Reklama

Historia

Symbole polskiego września 1939

Największa wojna w dziejach ludzkości – II wojna światowa – rozpoczęła się w Polsce nad ranem 1 września 1939 r. Wśród kart historii wojny obronnej Polski w 1939 r. są te o szczególnym, symbolicznym znaczeniu. Należą do nich m.in. niemiecki nalot na Wieluń, obrona Westerplatte i bój pod Mokrą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bombardowanie Wielunia w 1939 r. jest symbolem bestialstwa Niemców w II wojnie światowej, które apogeum wobec Polaków osiągnęło w Powstaniu Warszawskim. To właśnie w Wieluniu po raz pierwszy pokazali oni swoje mroczne oblicze podczas najkrwawszej z wojen.

1 września 1939 r. o godz. 4.40 nad Wieluniem, położonym ok. 15 km od granicy polsko-niemieckiej, pojawiły się samoloty Luftwaffe. Do niewielkiego, 15-tysięcznego miasteczka już w nocy przyjechało wielu ludzi na targ. 1 września przypadał w piątek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozkaz zbombardowania Wielunia wydał generał major Wolfram von Richthofen, dowódca niemieckiego lotnictwa szturmowego, które w 1939 r. bezlitośnie zrzucało tony bomb m.in. na Warszawę. Dwa lata wcześniej, podczas wojny domowej w Hiszpanii, dowodził on wspierającym wojska nacjonalistyczne niemieckim Legionem Condor, którego samoloty niemal starły z powierzchni ziemi baskijskie miasto Guernica. Niemcy w ten sposób testowali nowe samoloty i siłę rażenia bomb. Nalot na Wieluń miał charakter aktu terroru, miasto to bowiem nie było ani miejscem koncentracji polskich wojsk, ani ośrodkiem przemysłowym, ani też tzw. węzłem komunikacyjnym. Samoloty wroga, które dokonały ataku na Wieluń, napotkały tylko słaby ogień naszej obrony przeciwlotniczej. Zaatakowały m.in. wieluński szpital Wszystkich Świętych, oznaczony na dachu symbolem Czerwonego Krzyża. Bomby lotnicze spadły również na budynek oddziału położniczego i gmach szpitala zakaźnego przy ul. Piłsudskiego w Wieluniu. Niemieckie bombowce nurkujące, tzw. sztukasy, schodziły do ataku tzw. lotem nurkowym; miały zamontowane „syreny Udeta”, które wydawały ogłuszający dźwięk. Do bomb mocowano kartonowe rurki, by wydawały przenikliwy gwizd, gdy bomba spadała na ziemię. Szpitalne gmachy w Wieluniu zamieniły się w gruzowisko. Ludzie nie mieli szans ucieczki z budynków, a na otwartym terenie lotnicy niemieccy urządzali na nich polowania. Zginęło ok. 1200 osób, było też bardzo wielu rannych. W mieście zostało zniszczonych ponad 70 proc. budynków, a w samym ścisłym centrum – 90 proc., m.in. ratusz miejski, budynki sakralne – kościół farny i klasztor poaugustiański, a także synagoga.

Reklama

Wieluń został nazwany polską Guernicą. Po wojnie nikt nie został nawet przesłuchany w sprawie bombardowania miasta, a sami Niemcy uznali ten akt barbarzyństwa za mieszczący się „w ramach działań wojennych”, a nie za zbrodnię wojenną. Jeżeli nawet w ramach wspomnianych „działań” doszło do „zabójstw wykraczających poza wojenną konieczność”, to czyny te uległy przedawnieniu – twierdzą śledczy z kraju, który wywołał II wojnę światową i który krzyczy na cały świat o rzezi Drezna dokonanej przez lotnictwo alianckie.

Westerplatte broni się nadal

Bombardowanie Wielunia to symbol niemieckiego okrucieństwa. Westerplatte – to symbol twardego oporu, jaki Wojsko Polskie stawiło armii najeźdźców. Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte, strzegąca wejścia do polskiego portu w Gdańsku, miała szczególne znaczenie ze względu na międzynarodowe gwarancje ochrony, jakie otrzymała od Ligi Narodów. Jej załoga liczyła zaledwie 182 oficerów i żołnierzy. Nie otrzymali oni żadnego wsparcia z zewnątrz. Faktycznie więc zostali skazani przez polskie naczelne dowództwo na śmierć. Zagłada tej placówki miała poruszyć światową opinię publiczną, ukazać niemiecką agresję jako napad bandycki, nieliczący się z prawem międzynarodowym.

Niemcy oddali pierwsze salwy w kierunku Westerplatte 1 września 1939 r. o godz. 4.45 rano z dział pancernika „Schleswig-Holstein”. Ten obraz zna chyba niemal każdy z nas, urósł on w powszechnej świadomości Polaków do rangi symbolu rozpoczęcia II wojny światowej. We wrześniu 1939 r. o obronie Westerplatte informowało na bieżąco radio, a także agencje w Europie i na świecie. To była duma wszystkich Polaków – 7 dni pod naporem 3,5 tys. Niemców, w tym elitarnych oddziałów SS, wspieranych z powietrza przez eskadry bombowców nurkujących, oraz z morza – przez działa wielkiego kalibru niemieckiego pancernika. Na Westerplatte nie doszło do rzezi obrońców – Hitler nie chciał takiego rozgłosu. Po kapitulacji Wojskowej Składnicy Tranzytowej przyjechał tam, aby na własne oczy obejrzeć teren niemiłosiernie zorany eksplozjami bomb i potężnych pocisków.

Reklama

Mokra – kawaleria w akcji

Nie było na świecie takiego państwa, które byłoby w stanie samodzielnie wygrać wojnę z Niemcami Hitlera. Nie chodzi tylko o liczby. Także o nowoczesność, m.in. zastosowanie przez niemiecką armię łączności pozwalającej na doskonałe współdziałanie wielkich jednostek pancernych z lotnictwem. Polska na tym tle wypadała słabo, mimo że wydatki z budżetu na zbrojenia w II Rzeczypospolitej były ogromne. Jeśli dołożyć do tego zdradę naszych sojuszników i napad Sowietów 17 września 1939 r., trudno było tę wojnę obronną zakończyć inaczej niż klęską.

Przed 1 września 1939 r. nasza armia została rozproszona wzdłuż całej granicy z Niemcami, by uniemożliwić Hitlerowi zajęcie jakichkolwiek przygranicznych ziem bez walki. Korzystając z tego, niemiecki wódz postanowił błyskawicznie zająć Warszawę, by zdyskredytować Polskę w oczach Zachodu.

Główne uderzenie Niemców, w sile 100 tys. żołnierzy, 284 dział, 820 czołgów i 470 wozów pancernych oraz ok. 500 samolotów – ruszyło ze Śląska Opolskiego w kierunku Częstochowy, oddalonej od granicy o ok. 30 km. Na tym odcinku nasze siły liczyły ok. 30 tys. ludzi, 66 dział, 42 samochody pancerne i czołgi rozpoznawcze oraz 2 pociągi pancerne i nieliczne samoloty. 1 września Niemcy natrafili na opór na polach pod Mokrą na ziemi częstochowskiej. Niemiecka 4. Dywizja Pancerna, posiadająca 425 czołgów i wozów pancernych oraz 80 dział i moździerzy, a także wsparcie setek samolotów szturmowych, starła się z nieporównanie słabszą od niej Wołyńską Brygadą Kawalerii, dowodzoną przez płk. Juliana Filipowicza. Ułani walczyli pieszo, z użyciem m.in. broni maszynowej i dział; konie służyły do przemieszczania się wojsk. Niejednokrotnie na gruntowych polskich drogach okazywało się to lepszym środkiem transportu niż konie mechaniczne. W tej bitwie, podobnie jak w całej wojnie obronnej Polski w 1939 r., nie było szarż ułanów na niemieckie czołgi, co dość skutecznie wbiła do wielu głów hitlerowska, a potem komunistyczna propaganda. Niemcom 1 września nie udało się przełamać polskiej obrony pod Mokrą. Brygada poniosła jednak duże straty: ok. 500 ułanów zostało zabitych bądź rannych. Straty ludzkie ze strony niemieckiej nie są znane; na polu bitwy pozostawili oni od 60 do 100 czołgów. Zacięte boje Polaków spowolniły marsz wojsk wroga na Warszawę.

Barbarzyństwo Niemców w Wieluniu, nasz opór na Westerplatte i bój ułanów pod Mokrą, opóźniający niemiecki marsz na stolicę Polski, urastają do rangi symboli heroizmu Polaków w pierwszym dniu wojny, choć niewątpliwie stanowią tylko niewielką część tej największej tragedii w dziejach Polski i Polaków, jaką była II wojna światowa.

2015-08-25 12:26

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ziemia zroszona krwią bohaterów

W 75. rocznicę bitwy pod Oleszycami 17 września br. na Horaju odbyła się religijno-patriotyczność uroczystość. Nazwę bitwy wprowadził dr Rudolf Geschopf, kronikarz niemieckiej 45. Dywizji Piechoty, która walczyła 14-16 września 1939 r. z wojskami 21. Dywizji Piechoty Górskiej, dowodzonej przez gen. bryg. Józefa Kustronia na terenie dzisiejszych gmin: Oleszyce i Stary Dzików. W tej nierównej walce poległ w boju na przysiółku Koziejówka k. Ułazowa ten bohaterski dowódca. Przy drodze z Oleszyc do Starego Dzikowa, na Horaju, gdzie 15 września 1939 r. stacjonował sztab 21 DPG, Nadleśnictwo Oleszyce w 1983 r. zrobiło zajazd turystyczny i postawiło dębowy pomnik poświęcony gen. J. Kustroniowi. Od tamtego czasu co roku odbywają się tu uroczystości patriotyczno-religijne organizowane przez Urząd Miasta i Gminy wraz z parafiami w Oleszycach i Starych Oleszycach. Od 2002 r. Szkoła Podstawowa w Starych Oleszycach nosi imię gen. Józefa Kustronia i aktywnie włącza się w organizację tej uroczystości. Tegoroczne obchody 75. rocznicy śmierci gen. Kustronia rozpoczęły się Mszą św. sprawowaną przez proboszcza parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Oleszycach ks. kan. Józefa Dudka. W homilii ks. Dudek przypomniał, że potrzeba nam wartości nieprzemijających. Pragniemy, by zwyciężała miłość, prawda, dobro, piękno. – O tych wartościach za mało myślimy, wybierjąc zło, kłamstwo, nienawiść, brzydotę. Dając – otrzymujemy, wybaczając – zyskujemy przebaczenie, a umierając – rodzimy się do wiecznego życia. Tego uczy nas gen. Kustroń, syn ziemi lwowskiej, beskidzkiej, lubaczowskiej. Tragiczne jest, gdy żyjemy dla siebie. Gen. Kustroń żył dla Polski. Od 75 lat jest wzorem dla młodych ludzi – argumentował ks. J. Dudek.

CZYTAJ DALEJ

Meksyk: 18 pielgrzymów zginęło w wypadku autobusu

2024-04-29 11:17

[ TEMATY ]

Meksyk

Adobe Stock

Co najmniej 18 osób zginęło , a 12 zostało rannych w wypadku autobusu 28 kwietnia w Meksyku. Według lokalnych mediów większość ofiar, to pielgrzymi z Guanajuato, którzy udawali się na pielgrzymkę do sanktuarium w Chalma.

Po bazylice Matki Bożej z Guadalupe w Mieście Meksyk, Chalma jest najczęściej odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym w kraju. Każdego roku pielgrzymuje tam ok. dwóch milionów ludzi, aby oddać cześć ukrzyżowanemu "Czarnemu Chrystusowi".

CZYTAJ DALEJ

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

2024-04-29 17:49

[ TEMATY ]

episkopat

Francja

Episkopat Flickr

Biskupi siedmiu francuskich diecezji należących do metropolii Reims rozpoczęli dziś pięciodniową pieszą pielgrzymkę w intencji powołań. Każdy z nich przemierzy terytorium własnej diecezji. W sobotę wszyscy spotkają się w Reims na metropolitalnym dniu powołań.

Biskupi wyszli z różnych miejsc. Abp Éric de Moulins-Beaufort, który jest metropolitą Reims a zarazem przewodniczącym Episkopatu Francji, rozpoczął pielgrzymowanie na granicy z Belgią. Po drodze zatrzyma się u klarysek i karmelitanek, a także w sanktuarium maryjnym w Neuvizy. Liczy, że na trasie pielgrzymki dołączą do niego wierni z poszczególnych parafii. W ten sposób pielgrzymka będzie też okazją dla biskupów, aby spotkać się z mieszkańcami ich diecezji - tłumaczy Bénédicte Cousin, rzecznik archidiecezji Reims. Jednakże głównym celem tej bezprecedensowej inicjatywy jest uwrażliwienie wszystkich wiernych na modlitwę o nowych kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję