Reklama

„Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie”

Niedziela Ogólnopolska 20/2012, str. 16-17

wikipedia.pl

Polacy na „Widmie”, 18 maja 1944 r.

Polacy na „Widmie”, 18 maja 1944 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mija 68 lat od czasu, kiedy w dniach 11-18 maja 1944 r. żołnierze II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa stoczyli we Włoszech zwycięski bój o Monte Cassino, które przez wiele miesięcy stanowiło trudny do zdobycia niemiecki bastion, zagradzający aliantom drogę do Rzymu. Monte Cassino to miejsce szczególne dla każdego Polaka, naznaczone krwią i męstwem polskich żołnierzy, to miejsce, gdzie zawsze maki będą już czerwieńsze, „bo z polskiej wzrosły krwi”. Ale historia Monte Cassino to nie tylko wspomnienie zwycięskiej batalii z 1944 r.

„Ora et labora”

Reklama

Archeolodzy są przekonani, że już starożytni Wolskowie (jedno z plemion italskich) założyli w tym miejscu swoją osadę. W czasach Imperium Rzymskiego w V wieku przed Chrystusem na górze i jej stokach rozlokowano ok. 4 tys. rzymskich kolonistów, a na szczycie wybudowano pogańskie świątynie ku czci Jowisza, Febusa i Wenery.
Według tradycji, między rokiem 525 a 529 dotarł tu Benedykt z Nursji. Zapewne mistyka tego miejsca podsunęła mu myśl o wybudowaniu klasztoru, w którym osiadł i przebywał aż do śmierci. Opactwo na Monte Cassino, w którym św. Benedykt zredagował Regułę swojego zakonu, zawierającą powszechnie znane motto: „Ora et labora”, stało się w owym czasie najważniejszym duchowym miejscem chrześcijańskiej Europy, a myśl św. Benedykta, oparta na dwóch podstawowych założeniach - modlitwie i pracy - stała się wzorem i podstawą dla tysięcy powstających wówczas na zachodzie Europy klasztorów.
Do dziś na jednej z bram wejściowych prowadzących do pieczołowicie odbudowanego po II wojnie światowej kościoła widnieje przedstawiona w barwnym metalowym rycie scena, na której św. Benedykt na własnych plecach wnosi na szczyt góry materiały budowlane potrzebne do budowy świątyni.
Ze względu na strategiczne położenie Monte Cassino wraz z opactwem wiele razy w dziejach było celem ataków i najazdów zbrojnych oddziałów, jak choćby Longobardów czy Saracenów, zmuszających mnichów - nieraz na długie lata - do opuszczenia klasztoru. Zawsze jednak mnisi powracali na wzgórze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czy widzisz te gruzy na szczycie?

