Reklama

Prosto z Sejmu

Jeśli Polska pozostanie wierna

Niedziela Ogólnopolska 39/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pisząc ten tekst, nie znam, oczywiście, wyników wyborów parlamentarnych, dlatego oficjalne przedstawienie przez SLD składu rządu przed wyborami uważam za obrażające Polaków. Sondaże, owszem, wskazują na ich wygraną, ale z taką komunistyczną butą mieliśmy do czynienia w latach, kiedy panowała leninowska zasada: Nieważne, kto jak głosuje, ważne, kto liczy głosy. Podobnie też zachował się prezydent Kwaśniewski podczas ostatniego posiedzenia Sejmu, 18 września 2001 r., kiedy to po czteroletnich bojach udało nam się uchwalić ustawę o ograniczeniu handlu w niedzielę w supermarketach. Dosłownie kilka minut po przegłosowaniu tej ustawy Prezydent oświadczył, że jej nie podpisze. Od razu chciał uspokoić zachodnie koncerny nie płacące podatków, że mogą w Polsce dalej zbijać majątek i niewolniczo wyzyskiwać Polaków.
Mandat obecnego Sejmu wygasa w przeddzień zwołania pierwszego posiedzenia nowo wybranego Sejmu, będzie więc jeszcze okazja do podsumowań, dlatego chciałbym w tym tekście nawiązać do ważnego znaku, jaki wiąże się z wydarzeniami w USA. Terrorystyczny atak i zburzenie dwóch wież World Trade Center w Nowym Jorku, atak na Pentagon w Waszyngtonie, planowane dalsze ataki, o czym pisze prasa, są jakimś znakiem, byśmy budując dzisiaj lepszy świat, nie pokładali nadziei tylko w pieniądzach, sławie, władzy wojskowej, jakiejś formacji politycznej, ale pokładali ufność w Bogu, w Jego miłosierdziu.
Pan Bóg daje znaki w każdych czasach. Mogą nimi być różne tragiczne wydarzenia, ale także opatrznościowi ludzie. Myślę tu o Prymasie Tysiąclecia. Sejm, uchwalając na wniosek AWS-u Rok Kardynała Stefana Wyszyńskiego, pragnął wskazać, że w jego życiu i posłannictwie potwierdza się jakby oczywista prawda, że na trudne czasy Boża Opatrzność zsyła wielkich ludzi. Jest to jakiś przywilej tych wyjątkowych czasów, choć trzeba od razu dodać, że tacy ludzie nie rodzą się na kamieniu, ale są jakby wyproszeni u Boga, uosabiają bowiem najlepsze cechy naszych rodzin, rodzimej kultury i wiary. Kiedy więc ogarniamy wielkość Prymasa Tysiąclecia, a także kiedy próbujemy ogarniać historię Polaków w dwudziestym wieku, nie wyobrażamy sobie, aby jedno mogło istnieć bez drugiego. Tak, ten Prymas, jak również największy Polak wszechczasów - Jan Paweł II, są Bożą nagrodą za naszą wierność Bogu i Ojczyźnie.
Mamy prawo tak sądzić, bo powiedziała o tym wielka polska święta, największa apostołka miłosierdzia Bożego w XX wieku - św. Faustyna Kowalska. Przypomnę jej tajemniczą rozmowę z Jezusem - o czym pisze ta święta zakonnica w Dzienniczku z 1937 r. Czytamy jej słowa: "Kiedy modliłam się za Polskę, ukazał mi się Pan Jezus i powiedział: Polskę szczególnie umiłowałem. Jeśli pozostanie mi wierna, wywyższę ją ponad inne narody. Wyjdzie z niej iskra, która przygotuje świat na moje ostateczne przyjście".
Dwa lata później wybuchła II wojna światowa. Polacy oddali w niej ogromną daninę krwi. 1 września 1939 r. napaść niemiecka z zachodu, 17 września - napaść sowiecka ze wschodu! Mimo ogromnego niemieckiego terroru, u nas nie paktowano z Hitlerem, byliśmy jedynym podbitym krajem, w którym nie było kolaboracyjnego rządu. W czasie wojny Polacy dali świadectwo wierności Bogu i Ojczyźnie. Ginęli niewinni w Katyniu, przelewali krew na wszystkich frontach świata. Ratowali od zagłady Żydów, ryzykując śmiercią! Po wojnie zwycięzcy nas za to nie nagrodzili. Przeciwnie, sprzedano nas imperium zła, jak prezydent Reagan nazwał Związek Radziecki. Znowu w wyniku przemocy zginęły dziesiątki tysięcy Polaków, już nie w otwartym boju, ale cichaczem mordowanych przez swoich braci w więzieniach.
Nagrodził nas jednak za to Bóg. Kiedy bowiem komuniści wypowiedzieli wojnę Kościołowi, zamykając w więzieniach biskupów i księży, przejmując majątki kościelne, likwidując stowarzyszenia i szkoły katolickie, krążyło butne powiedzenie Władysława Gomułki skierowane do prezesa PSL-u Stanisława Mikołajczyka: "Za 20 lat nie będzie w Polsce śladu po Kościele".
Po 20 latach Kościół nie tylko istniał nadal, ale rozpoczęły się obchody tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce, przyszło zwycięstwo przez Maryję, choć okupione wielkim cierpieniem. Przypomnę, że komuniści, aresztując w 1953 r. Prymasa Wyszyńskiego, zamierzali całkowicie rozprawić się z Kościołem, tak jak to uczynili na Węgrzech, w Czechosłowacji czy w innych satelickich krajach Związku Radzieckiego. Nie przewidzieli jednego, że Kardynała Wyszyńskiego nie da się złamać więzieniem, że nie będzie można go niczym upokorzyć, przekupić, że jest on po prostu jakby najpiękniejszym kwiatem polskiej pobożności, polskiej wierności Bogu, że jest Prymasem opatrznościowym, danym na trudne czasy walki z Kościołem.
"Jeśli Polska pozostanie wierna..." - wracam do tych słów św. siostry Faustyny. Wierność Prymasa Wyszyńskiego przejawiała się w miłości do narodu i rodziny. Tu przypomnę, że kiedy w 1956 r. uchwalono ustawę o przerywaniu ciąży, Prymas znajdował się jeszcze w więzieniu. Boleśnie przeżył tę decyzję, zwłaszcza że w Sejmie została ona przyjęta z entuzjazmem, a dzień ten nazwano świętem kobiet, bo kobietom powierzono referowanie tej ustawy. Prymas upominał później jej twórców słowami: "Panowie, źle się bawicie". Odpowiedział mu ktoś: "My jesteśmy niewierzący!". Kardynał na to: "To nie jest problem wiary czy niewiary. Życie maleńkiego człowieka w łonie matki, życie dziecka nienarodzonego, którego paluszki kształtują się już w drugim tygodniu - to jest problem humanizmu". Po wyjściu z więzienia, przemawiając w 1957 r. do lekarzy, Prymas powiedział, że trawa porośnie bruki Stolicy, jeśli "ta zabawa" nie skończy się! Dzisiaj zbieramy owoce tej wieloletniej propagandy aborcji, bo także w naszym kraju więcej ludzi umiera niż się rodzi.
Takie to były lata demoralizacji i pseudowolności, za którymi tęsknią dzisiaj niektórzy, ale też lata gorącej pobożności i wołania do Boga o odmianę człowieka; lata, w których świątynie były wypełnione po brzegi przez wiernych, kiedy na kazanie Prymasa w jakiejś parafii czy sanktuarium przychodziło całe miasto, cała diecezja. Jakąż siłę nadziei miał w tych latach Kardynał Wyszyński!
"Jeśli Polska pozostanie wierna...". Mając takie dziedzictwo wierności, jakim było życie i nauczanie Kardynała Wyszyńskiego, jakim jest życie, nauczanie i cierpienie Jana Pawła II, powinniśmy mądrzej i po Bożemu poradzić sobie z nowymi zagrożeniami, jakie pojawiły się dzisiaj, z przemocą duchową, jaką niosą ze sobą środki przekazu, z walką przeciw rodzinie, z zapaścią demograficzną, a także z biedą i bezrobociem. Oprócz bowiem codziennego chleba, potrzeba nam wierności i solidarnej miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Matka Boża Pocieszenia z Leżajska – co wszystkich bernardynów zna po imieniu

2024-10-01 20:50

[ TEMATY ]

rozważania różańcowe

Red

Matko, pociesz nas – zawierzamy Ci nasze „trudne dziś” a także „niepewne jutro”, prowadź nasz Naród przez codzienność tak, jak prowadziłaś go przez wiele bolesnych dziejów. Bądź nam nadal Królową i Matką, naszym Pocieszeniem i naszą Orędowniczką. Pełni dziecięcej ufności wołamy do Ciebie:

Matko Pocieszenia, życia strzeż i zdrowia, Od powietrza, wojny, ognia i przednowia, O przeżegnaj, jak kraj długi, Nasze prace, nasze pługi; Ustrzeż bytu i imienia, Święta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas.
CZYTAJ DALEJ

OFICJALNIE: Wojciech Szczęsny piłkarzem FC Barcelona!

2024-10-02 14:49

[ TEMATY ]

Wojciech Szczęsny

PAP/EPA/ALEJANDRO GARCIA

Wojciech Szczęsny od środy jest oficjalnie piłkarzem FC Barcelona - poinformował hiszpański klub. 34-letni bramkarz, który w sierpniu ogłosił zakończenie sportowej kariery, podpisał kontrakt do 30 czerwca 2025 roku.

"Szczęsny jest culer. Witamy" - przekazał klub w mediach społecznościowych, nawiązując do katalońskiej nazwy członków klubu i kibiców "Barcy".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję