Za ciemnozielonym lasem, nieopodal wzgórza,
stała drewniana chatka nieduża.
Mieszkał w niej Hubert - pastuszek mały,
co pasł owieczki dzień cały.
Gdy nad doliną słonko zachodziło
i każde stworzonko do snu głowę chyliło,
wracał Hubercik i jego owieczki
do czystej i miłej zagródeczki.
Wieczorami, gdy owieczkom kleiły się oczęta,
na wspólną dobranockę zapraszał leśne zwierzęta.
Pastuszek wówczas w fotelu przy kominku siadał
i swym przyjaciołom cudowne baśnie opowiadał.
A gdy rankiem wychodził z chaty,
witały go radośnie wszystkie leśne skrzaty:
małe krasnale, piegowate biedroneczki,
jeże, sarenki, czarne jaskółeczki.
Kochały pastuszka kolorowe skrzaty,
nie skąpił im w gościnie malinowej herbaty.
Kochały pastuszka leśne zwierzęta,
bo zimą zawsze o nich pamiętał.
Kiedy piękny śnieżek prószył,
on smutnym ptaszkom chlebek kruszył.
Przygarniał zwierzątka bez domu,
nie pozwalał zmarznąć nikomu.
Kiedy mała myszka kataru dostała
podarował jej jagodowy syrop, by szybko wyzdrowiała.
Żabce założył plasterek na nóżkę,
kiedy zobaczył ją płaczącą nad stawem przy dróżce.
Konikom polnym gotował jarzębinowe soki,
by wiosną osiągały wysokie skoki.
Małym żuczkom podawał groszek zielony na liściach dębu,
by jak dorosną, miały dobry zgryz zębów.
I szepnę Tobie na uszko,
że Hubercik miał dobre serduszko.
Pomóż w rozwoju naszego portalu