Opactwo na Monte Cassino odegrało też ogromną rolę w historii II wojny światowej. Po opanowaniu Półwyspu Apenińskiego przez wojska niemieckie klasztor zamienił się w dobrze ufortyfikowany niemiecki bastion, zamykający aliantom drogę z południa na północ Włoch. 10 lipca 1943 r. wojska amerykańskie, angielskie i francuskie wylądowały na Sycylii i ofensywa aliancka z determinacją posuwała się w kierunku stolicy. Po zachodniej stronie Apeninów walczyły oddziały 5. Armii gen. Marka Clarka, zaś po wschodniej stronie Adriatyku - 8. Armia Brytyjska gen. Bernarda Montgomery’ego, w skład której wchodził II Korpus Polski. Już jesienią 1943 r. Niemcy zostali wyparci z południa Włoch, jednak po kilku miesiącach, na przełomie 1943 i 1944 r., napór wojsk alianckich we Włoszech został powstrzymany na linii Gustawa, czyli systemie połączonych niemieckich umocnień, rozciągających się w poprzek Półwyspu Apenińskiego, których kluczowym elementem była sieć fortyfikacji i bunkrów na wzgórzu klasztornym i w jego okolicy. Panowanie nad tym i sąsiednimi wzgórzami umożliwiało Niemcom sprawowanie kontroli nad całą doliną rzeki Liri, przez którą wiodła najkrótsza droga z Neapolu do Rzymu. W tej sytuacji dowództwo wojsk sprzymierzonych postanowiło skierować wzmocnione ataki właśnie na linię Gustawa. Jednak ten szczególny jej punkt umocnień, Monte Cassino, długo pozostawał niezdobyty. Na nic zdały się ataki z lądu i z powietrza, podczas których lotnictwo alianckie zrzuciło na Monte Cassino ponad 350 ton bomb. Wzgórza broniły doskonale wyszkolone jednostki powietrzno-desantowe, wzmocnione ciężką artylerią. Wąskie, wijące się w stronę klasztoru ścieżki zostały zaminowane, a pozycje spadochroniarzy okopane i starannie zamaskowane.
Dowódca 15. Grupy Armii, w skład której wchodził m.in. II Korpus Polski, jeden z najlepszych dowódców brytyjskich okresu II wojny światowej, gen. Harold Alexander, widząc nieskuteczność dotychczasowych prób przełamania frontu, zwrócił się z prośbą do polskiego dowódcy o włączenie jego żołnierzy do dalszych działań, powierzając im ostateczne przełamanie linii Gustawa. Gen. Anders zdawał sobie sprawę, że po wcześniejszych niepowodzeniach wojsk alianckich zdobycie tego bastionu przez żołnierzy polskich, z chwilą zakończenia wojny, może być szansą na zwrócenie międzynarodowej uwagi na sprawę polską. Nikt wówczas nawet nie przypuszczał, że może stać się inaczej, o czym mieliśmy się, niestety, przekonać dość szybko podczas powojennych konferencji pokojowych ustalających nowy ład w Europie (Jałta, Poczdam).
Kolejne dni przyniosły zmasowane ataki polskich żołnierzy. 11 maja, po uprzednim przygotowaniu artyleryjskim, Polacy rozpoczęli szturm na Monte Cassino. Niestety, zarówno pierwszy, jak i kolejne następujące po sobie ataki nie przynosiły upragnionego zdobycia klasztornego wzgórza. Obezwładnianie ogniem artylerii i siłą lotnictwa niemieckich pozycji obronnych niewiele polepszyło sytuację atakującej piechoty. Dowództwo niemieckie propagandowo i obłudnie rozgłaszało, że broniąc tak zaciekle klasztoru na Monte Cassino, chronią od zniszczenia przebogate zbiory i bezcenne dzieła sztuki wielkiej benedyktyńskiej biblioteki. W rzeczywistości jednak zbiory te wcześniej wywieźli i umieścili częściowo w mauzoleum Hadriana i w Pałacu Weneckim w Rzymie oraz w zamku w Spoleto.
Aż nadszedł pamiętny 18 maja 1944 r., kiedy na ruinach klasztoru na Monte Cassino o godz. 11.45 zatknięto polską flagę. Dokładnie w południe rozległy się dźwięki hejnału mariackiego, obwieszczającego zdobycie niemieckiej twierdzy. W kilka godzin później, na rozkaz gen. Andersa, tuż obok biało-czerwonej zatknięto flagę brytyjską. Niedługo potem nad rumowisko nadleciał amerykański myśliwiec, a jego pilot zrzucił bukiet biało-czerwonych róż, oddając w ten sposób hołd poległym polskim żołnierzom.
W bitwie o Monte Cassino poległo 860 oficerów i żołnierzy polskich. Po ekshumacjach ciał z okolicznych cmentarzy i prowizorycznych grobów, tych, którzy oddali życie wprawdzie na włoskiej ziemi, ale z myślą o wolnej Polsce, pochowano na cmentarzu pod Monte Cassino.
Jednak zwycięstwo to nie oznaczało końca kampanii włoskiej. Polacy walczyli jeszcze na Monte Cairo i Piedimonte, a po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu strat II Korpus Polski został przesunięty na odcinek adriatycki. Droga do wolnej Polski wiodła przez kolejno wyzwalane włoskie miasta: Loreto, Ankonę i Bolonię. Właśnie zwycięska bitwa o Bolonię (21 kwietnia 1945 r.) była ostatnim akordem kampanii włoskiej. Batalia o Monte Cassino uznana została za jedną z najcięższych, ale i najbardziej znaczących walk II wojny światowej.

... bo wolność krzyżami się mierzy

Monumentalnym pomnikiem bitwy o Monte Cassino jest położony u stóp klasztornego wzgórza cmentarz żołnierzy polskich - nie tylko przejmujący ślad zwycięskiej walki II Korpusu pod dowództwem gen. Andersa, ale też jedności społeczeństw II Rzeczypospolitej: katolików, protestantów, unitów, prawosławnych, Żydów. Spoczywają więc razem: Polacy, Białorusini, Ukraińcy - wszyscy oni wyprowadzeni przez Władysława Andersa z „nieludzkiej ziemi”, z sowieckich łagrów Archipelagu Gułag.
Cmentarz, zaprojektowany przez Wacława Hryniewicza i Jerzego Skolimowskiego, niczym kamienny dywan rozpościera się w przyklasztornej dolinie, zajmując część zbocza, którą benedyktyni oddali Polsce w wieczystą dzierżawę. Kamień do wzniesienia tej blisko pięciohektarowej nekropolii pobrano z pobliskich kamieniołomów, zaś trawertyn na nagrobki i płyty ofiarował częściowo rząd włoski, który sfinansował również transport i płace robotników. Cmentarz zbudowany jest na dziewięciu tarasach, na których widnieją rzędy jednakowych prostych kamiennych krzyży. Jest ich w sumie 1072. Na najwyższym tarasie umieszczono ołtarz, do którego prowadzą szerokie kamienne schody. Cmentarz poświęcony został 1 września 1945 r. przez biskupa polowego Wojska Polskiego abp. Józefa Gawlinę, który w 1964 r., zgodnie ze swoją wolą, na tym cmentarzu został też pochowany.
Po obu stronach bramy wejściowej, niczym straż honorowa, wznoszą się dwa monumenty. Na każdym z nich husarski orzeł z rozłożonymi skrzydłami. Tuż za bramą, pośrodku półkulistego tarasu widnieje ogromny Krzyż Virtuti Militari - pośmiertne odznaczenie nadane polskim żołnierzom, a nad brzegiem tarasu umieszczono ogromną antykwą wykuty półkoliście napis: „Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni jej służbie”. Po latach (w 1970 r.) wśród swoich żołnierzy spoczął też zmarły w Londynie ich dowódca gen. Władysław Anders, który po wojnie, pozbawiony przez władze komunistyczne polskiego obywatelstwa, nie mógł wrócić do Polski.
Monte Cassino, ziemia, na której - według słów żołnierskiej pieśni - „Polak z honorem brał ślub”, rzeczywiście w jakimś sensie „do Polski należy”. I „choć Polska daleko jest stąd”, to jednak wzgórze to wpisało się na zawsze w jej historię. I tak czuje zapewne każdy rodak odwiedzający dzisiaj polski cmentarz wojskowy pod Monte Cassino.
I choć „przejdą lata i wieki przeminą”, to jednak „pozostaną ślady dawnych dni”, które kolejne pokolenia poniosą, i ponieść powinny, dalej...

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przerażający opis obrażeń, jakich doznał zamordowany ks. Lachowicz

2024-11-20 20:57

[ TEMATY ]

ks. Lech Lachowicz

ks. Jacek Bacewicz

morderstwo kapłana

obrażenia

Instytut św. Maksymiliana Kolbego

ks. prałat Lech Lachowicz

ks. prałat Lech Lachowicz

Makabryczny opis okoliczności napadu na ks. Lecha Lachowicza. - Jeden z policjantów stwierdził, że przez całą swoją służbę nigdy nie spotkał się z takim bestialstwem - powiedział w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” ks. Jacek Bacewicz, który był na miejscu, gdy z plebanii wynoszono ciało zamordowanego kapłana.

Ks. Bacewicz, proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Szymanach jako jeden z pierwszych dotarł na miejsce zbrodni. Jak opisuje, drzwi do plebanii były zniszczone, a ksiądz Lachowicz został zaatakowany w przedsionku przy kancelarii, gdy zszedł na dół, by zobaczyć co się dzieje.
CZYTAJ DALEJ

Czwarty papież

Niedziela Ogólnopolska 47/2022, str. 18

[ TEMATY ]

św. Klemens I

commons.wikimedia.org

Św. Klemens I

Św. Klemens I

Święty Klemens był trzecim następcą św. Piotra, po Linusie i Anaklecie.

Był synem Faustyna, niewolnikiem pochodzenia żydowskiego. Miał go wyzwolić patrycjusz rzymski Klemens, którego imię przybrał z wdzięczności. Prawdopodobnie został ochrzczony i otrzymał święcenia kapłańskie z rąk Piotra Apostoła, o czym pisał Tertulian. Kierował Kościołem w latach 88-97. Autorem najważniejszego świadectwa o jego życiu jest św. Ireneusz, biskup Lyonu do 202 r. Zaświadcza on, że Klemens „widział Apostołów”, „spotykał ich”, „miał jeszcze w uszach ich przepowiadanie, a przed oczyma ich tradycję”.
CZYTAJ DALEJ

Propozycja na filmowy małżeński wieczór

2024-11-23 09:11

[ TEMATY ]

film

Materiał prasowy

„Czasem trzeba odpuścić” – któż z nas nie powtarzał sobie takiego hasła, kiedy zwyczajnie, po ludzku wiedział, że już nie da rady albo ma dość? Film o tym samym tytule to zaproszenie do wzięcia udziału w podróży, która na nowo ustawia nas na właściwe tory. Kino drogi, które chce nas skonfrontować, z naszą hierarchią wartości, czy relacjami z najbliższymi.

Ile czasu nieraz straciliśmy na tym, aby znaleźć dobry, interesujący, wartościowy film; kilkanaście czy kilkadziesiąt minut. Spieszymy z propozycją oraz krótką recenzją. Kto wie, może w tym serwisie będzie to już regularna publikacja?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję