Organizatorom - Fundacji „Świat na tak” przyświeca idea promowania wśród młodzieży pozytywnych zachowań, działań i postaw oraz upowszechniania wolontariatu. Wśród tegorocznych, krakowskich „Wspaniałych” znalazł się Arkadiusz Świątek.
Trafił do „Siemachy”
Arek mieszka w Nowej Hucie z mamą i braćmi: Mariuszem, Konradem, Bartkiem i Marcinem. Jest uczniem II kl. Technikum Budowlanego nr 2 oraz aktywnym uczestnikiem zajęć organizowanych przez „Siemachę”. To właśnie Dzienny Ośrodek Socjoterapii „na Górali” zgłosił jego kandydaturę do konkursu „8 Wspaniałych”. - Do „Siemachy” trafiłem w 2004 r., gdy otwarli oddział w Nowej Hucie - wspomina Arek.- Dużo się w ośrodku działo; wycieczki, gry sportowe, bezpłatna pomoc w nauce, jedzenie. To mnie zaczęło wciągać. - Arek mocno się zaangażował w naszą działalność - uzupełnia wypowiedź nastolatka dyrektor „Siemachy” w Nowej Hucie Ewelina Gawlik-Libera. - W 2007 r. został „Siemachowcem Roku”. To duże wyróżnienie. Spośród 150 osób, które do nas, na osiedlu Górali, przychodzą na różne zajęcia, wybieramy co roku jednego, najbardziej zasłużonego
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bardzo się zmienił
W bezpośrednim kontakcie utytułowany nastolatek jest otwarty, szczery i serdeczny. Przyznaje, że nie należy do najlepszych uczniów, ale przechodzi do kolejnych klas. Jego mama, Bernadeta Świątek, gdy pytam, jakim synem jest Arek, odpowiada: - Bardzo się zmienił przez ostatnie lata. Kiedyś był zamknięty, nie chciał rozmawiać o szkole, o kolegach. Ale nie miałam z nim kłopotów - dobry, spokojny, wrażliwy. Obecnie chętnie ze mną, z braćmi rozmawia, mogę też liczyć na jego pomoc, zwłaszcza w opiece nad dwoma najmłodszymi synami, którzy są chorzy. Również dyrektor Gawlik-Libera przyznaje, że cechy, którymi się Arek wyróżnia, to wrażliwość i dobroć. - To nie jest chłopak, który mógłby komuś coś złego zrobić. Do wszystkich nastawiony przyjaźnie, bardzo skromny, powiedziałabym nawet, że zbyt skromny.... Także Piotrek, z którym Arek trafił do „Siemachy”, twierdzi, że to dobry kolega, i podkreśla, że zajęcia w ośrodku bardzo go zmieniły. - Stał się pewniejszy swoich racji, nauczył się pisać projekty, które wszyscy realizują, tworzyć prezentacje multimedialne, grać na perkusji - wylicza.
Sprawił radość
Gdy dyrektorka ośrodka, wspólnie z psychologiem i pedagogiem, zapytali Arka, czy chciałby wziąć udział w konkursie, nie był zachwycony. - Nie uważałem, że robię coś aż tak ważnego, żeby to zasługiwało na nagrodę - przyznaje Arek. - Obawiałem się spotkania z komisją konkursową, pytań. Aż do uroczystej gali nie wiedziałem, czy zdobędę tytuł, toteż po ogłoszeniu werdyktu moja radość była tym większa. - W „Siemasze” bardzo się ucieszyliśmy z wygranej, z tego, że w nagrodę Arek pojedzie do Grecji, chociaż byli i tacy, którzy mu zazdrościli - przyznaje Piotrek. - Sukces syna bardzo mnie zaskoczył - mówi mama. - Nie sądziłam, że wygra, przecież on nie robi nic nadzwyczajnego. Ale bardzo się cieszę!
Od ogłoszenia werdyktu upłynęło trochę czasu. Arek, tak jak wcześniej, przychodzi do „Siemachy”, pracuje nad realizacją kolejnych projektów, pomaga wychowawcom, rozwija zainteresowania. - Ten tytuł jest dla mnie potwierdzeniem słuszności tego, co robię - mówi nastolatek. - Myślę, że zobowiązuje mnie do konsekwentnej pracy nad sobą i w ośrodku. Zwyczajnie, nie mogę sobie teraz odpuścić!