się w Moskwie, generał musiałby go posłusznie wykonać".
Tak właśnie wyglądał polityczny mechanizm zdrady narodowej w rządzonej przez komunistów Polsce Ludowej. Był prawie identyczny jak ten w XVIII wieku, tyle tylko że carski dwór w Petersburgu zastąpiło sowieckie Politbiuro na Kremlu. Targowicę XX wieku w Polsce najdokładniej sprecyzował nie byle kto, bo Wiaczesław Mołotow - prawa ręka Stalina, premier rządu sowieckiego i razem z von Ribbentropem współsygnatariusz IV rozbioru Polski z 23 sierpnia 1939 r. Dożywszy sędziwego wieku, Mołotow zanotował dosłownie w swym pamiętniku: "Jaruzelski (.) nigdy wcześniej nie słyszałem tego nazwiska, zanim nie ujrzałem go w roli pierwszego sekretarza (...). Bolszewików było wśród Polaków niewielu. Jaruzelski nas wyręczył". I to właśnie jest istota prawdy o stanie wojennym w Polsce. Jaruzelski wyręczył Rosjan!
Współczesną targowicę w PRL scharakteryzował znakomicie w swych cynicznie szczerych wspomnieniach gen. Witalij Pawłow - przez kilkanaście lat szef rezydentury KGB w Warszawie, a następnie rektor akademii KGB w Moskwie. Pisze on, że zbrodnicze KGB miało agentów we wszystkich krajach Europy, w USA, Kanadzie, dosłownie na całym świecie. Tylko w Polsce nie było sowieckiej agentury! Pawłow pisze dosłownie: "KGB w Polsce nie miało agentów, a jedynie zaufanych ludzi wśród przyjaciół". Dalej następują znakomite charakterystyki takich przyjaciół KGB, jak m.in. Gierek, Kania, Jaruzelski, Moczar, Kiszczak, Szlachcic, Jaroszewicz, zdrajcy i renegaci własnej Ojczyzny.
Pod fałszywie pojmowanymi hasłami dobrych stosunków współpracy oraz pojednania z Rosją w ciągu ostatnich 220 lat mieliśmy realnie do czynienia z kolejnymi aktami zdrady Polski, dokonywanymi w imię imperialnych celów Rosji carskiej, potem sowieckiej, a obecnie Rosji Putina. Dobre stosunki i współpraca z sąsiadami powinny być celem polityki zagranicznej każdego państwa. Także pojednanie jest rzeczą szlachetną i potrzebną. Ale to nie może być "ulica jednokierunkowa". To nie może być tak, że z Rosją mamy ciągle nierozliczone rachunki krzywd. Po 10 kwietnia 2010 r. dochodzą nowe. Moskwa domaga się od Polaków dobrej woli, a sama nie tylko nie wykazuje dobrej woli, ale wykazuje wolę najgorszą!
Józef Szaniawski - dr historii, politolog, publicysta, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Autor monografii, m.in. "Reduta - Polska między historią a geopolityką", "Pułkownik Kukliński - tajna misja", "Victoria polska - Marszałek Piłsudski w obronie Europy", "Rosja - Imperium zła". W latach 1973-85 prowadził działalność niepodległościową i konspiracyjnie współpracował z Radiem Wolna Europa. Wykryty przez bezpiekę, został skazany przez sąd stanu wojennego na 10 lat więzienia. Uniewinniony przez Sąd Najwyższy w 1990 r. jako ostatni więzień polityczny PRL. W latach 1993 - 2004 był pełnomocnikiem i przyjacielem płk. Ryszarda Kuklińskiego.