Większość z nas nie pamięta momentu swojego chrztu. Czy było to tylko polanie naszej główki zimną święconą wodą, czy jednak coś więcej?
– Swoje odczucia w czasie samego obrzędu chrztu słabo pamiętam. Potem jednak dotarło do mnie, że w moim życiu zdarzyło się właśnie coś niezwykle ważnego. Odczułem niesamowitą jedność z otaczającą mnie wspólnotą Kościoła, ze wszechświatem. Wiedziałem, że od tej pory jestem dzieckiem Bożym, że jest Ojciec – Skała i Źródło, u którego zawsze znajdę wsparcie – wspomina Jakub z Drogi Neokatechumenalnej, który chrzest przyjął jako osoba dorosła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Żywy Jezus
Jezus realnie obecny w kawałku chleba. Jak rozumie ten cud przeciętny katolik?
Krystyna Olofsson to Polka od 30 lat mieszkająca w Szwecji, która przez długi czas cierpiała na chorobę nowotworową. Podczas pobytu u córki w Polsce dowiedziała się o niezwykłym wydarzeniu eucharystycznym w Sokółce. Pojechała tam z pielgrzymką i zamówiła Mszę św. z prośbą o uzdrowienie. Długo i gorąco modliła się także w tej intencji przed Najświętszym Sakramentem. Po kilku dniach od tej modlitwy ból, wcześniej nie do zniesienia, całkowicie ustąpił. Pani Krystyna zaraz po tym udała się na badania, a opinia lekarza była dla niej szokiem: nowotworu nie ma. I do tej pory nie było nawrotu choroby.
Reklama
– Chciałabym krzyczeć na cały świat: uwierzcie, że Jezus w Eucharystii jest żywy i prawdziwy! Jego słowa: „Proście, a otrzymacie”, są prawdziwe – zaświadcza pani Krystyna.
Cud konfesjonału
Piotr Zalewski z grupy ewangelizacyjnej „Wyrwani z Niewoli” przed swoim nawróceniem żył w całkowitym „bagnie”. Od dzieciństwa tkwił w nałogach, uzależniony od alkoholu i narkotyków. W pewnym momencie był już na skraju rozpaczy i bezsilności...
– Tamtego dnia zdecydowałem się pójść do spowiedzi. To był krok trochę w ciemno, bo nie znałem żadnych księży, żadnych ludzi Kościoła. Tamtego dnia trafiłem przed kratki konfesjonału i pierwszy raz w życiu wyznałem swoje grzechy prawdziwie, szczerze, bez udawania, bez ściemniania – zwierza się w swoim świadectwie Piotr. I dodaje: – Pod koniec spowiedzi usłyszałem od księdza jedno zdanie: „I ja odpuszczam tobie grzechy. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Czułem, jakby pod wpływem tych słów, tego znaku krzyża, Ktoś coś ze mnie zdjął, ogromny ciężar. Objawem tego były łzy, poczucie oczyszczenia, poczucie tego, że teraz pierwszy raz jestem sobą – płaczący, ale wolny – wyznaje ze wzruszeniem.
Od tego momentu minęło kilkanaście lat. Dziś Piotr ma żonę, rodzinę; skończył studia i realizuje swoje pasje, a jednocześnie świadczy o Bogu w szkołach i więzieniach.
Żywe spotkanie
Bierzmowanie jest nazywane sakramentem pożegnania młodych z Kościołem. Czy rzeczywiście? Może to dopiero prawdziwy początek ich życia we wspólnocie?
Reklama
– W VIII klasie podstawówki rozpoczęłam przygotowanie do przyjęcia sakramentu bierzmowania. W mojej parafii spotkania prowadziła Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym. Na tych spotkaniach zachwyciłam się tym, że Bóg może do mnie mówić i czyni to przez Pismo Święte. Moją animatorką była dziewczyna w tym samym wieku co ja – dla niej modlitwa to było żywe spotkanie – dzieliła się słowem Bożym tak spontanicznie, jakby naprawdę rozmawiała z kimś bardzo bliskim. Ona mówiła o Jezusie jak o swoim Przyjacielu – wspomina Marlena, teraz już siostra zakonna ze Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej.
Leczy naszą miłość
Reklama
– Moi uczniowie stali się małżonkami – zaczął jedną ze swoich homilii bp Edward Dajczak z Gorzowa Wlkp. – On był zaangażowany w wiele działań młodzieżowych i powoli dorastał jako mężczyzna. Wydawało się, że wyrósł człowiek Chrystusa. Potem zaczął się czas przemian ustrojowych. Inteligentny, bystry, sprawny rozpoczął tzw. własny biznes. Widziałem, jak nieustannie biega. Zatrzymałem go kiedyś i zapytałem: „Ty masz czas dla Jezusa?”. Spuścił głowę i odparł: „Nie zawsze”. Wtedy mu powiedziałem: „Uważaj, kolejny etap jest taki, że nie będziesz miał czasu dla żony i dzieci. Uważaj!”. Nie zatrzymał się. Półtora roku po tym wydarzeniu otrzymałem tragiczny telefon od jego matki, która poinformowała mnie, że złożyli do sądu pozew o rozwód. Chwyciłem za komórkę, ale nie można się było z nimi porozumieć. Poszedłem do kaplicy i w mojej ludzkiej bezradności przyszło natchnienie: dobry ksiądz, gdy choruje ktoś z jego parafian, bierze Najświętszy Sakrament i idzie do niego. Właśnie to zrobiłem: wziąłem Najświętszy Sakrament, wsiadłem do samochodu i pojechałem w miejsce oddalone kilkadziesiąt kilometrów od Gorzowa. Około godz. 22 wszedłem do ich domu i powiedziałem: „Nie macie czasu dla Jezusa, to wam Go przywiozłem na całą noc”. Cisza trwała gdzieś do 4 nad ranem, a potem on pierwszy zaczął płakać. Wówczas powiedziałem Jezusowi: „Jezu, jak mężczyzna płacze, to jest jeszcze ratunek...
– Wycofaliśmy pozew o rozwód. Jezus leczy nasze serca, naszą miłość... i wygrywa” – odezwali się za jakiś czas”.
Łaska i umocnienie
Ostatni sakrament. Krzyżyk na drogę, zapalona gromnica – koniec życia. Czy aby na pewno? Czy namaszczenie chorych to sakrament jedynie dla umierających?
– Dwukrotnie w życiu przyjęłam sakrament namaszczenia chorych. Cierpiałam na ciężką chorobę szpiku i nie dawano mi wielkich szans na przeżycie. Wierzyłam, że przez ten sakrament Bóg może mnie uzdrowić również fizycznie. Krótko po jego przyjęciu stan mojego zdrowia bardzo się poprawił – zaświadcza jedna z kobiet należących do Apostolstwa Chorych.
– Sakrament namaszczenia chorych ma wielką duchową moc. Każdy sakrament to Chrystus, który do nas przychodzi – przekonuje w wywiadzie dla Wzrastania były egzorcysta ks. Michał Olszewski.
Drzwi do cudów
„Światu potrzeba kapłanów, bo światu potrzeba Chrystusa” – mawiał św. Jan Paweł II. Ten sakrament jest wyjątkowy. Można rzec – sakrament rodzący sakramenty. Drzwi do przestrzeni cudów. Święty Jan Maria Vianney powiedział: „Gdyby nie było sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana wśród nas. Kto bowiem włożył Go do tabernakulum?”.
Aby wierni uwierzyli w rzeczywistą obecność Jezusa w sakramentach, często na początku potrzebują autentycznego świadectwa kapłanów. Sakramenty to skuteczne znaki łaski, które mogą realnie zmienić życie każdego z nas. Czasem wystarczy się tylko na nie otworzyć...