Reklama

Dalszy ciąg rozmowy na temat ekumenizmu

W trosce o jedność chrześcijan

Niedziela łowicka 4/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. prał. dr. Andrzejem Lutrem, referentem diecezjalnym ds. duszpasterstwa ekumenicznego, wykładowcą ekumenizmu i religiologii rozmawia ks. dr Paweł Staniszewski.

Ks. Paweł Staniszewski: - Jak układają się obecnie stosunki z Kościołem prawosławnym? Z jednej strony, powstał przed kilkoma laty w Polsce Bilateralny Zespół Katolicko-Prawosławny, z drugiej pamiętamy - sprzed kilku lat - antypapieskie modły grupy prawosławnych na terenie kijowskiej Ławry Pieczerskiej, jednego z najważniejszych obiektów światowego prawosławia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. dr Andrzej Luter: - Trudności są duże, często wyrastające na podłożu ideologicznym i politycznym, dalekim od Ewangelii. Ale nie jest tak, jak bywało wcześniej, że dwa Kościoły istnieją obok siebie i nie dostrzegają siebie. Jest coraz lepiej. Nie jest to jeszcze to, czego wielu by oczekiwało, ale istnieje wzajemne uznanie wartości innego Kościoła, czy może inaczej: wartości w innym Kościele. Dostrzegalne jest uznanie prawa do inności, do odmiennej tożsamości religijnej. Oczywiście w każdym środowisku znajdą się osoby, które będą to deprecjonowały, ale występuje ogólna tendencja do wzajemnego spotykania się prawosławnych i katolików, do zbliżenia obu Kościołów. Czasami ta tendencja ma charakter - że się tak wyrażę - rosnący, a czasami malejący. Przykładem może być wizyta Papieża w Bukareszcie i rewizyta patriarchy Teoktysta w Watykanie, podczas której Jan Paweł II i Teoktyst wspólnie uczestniczyli w liturgii słowa, wymienili między sobą pocałunek pokoju. Ten sam Teoktyst otrzymał doktorat honoris causa KUL.
Powiedzmy jednak, że centrum konfliktów katolicko - prawosławnch jest Moskwa. Kościół katolicki w Rosji jest bardzo mniejszościowy, a obawy naszych braci prawosławnych co do jego „ekspansji”, prozelityzmu są mocno przesadzone. Myślę, że większość księży katolickich pracujących w Rosji chce tylko głosić Chrystusa i nic więcej. Nie będziemy tu poruszać aspektu politycznego, którego „zapach” unosi się w ostatnich latach nad relacjami prawosławno-katolickimi w Rosji. Co ciekawe, niedawno czytałem wypowiedzi, że większym zagrożeniem dla prawosławia w Rosji jest protestantyzm. Mój przyjaciel, ks. Lech Tranda z Kościoła ewangelicko - reformowanego opowiadał mi jak spotkał się kiedyś z młodym człowiekiem z Ukrainy, który studiuje na Uniwersytecie kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Opowiadał mu on o księdzu katolickim, który w sposób wspaniały ewangelizuje w Żytomierzu. Przekazuje Ewangelię, a nie wyznanie. Na koniec każdej ewangelizacji mówi: „A teraz niech każdy wraca do swojej cerkwi, swojego kościoła, swojego zboru i tam niech żyje tak, jak oczekuje tego od niego Jezus Chrystus”. Ja takie działanie przyjmuję i zgadzam się z nim. Nie lubię, jak łowi się w cudzym stawie. Nikt tego nie lubi, my katolicy także. Jest to zresztą wbrew przykazaniom Bożym. Prawosławni w Rosji, w dużej mierze z powodów historycznych, są mocno przewrażliwieni i często niesprawiedliwi w swoich sądach. Łowić trzeba pogan, a nawracać własnych katolików, własnych prawosławnych, własnych protestantów.
Reasumując podkreślmy, że kłopoty w relacjach międzychrześcijańskich, nie tylko z prawosławiem, wynikają z indywidualnie pojmowanych partykularnych interesów poszczególnych wspólnot wyznaniowych. Dużą rolę odgrywają zaszłości historyczne i wreszcie - obawa o przyszłość. Tu może nawet nie występuje egoizm, ale po prostu nie starcza miłości; ona jest, nie można powiedzieć, że jej nie ma. Czasami jest jednak przyjmowana i rozumiana z perspektywy człowieka upadłego. I to jest przyczyną tego, że nie posunęliśmy się do przodu w dialogu, tak jak należałoby tego oczekiwać. To jest sytuacja człowieka dążącego do królestwa Bożego, ale żyjącego ciągle w królestwie „księcia tego świata”. Życie, życiem tylko tego świata, przeszkadza w dostrzeżeniu tego, co jest istotne i ważne.

- Ojciec Święty w encyklice Ut unum sint zaprosił wszystkich chrześcijan do dyskusji na temat prymatu. Czy, zdaniem Księdza, dyskusja ta została w Polsce podjęta?

- Rzeczywiście, Ojciec Święty prosił teologów i biskupów innych Kościołów o dialog na ten temat. Odbywają się na ten temat konferencje teologiczne, są ważne deklaracje, artykuły, książki. Apel został podjęty przez inne Kościoły i trwa studium, refleksja, po to, by posługa papieska nie była przeszkodą w dialogu ekumenicznym, w dążeniu do jedności, ale by stała się posługą jedności. Na pewno jest to problem, np. Kościół prawosławny nigdy nie kwestionował honorowego prymatu biskupa Rzymu, natomiast rozumienie natury tego prymatu jest inne. Kościół prawosławny widzi potrzebę rozmowy o prymacie z perspektywy Kościoła niepodzielonego. Według prawosławnych wyznacza tę perspektywę pierwsze tysiąclecie chrześcijaństwa. Uważam, że potrzeba rozmowy na temat prymatu papieża w Kościele jest jedną z ważnych kwestii dialogu ekumenicznego, szczególnie dialogu Kościoła prawosławnego i rzymskokatolickiego, dotyczy to także relacji ze wspólnotami protestanckimi.
Dzięki Janowi Pawłowi II i jego wielkim poprzednikom, Janowi XXIII i Pawłowi VI sprawowanie prymatu stało się pokorną służbą pojednaniu i jedności - możemy już inaczej patrzeć na prymat. A jaki jest model przyszłościowy? Nie chodzi o to, by ewangelicy i prawosławni przyjęli nasz rzymskokatolicki model „poddania się” Papieżowi... Odrzucamy zasadę: „Chodźcie do nas!” Kardynał Huzar tak mówił o problemie prymatu: „Każdy pozostaje sobą, zachowuje własną tożsamość, ale w oparciu o jedno, widzialne centrum, którym - jak my wierzymy - jest następca św. Piotra, widzialny symbol jedności apostołów, a przez apostołów - całego Kościoła”. Oczywiście natychmiast odezwą się oponenci, którzy zapytają jak interpretować stwierdzenie „w oparciu o jedno widzialne centrum... następcę św. Piotra”. Problem, jak widać trudny, mało dyskutowany w Polsce.
Są jednak możliwe różne sposoby uznania prymatu papieża, co prawda nie w wymiarze teologicznym, do tego jeszcze daleka droga, ile raczej w wymiarze społeczno - moralnym. Niektórzy biskupi i wierni innych Kościołów oświadczają, że Papież jest reprezentantem całego chrześcijaństwa, wypowiadając się w ważnych sprawach etycznych: wojny, pokoju, sprawiedliwości społecznej, praw jednostek i narodów... Wielu chrześcijan uznaje to, co mówi Papież. Niektóre Kościoły (tradycji anglikańskiej) idą jeszcze dalej...
Próbując zrozumieć opory innych chrześcijan w kwestii prymatu dochodzę do wniosku, że czym innym jest dla nich forma sprawowania prymatu, (w przypadku Jana Pawła II w większości całkowicie aprobowana), a czym innym istota. Tu jest kłopot i trudność. Jeśli w dialogu na ten temat dominować będzie Ewangelia, a nie zadawnione uprzedzenia, niekiedy ideologia, a nawet polityka, to przyszłość widzę dość optymistycznie, choć w dalekiej perspektywie. Emocje bowiem pojawiają się ciągle. Niedobrze, że pastor w Skoczowie przeciwstawia się nadaniu szkole imienia Jana Pawła II, ja osobiście nie protestowałbym gdyby jakiejś szkole nadano imię Marcina Lutra.

Reklama

- Od kilku lat, w ramach dialogu międzyreligijnego, na 17 stycznia został ustanowiony Dzień Judaizmu. Dlaczego osobno eksponowany jest w tym czasie Dzień Judaizmu? Jakie te obchody mają znaczenie?

- To oczywiste, że tydzień ekumeniczny rozpoczyna się od Dnia Judaizmu. Chrześcijaństwo zrodziło się na ziemi Izraela i w łonie religii Starego Przymierza. Jezus był Żydem, podobnie jak Jego Matka i Apostołowie. Ojcowie soborowi w Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra Aetate stwierdzają, że zgłębiając tajemnicę Kościoła, należy pamiętać o więzi, którą lud Nowego Testamentu zespolony jest z plemieniem Abrahama. Jednocześnie Deklaracja zdecydowanie odrzuca trzy błędne teorie, które dominowały przez wieki w nauczaniu Kościoła i odcisnęły się negatywnie na relacjach z Żydami i z judaizmem. Chodzi o odrzucenie błędu o Bogobójstwie (nie można obarczać odpowiedzialnością całego narodu żydowskiego, a tym bardziej jego przyszłych pokoleń za śmierć Jezusa), błędu o odrzuceniu (Bóg nie cofa swoich obietnic, przymierza i wybrania) i błędu o zastępstwie (chrześcijaństwo nie wyparło judaizmu, który pozostaje religią żywą). Jan Paweł II w synagodze rzymskiej (13 kwietnia 1986 r.) wskazywał, że religia żydowska nie jest dla chrześcijaństwa, dla Kościoła rzymskokatolickiego, rzeczywistością zewnętrzną, a stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek religii. Ojciec Święty powiedział: „Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i - można powiedzieć - naszymi starszymi braćmi”. W Moguncji (17 listopada 1980 r.) Jan Paweł II mówił do gminy żydowskiej, że kto spotyka Jezusa, ten spotyka judaizm, słowami o „spotkaniu między ludem Bożym nigdy nieodwołanego przez Boga Starego Przymierza a ludem Nowego Przymierza”, i dalej o „spotkaniu między dzisiejszymi Kościołami chrześcijańskimi i dzisiejszym ludem tego Przymierza, które Bóg zawarł z Mojżeszem”. Trzeba nam zatem zrozumieć sens żydowskiej żywotności po Chrystusie.
W relacjach z judaizmem nie mówimy, rzecz jasna, o ekumenizmie w ścisłym tego słowa znaczeniu, bo jedność jest niemożliwa, mówimy raczej o „ekumenizmie korzeni”, który wypływa z genezy. Myślę, że to wystarczy za uzasadnienie Dnia Judaizmu.

- Od roku 2000 w Kościele katolickim w Polsce został też ustanowiony dzień modlitw poświęcony islamowi (26 stycznia). Jaki wymiar mają te obchody w naszym kraju?

- Nie możemy patrzeć na braci muzułmanów jak na terrorystów. Przecież łączy nas wiara w jednego Boga, szacunek dla świata wspólnych wartości. Biskup Tadeusz Pikus, członek Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów, podkreśla, że te wartości to: poszanowanie życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, rodzina i małżeństwo, jako naturalny związek mężczyzny i kobiety oraz poszanowanie praw drugiego człowieka. Zideologizowany islam, który przez swoją zbrodniczość jest zaprzeczeniem samego siebie i który dominuje w mediach, wypacza nam obraz prawdziwych wyznawców Allaha. Trzeba ten stereotyp przezwyciężyć, co nie jest łatwe, a momentami wydaje się niemożliwe do zrealizowania. Tym bardziej z uznaniem należy przyjąć inicjatywę Dnia Islamu, który kończy Tydzień Ekumeniczny.

- Wszystkich nas łączy perspektywa zbawienia?

- Świetnie, że Ksiądz porusza ten temat. W kwestii zbawienia przyjmujemy w Kościele katolickim inkluzywizm chrystocentryczny. Inkluzywizm („włączanie”) przyznaje religiom pozachrześcijańskim posiadanie elementów zbawczych na podstawie powszechnej woli zbawczej Boga, z jednoczesnym podkreśleniem tego, że Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem i Odkupicielem. Nie można Go stawiać obok Buddy czy Mahometa, a chrześcijaństwo rodząc się z tajemnicy paschalnej Jezusa Chrystusa zawiera pełnię środków odkupienia i zbawienia. Kościół Chrystusowy, jest konieczny do realizacji powszechnej funkcji zbawczej Jezusa Chrystusa wobec świata. A więc każdy, kto otrzymuje zbawienie, Żyd (który ma specjalną więź Przymierza z Bogiem), muzułmanin, buddysta, niewierzący, zbawia się - nieświadom tego - przez Chrystusa. Gdyby był świadom tej zbawczej obecności, gdyby uznał i wyznał Chrystusa, stałby się chrześcijaninem. To jest nasza wiara, że zbawiamy się wszyscy przez Niego i dzięki Niemu. Z Bożej inicjatywy została otwarta jedyna droga zbawienia i wchodzą na nią ludzie różnych epok, ludów, narodów, religii i kultur.

- A kiedy osiągniemy jedność?

- Nie możemy prorokować, ale możemy mieć nadzieję i modlić się. „Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja i miłość, te trzy...”

- Dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież w Wenecji: paradoksalnie, pobyt w więzieniu może oznaczać nowy początek

2024-04-28 09:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA

Paradoksalnie, pobyt w zakładzie karnym może oznaczać początek czegoś nowego, poprzez ponowne odkrycie nieoczekiwanego piękna w nas samych i w innych, czego symbolem jest wydarzenie artystyczne, które gościcie i do którego projektu aktywnie wnosicie swój wkład" - powiedział Franciszek do kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym Wenecja-Giudecca. W nim znajduje się Pawilon Stolicy Apostolskiej na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki - La Biennale w Wenecji.

Papież zapewnił kobiety, osadzone w Zakładzie Karnym w Giudecca, że zajmują one szczególne miejsce w jego sercu.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Wkrótce Dzień Dziecka w Rzymie

2024-04-28 16:13

Ewa Pankiewicz

Wy wszyscy, dziewczynki i chłopcy, będący radością waszych rodziców i rodzin, jesteście także radością ludzkości i Kościoła - napisał w orędziu do dzieci papież Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję